Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Bezpieczeństwo Polski w niespokojnych czasach. Generał Jan Rajchel: Nie stać nas na 300-tysięczną armię
Jan Jałowczyk
Jan Jałowczyk 18.08.2023 20:47

Bezpieczeństwo Polski w niespokojnych czasach. Generał Jan Rajchel: Nie stać nas na 300-tysięczną armię

Defilada Wojska Polskiego
Pawel Wodzynski/East News, Defilada Wojska Polskiego, 15 sierpnia 2023 r.

Agresja Rosji na suwerenną Ukrainę całkowicie przedefiniowała pojęcie bezpieczeństwa w Polsce jak i wielu innych krajach europejskich. W Polsce, przez ostatnie miesiące trwa burzliwa debata na temat obronności, zbrojeń oraz możliwości polskiej armii. Czy w obliczu współczesnych zagrożeń i wyzwań Polacy mają prawo czuć się bezpiecznie? Wątpliwości rozwiewa Jan Rajchel, profesor Uniwersytetu Przyrodniczo- Humanistycznego w Siedlcach, były Rektor Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie, ekspert Fundacji Stratpoints oraz kandydat w tegorocznych wyborach do Senatu RP. 

Gen. Jan Rajchel: Polska jest bezpieczna

Nasz kraj od dziesięcioleci nie stał przed tak poważnymi wyzwaniami w kontekście obronności, uzbrojenia jak dziś. Czy w obliczu wyraźnie zarysowujących się dwóch globalnych bloków - demokratycznego, na czele z państwami Unii Europejskiej oraz Stanami Zjednoczonymi i blokiem autorytarnym reprezentowanym przez Rosję oraz Chiny, wojny w Ukrainie, współczesnych wyzwań geopolitycznych i gospodarczych nasz kraj podąża w dobrym kierunku? Czy Polacy mogą czuć się bezpieczni, w momencie, gdy na naszym terytorium odnajdywane są rosyjskie rakiety?

O aktualnych wyzwaniach w obszarze wojskowości, polskiego systemu obrony i nie tylko rozmawiamy z generałem brygady (rez.) pil. dr hab. inż. Janem Rajchelem. Profesorem Uniwersytetu Przyrodniczo- Humanistycznego w Siedlcach, byłym Rektorem Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie, ekspertem Fundacji Stratpoints oraz kandydatem w tegorocznych wyborach do Senatu RP z okręgu 14. w województwie lubelskim. 

Redakcja Goniec.pl: Panie generale, czy Polska jest dzisiaj bezpieczna?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Polska jest bezpieczna, ponieważ jest członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz Unii Europejskiej. Te struktury gwarantują bezpieczeństwo wewnętrzne jak i zewnętrzne. Polska oczywiście posiada również siły zbrojne, które dysponują określonym potencjałem. Trudno jest na chwilę obecną jednak dokładnie sprecyzować wartość tego potencjału, gdyż należy sobie zdawać sprawę z tego, że siły zbrojne to nie tylko sprzęt i uzbrojenie, ale przede wszystkim żołnierze, którzy muszą prezentować odpowiedni poziom wyszkolenia. 

Na tę chwilę nie jestem w stanie dokładnie powiedzieć, jak te procesy przebiegają w naszych siłach zbrojnych, gdyż znaczną część naszego uzbrojenia, szczególnie tego poradzieckiego przekazaliśmy do Ukrainy. Pozyskiwanie nowego sprzętu wymaga odpowiedniego czasu, a samo wdrożenie go do eksploatacji oraz szkolenie również są czasochłonne. Z pewnością poziom gotowości z biegiem czasu będzie wzrastał. 

Czy przekazanie tak dużej ilości uzbrojenia z naszych zasobów to było przysłowiowe “upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu”? Wsparliśmy sojusznika, a jednocześnie zyskaliśmy przestrzeń na nowy sprzęt.

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Nie do końca tak to nie działa. Ukraina na pewno jest zadowolona, że otrzymała określone ilości wyposażenia, natomiast przekazując sprzęt z naszych sił zbrojnych, musimy tutaj rozróżnić dwie kwestie. Część uzbrojenia przekazanego do Ukrainy pochodziła z tzw. zapasów wojennych. Jest to uzbrojenie, które na co dzień nie jest użytkowane. Jak sama nazwa wskazuje, można je wykorzystać podczas konfliktu i służy ono przede wszystkim do wyposażenia rezerw osobowych, które na wypadek zagrożenia będą powoływane w ramach mobilizacji. Jeżeli analiza zagrożeń, ryzyka, zakłada, że nie grozi nam wybuch konfliktu w naszych granicach w przewidywalnym okresie czasu, to rzeczywiście przekazanie tego rodzaju sprzętu nie powoduje widocznego uszczuplenia naszych zdolności bojowych.

Inną kwestią jest przekazanie uzbrojenia wykorzystywanego na co dzień przez nasze siły zbrojne, z tzw. linii. Tego rodzaju działanie, w czasie rzeczywistym osłabia realne możliwości naszych sił zbrojnych. Jak wiadomo nasz kraj przekazał sprzęt do Ukrainy zarówno z naszych zapasów jak i z bieżącego użytku. Nie jest to tajemnica - wiemy to z oficjalnych przekazów medialnych. Przykładem mogą być przekazane samoloty MiG-29. 

