Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Fałków: Bunt parafian przeciwko nowemu proboszczowi. W ruch poszły taczki
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 02.08.2022 17:17

Fałków: Bunt parafian przeciwko nowemu proboszczowi. W ruch poszły taczki

Fałków: Bunt parafian przeciwko nowemu proboszczowi. W ruch poszły taczki
ARTUR BARBAROWSKI/East News, Facebook/Echo Dnia Świętokrzyskie

Prawdziwa tragifarsa w parafii św. Trójcy w Fałkowie. Pełniący od niespełna miesiąca swoją posługę nowy proboszcz został zmuszony przez wiernych do zrezygnowania z zaszczytnego stanowiska. Decyzję poprzedziła jednak seria niecodziennych wydarzeń, a zezłoszczeni parafianie chcieli nawet wywieźć duchownego z plebanii na taczce.

W minioną niedzielę w parafii św. Trójcy w Fałkowie, mimo ochłodzenia za oknem, temperatura sięgnęła zenitu. O to, by nie zabrakło emocji zatroszczył się nie kto inny, jak nowy proboszcz ks. Sylwester Głogowski, który parafianom raczej nie przypadł do gustu.

Nowy proboszcz, nowe porządki

O tej sprawie głośno było w lokalnych mediach od kiedy tylko na emeryturę przeszedł dawny, lubiany przez wiernych proboszcz, ks. Andrzej Gawryś. Wstępujący na jego miejsce 60-letni Głogowski zaledwie 1 lipca został przeniesiony ze wsi Chotcza Dolna na Mazowszu, po pięcioletnim zarządzaniu tamtejszą parafią.

I choć od zmiany u szczytu kościelnej władzy minął niespełna miesiąc, nowy proboszcz zdążył już porządnie napsuć krew swoim parafianom. Początkowo, jak zwykle poszło o pieniądze, a dokładniej o wyższe ceny za wszystkie oferowane posługi.

- Za chrzest trzeba było płacić 500 złotych, a nie jak było wcześniej - 300. 1500 złotych miał kosztować w "nowym cenniku" ślub - pożaliła się "Echu Dnia" dobrze zorientowana w sprawie osoba.

Później natomiast spór rozlał się również na sprawy personalne. Proboszcz najpierw wszedł w poważny konflikt z księdzem wikariuszem, następnie zaczął kierować nieprzychylne uwagi pod adresem szanowanej przez wiernych organistki, której zarzucał niekompetencję, a nawet się z niej naśmiewał.

- Pani Irena, której działalność jest bardzo dobrze odbierana w całej parafialnej społeczności, bardzo przejmowała się całą sytuacją. Nic dziwnego, ksiądz publicznie ją lekceważył i umniejszał jej zasługi oraz umiejętności. Zamiast określenia "organistka" używał słowa "śpiewaczka". Było wyraźnie widać, że takim zachowaniem chce ją zmusić do odejścia - relacjonowała jedna z parafianek.

"Pakuj się, oddaj klucze!"

Choć wydawać by się mogło, że to ksiądz proboszcz powinien być raczej tą osobą, która pierwsza szukać będzie kompromisu, rzeczywistość okazała się być zupełnie inna. To zdesperowani parafianie próbowali doprowadzić do koncyliacyjnych rozmów, ale duchowny wcale nie był nimi zainteresowany.

Pat trwałby pewnie jeszcze długo, a ksiądz pozostawałby okopany na swoim stanowisku z zupełnym poczuciem bezkarności, gdyby nie desperacka decyzja organistki. Zmęczona walką z nowym proboszczem pani Irena na znak protestu podjęła decyzję o rezygnacji z pracy.

Ostatnią aktywnością kobiety w parafii miał być list otwarty, za pośrednictwem którego chciała pożegnać się z wiernymi, którzy od początku stali za nią murem. Korespondencję zdołała jednak przeczytać tylko podczas porannego nabożeństwa, bo ks. Głogowski podjął pilną interwencję i nakazał wyłączenie głośnika organistki podczas kolejnej mszy św.

Pech chciał, że na wykonawcę swojej woli wyznaczył ministranta, który, jak się okazało, miał buntowniczy charakter i odmówił wykonania polecenia. Chłopak zapłacił za sprzeciw koniecznością opuszczenia kościoła, na koniec jednak postawił "kropkę nad i" ostentacyjnie zdejmując komżę.

Wydarzenia minionych dni tylko utwierdziły parafian w przekonaniu, że ks. Głogowski nie jest tym, któremu z chęcią powierzą dalsze zarządzanie swoją parafią. Po odczytaniu listu organistki, kobieta otrzymała gromkie brawa i była błagana o pozostanie na stanowisku.

Gdy wybiła 15:30, a w świątyni właśnie rozpoczynać miała się kolejna msza św., pod kościołem zebrała się grupa ok. 100 osób. Tłum przyszedł z jednym, ale konkretnym postulatem - opuszczenia wspólnoty przez proboszcza, a wśród okrzyków słyszeć można było "Pakuj się, oddaj klucze!". W ramach ostatniej przysługi, duchownemu zaoferowano także "podwózkę" taczkami.

Parafianie dopięli swego

- Ksiądz długo odmawiał jakichkolwiek prób rozmów, choć sytuacja robiła się coraz bardziej gorąca. Przed plebanią zbierała się coraz większa osób, która uniemożliwiła mu odprawienie popołudniowej mszy o godzinie 16. Do negocjacji z parafinami skłonił go dopiero przyjazd dziekana z Przedborza - zdradziłł lokalnej gazecie naoczny świadek niedzielnych wydarzeń.

Negocjacje trwały długie dwie godziny i finalnie zakończyły się sukcesem parafian. Wieczór przyniósł kojące wieści o rychłym zastąpieniu ks. Głogowskiego innym kapłanem.

Problem mieszkańców Fałkowa został więc rozwiązany, ale poważny dylemat, jak zachować się w obliczu całego zajścia ma radomska kuria, do której należy parafia. Póki co, zdaje się, że oficjalne stanowisko jest dopracowywane, bo w mediach pojawiło się jedynie zdawkowe oświadczenie.

- W związku z zaistniałą sytuacją w parafii Świętej Trójcy w Fałkowie, pragnę poinformować, że 1 sierpnia 2022 roku, ks. Sylwester Głogowski złożył rezygnację z urzędu proboszcza tej parafii. Do czasu mianowania nowego proboszcza, posługę duszpasterską będą pełnić księża z dekanatu przedborskiego - podano.

Niecodzienna sytuacja nie jest ewenementem. Miesiąc temu podobne sceny rozegrały się w Jaworznie w woj. opolskim. Niezadowoleni z zachowania księdza podczas pogrzebu 25-letniego mężczyzny parafianie także przywieźli taczki i chcieli "wywieźć" kapłana. Na miejscu interweniowała policja.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Interia