Ekspert grzmi po śmierci 14-letniej Natalii. "Ktoś musi za to odpowiedzieć"
Trwa wyjaśnianie sprawy śmierci 14-letniej Natalii z Andrychowa. Dziewczynka zmarła w szpitalu po tym, jak została znaleziona w głębokiej hipotermii pod jednym z miejskich marketów. Wcześniej zgłaszała tacie, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Śledczy badają teraz, czy policja dochowała wszelkich koniecznych procedur, aby zapobiec tragedii. Zdaniem eksperta i byłego funkcjonariusza Macieja Karczyńskiego, oczywistym jest, że za dramat “ktoś musi odpowiedzieć”.
Andrychów. Tragiczna śmierć 14-letniej Natalii
To, co wydarzyło się na początku tygodnia w Andrychowie nie przestaje rodzić kolejnych pytań. Jak to się stało, że 14-latka przez kilka godzin siedziała przed jednym ze sklepów i marzła, a nikt nie zdecydował się jej pomóc lub nawet nie zauważył?
Wątpliwości rodzi nie tylko postawa społeczeństwa, ale także to, jak zareagowała policja. Jak już podawaliśmy , według doniesień TVN24, funkcjonariusze mieli najprawdopodobniej zbagatelizować powagę sytuacji i nie nadali jej odpowiedniego priorytetu. Dziś Natalka nie żyje i wszyscy zastanawiają się czy dramatu można by uniknąć. Oto, co na ten temat ma do powiedzenia emerytowany oficer policji.
Ekspert stanowczo o działaniach policji
Maciej Karczyński podzielił się swoimi spostrzeżeniami oraz wiedzą z Polską Agencją Prasową. Zdaniem byłego policjanta, tragedia w Andrychowie wymaga pilnego wyjaśnienia. I to z kilku powodów.
- Przede wszystkim należy się to rodzinie, a także społeczeństwu. Jeżeli doszło do zaniedbań, to ktoś musi zostać ukarany, aby było to przestrogą dla innych policjantów na przyszłość - uważa Karczyński.
Jednocześnie nie wyklucza, że w tym przypadku odbierającego zgłoszenie dyżurnego zgubiła zwyczajna rutyna. To błąd, bo informacje przekazywane przez ojca dziewczynki powinny wzbudzić podejrzliwość. - Musiała mu się zapalić czerwona lampka i powinien zrobić więcej niż przewidują przepisy w takich przypadkach - wskazuje były policjant.
Maciej Karczyński wskazuje ewentualne błędy
Rozmówca PAP wyznał też, że kiedy sam był jeszcze czynnym policjantem, zawsze powtarzał funkcjonariuszom, aby postawili się w roli składającego zawiadomienie. Teraz nie widzi innej opcji, jak wszczęcie postępowania wyjaśniającego.
ZOBACZ: To przy tym sklepie umierała 14-letnia Natalia. Tak zachowali się pracownicy
W jego mniemaniu, jeśli prawdą jest, że tata Natalki mówił policji o tym, iż jego córka miała się źle poczuć, a dodatkowo nie był stałym bywalcem komisariatu i zaginięcie dziewczynki zdarzyło się w tej rodzinie po raz pierwszy, istniały konkretne przesłanki, aby podjąć interwencję natychmiast.
Karczyński przyznaje przy tym, że zwykle broni policji z racji doświadczenia zawodowego, ale w tej sprawie jest przekonany, iż zareagowałby zupełnie inaczej.
Co zrobić, gdy zaginie dziecko?
Ekspert dość stanowczo mówi o tym, że po śmierci Natalii “ktoś musi za to odpowiedzieć” . Z drugiej strony wskazuje również, że sprawa to wyraźny sygnał dla innych policjantów, by nigdy więcej nie popełniono podobnych błędów.
Jak tłumaczy, gdy znika dziecko i nie mamy z nim żadnego kontaktu, zazwyczaj zaleca opanowanie i spokojne podjęcie się ustalenia, dokąd poszło, a dopiero później ewentualne zgłoszenie się na policję. Jeżeli zaś funkcjonariusz odmawia przyjęcia zawiadomienia, należy poprosić go o pisemną odmowę, co bardzo często skłania mundurowych do ugięcia się pod presją.
ZOBACZ: Policja stawia sprawę jasno. Chodzi o śmierć 14-latki z Andrychowa
- W przypadku odmowy podjęcia interwencji przez policję należy także nagrać funkcjonariusza, który nie chce podjąć działania. To pomaga w dzisiejszych czasach, które są jak widać niedoskonałe - radzi Karczyński.
Źródło: PAP