Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Chciała zostać chrzestną, ale ksiądz nie wydał jej zaświadczenia. Powód odbiera mowę
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 04.04.2023 14:08

Chciała zostać chrzestną, ale ksiądz nie wydał jej zaświadczenia. Powód odbiera mowę

chrzest
Pixabay/ ariesa66

Chrzest nowo narodzonego dziecka to wielka chwila dla całej rodziny. Oprócz ogromu szczęścia, uroczystość ta wymaga jednak sporej ilości przygotowań poza kościelnych jak i z udziałem księży. Jak się okazuje, współpraca z duchownym nie zawsze przebiega tak gładko, jakbyśmy tego chcieli. Jak przykład posłużyć może historia jednej z czytelniczek Onetu, która planowała zostać matką chrzestną.

Chrzest to niezwykle istotna chwila dla każdej rodziny

Dla rodziców dzień chrztu ich nowo narodzonego dziecka to niezwykle ważna data. Niemniej istotny jest to moment dla chrzestnych niemowlaka, którzy zwyczajowo trzymają dzidziusia podczas pamiętnej ceremonii, a następnie wspierają chrześniaka w dalszym życiu.

By dostąpić tego zaszczytu, kandydat na matkę lub ojca chrzestnego musi w pierwszej kolejności odbyć rozmowę z księdzem oraz otrzymać od niego stosowne zaświadczenie. Jak się okazuje, banalna z pozoru procedura może okazać się nie do przeskoczenia. Nawet pomimo najszczerszych chęci. Co ważne, wiele zależy od samego duchownego, z którym mamy do czynienia. 

Zapadła ważna decyzja ws. Jacka Jaworka. Prokuratura potwierdziła

Kobieta postanowiła zostać matką chrzestną

Do redakcji Onetu pewna czytelniczka przesłała list, w którym postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami na drodze do zostania matką chrzestną, która okazała się… niezwykle wybrukowana. - Jestem katoliczką. I to taką, która co tydzień w niedzielę uczestniczy we mszy św. Pochodzę z bogobojnej rodziny. Lata temu przeprowadziłam się do Warszawy. Nie zmieniłam adresu w dowodzie osobistym, bo wciąż jestem zameldowana u rodziców. Nie wiem, ile zabawię w stolicy. Nie mam pojęcia, czy tu kupimy z przyszłym mężem mieszkanie. Na razie tylko tu pracujemy i tu płacimy podatki - zaczyna swoją korespondencję kobieta.

- Tu także uczęszczam do pobliskiego kościoła. Z wieloma poglądami duchownych się nie zgadzam. Staram się jednak oddzielić Kościół od wiary. Nie figuruję w warszawskich księgach parafialnych. Nigdy też nie widziałam związku między rejestrem parafian a wiarą. Przecież Bóg jest jeden, prawda? Dla niego nie ma znaczenia, gdzie przynależę oficjalnie i gdzie się modlę - dodaje czytelniczka portalu. 

Jak opisuje kobieta, niedawno otrzymała od swojej siostry propozycję zostania matką chrzestną dla swojego siostrzeńca. Autorka listu przypomina, że by zostać matką chrzestną, trzeba spełnić kilka warunków. 

- Podstawowym jest okazanie zaświadczenia od księdza, który poświadczy, że jestem praktykującą katoliczką. Innymi słowy, chodzi o papier, na którym widnieje moje nazwisko i pieczątka z kancelarii parafialnej - dowiadujemy się.

"Szkoda, że ksiądz jest aż takim służbistą"

I tu się zaczynają schody. Kobieta udała się do pobliskiej, warszawskiej parafii, gdzie poprosiła duchownego o stosowne zaświadczenie. Ksiądz, jak się okazało nie zamierzał ułatwiać nikomu życia. 

- Zaczął zadawać szereg pytań. Gdzie mieszkam, z kim mieszkam, czy chodzę do kościoła, czy planujemy ślub z chłopakiem. Czułam się jak na spowiedzi, choć nawet w konfesjonale nikt nigdy mnie tak nie przemaglował - relacjonuje czytelniczka. 

- Nie był zadowolony, że nie jesteśmy jeszcze zaręczeni. Stanowczym tonem oznajmił także, że nie wyda mi zaświadczenia potrzebnego do chrztu, bo nie spełniam podstawowego warunku: nie należę do jego parafii - czytamy. - Ksiądz nie zamierzał ze mną dyskutować. Powiedział, że po stosowny papier powinnam skierować się do swojej rodzinnej parafii. Brakuje mi słów, by wyrazić, jakie uczucia targały mną w drodze powrotnej do domu - dodaje rozgoryczona kandydatka na matkę chrzestną.

Finalnie kobieta uzyskała stosowny dokument, ale w parafii swojego chłopka, gdzie duchowny nie utrudniał zadania. Swój list, czytelniczka podsumowuje gorzką refleksją odnośnie warszawskiego duszpasterza. 

- Szkoda, że ksiądz, który odmówił mi wydania zaświadczenia, jest aż takim służbistą. Szkoda, że w Kościele nie obowiązują takie same zasady dla wszystkich parafii. Brak tu logiki. Tyle się mówi o kryzysie wiary w Polsce. Wiele winy leży po stronie duchownych, którzy są kompletnie zamknięci na dialog. Właśnie przez takie podejście młodzi ludzie odchodzą z Kościoła i mają go za zacofaną instytucję - dodaje na koniec.

Źródło: Onet