Z punktu widzenia Ukrainy jest to wymierna pomoc. Z naszego punktu widzenia powstaje problem, który w krótkim okresie czasu można jedynie rozwiązać poprzez skierowanie w to miejsce sił sojuszniczych NATO. Docelowo wymaga to uzupełnienie tego sprzętu w nowoczesne uzbrojenie. Wiąże się to jednak z określonymi, dużymi konsekwencjami finansowymi dla naszego państwa, chyba że istnieją procedury rekompensaty finansowej, przekazywanej przez kraje sojusznicze. Należy pamiętać, że proces ten jest długotrwały. W efekcie końcowym taka zmiana uzbrojenia jest pozytywna, ale z drugiej strony okresowo nasz potencjał jest mniejszy, niż byśmy tego oczekiwali. 

WhatsApp Image 2023-08-16 at 23.05.04.jpeg
Eurofighter Typhoon i F16, Defilada Wojska Polskiego, 15 sierpnia 2023 r./ żródło: archiwum prywatne gen. Jan Rajchel
PIT-0 dla seniora. 130 tys. polskich emerytów skorzystało z tego rozwiązania

Polskie zbrojenia, a aktualne potrzeby

A jaka jest pana ocena ostatnich zakupów ministra Błaszczaka?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Zacznijmy od tego, że tego rodzaju decyzji nie powinno się podejmować jednoosobowo, a jak widzimy tak się właśnie dzieje. Proces modernizacji sił zbrojnych jest niezwykle skomplikowanym zadaniem i odbywa się według ściśle wytyczonego planu, który określa priorytety sił zbrojnych na 15 lat do przodu i powinien ściśle wynikać z określonych celów, jakie chcemy osiągnąć, zadań, jakie stoją przed naszymi siłami zbrojnymi, a przede wszystkim zagrożeń. Jest to proces, który wynika z tak zwanego strategicznego przeglądu obronnego, który powinien być dokonywany minimum co pięć lat, na podstawie którego prezydent- zwierzchnik sił zbrojnych powinien określić tzw. kierunki rozwoju polskiej armii.

W ramach tych procesów odpowiednie instytucje, podległe ministrowi obrony narodowej powinny dokonać szerokich analiz, możliwości, wartości potencjalnego sprzętu i przeprowadzić normalne procedury przetargowe w celu zakupu określonego uzbrojenia. 
Oczywiście czas, kiedy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna, jest okresem szczególnym i z pewnością powyżej opisany proces można modyfikować w celu wdrożenia uzbrojenia adekwatnego do pozyskanych doświadczeń. Należy się liczyć z tym, że czas pozyskania sprzętu powinien być skrócony do minimum, jednak moim zdaniem nie wolno rezygnować z dogłębnej analizy naszych potrzeb, możliwości pozyskiwanego wyposażenia. 

Niestety, aktualne zakupy z pewnością nie były poprzedzone tego rodzaju analizą. Na dalszy plan schodzą priorytetowe potrzeby naszych sił zbrojnych, jak chociażby samoloty obrony powietrznej. Kupujemy sprzęt, który jest w miarę dostępny, ale jednocześnie niespełniający naszych potrzeb wynikających, chociażby ze specyfiki naszego położenia geograficznego. Zakupy uzbrojenia w krajach położonych na innych kontynentach bez transferu technologii i pozyskania zdolności obsługowych i produkcyjnych grożą nam utratą zdolności odtwarzania tzw. gotowości bojowej uszkodzonego w trakcie działań wojennych sprzętu, zaopatrywania w części zamienne czy też amunicję. To jest jedno z głównych doświadczeń wynikających z konfliktu w Ukrainie. Reasumując, kupujemy sprzęt, który można pokazać na defiladzie.

A pana ocena organizacji wspomnianej defilady wojskowej w takiej formie, jaka miała miejsce 15 sierpnia? Czy było to słuszne i celowe działanie?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Trzeba zauważyć, ze organizacja tego rodzaju pokazów w formie defilady ma dwa cele. Pierwszy - zewnętrzny, który ma na celu demonstrację naszych sił zbrojnych. Wówczas jednak należy pokazać rzeczywistą moc naszej armii poprzez ilość sprzętu zgromadzonego w tym celu, lub też zaprezentowanie uzbrojenia, które jest zaskoczeniem dla potencjalnego przeciwnika, czegoś nowego, trudnego do identyfikacji. Ten cel z pewnością nie został osiągnięty. Ilość zaprezentowanego sprzętu z pewności nie przestraszyła Rosji. Nie zaprezentowaliśmy nowych systemów, o których przeciwnik nie ma wiedzy. 

Drugim celem organizacji tego rodzaju przedsięwzięcia jest cel wewnętrzny, skierowany do własnego społeczeństwa, który ma za zadanie pokazanie mocy własnych sił zbrojnych, pokazanie swoistej jedności narodu z siłami zbrojnymi, identyfikacji. I właśnie defilada 15 sierpnia miała za zadanie osiągnięcie tego celu, jednak ostatecznie był to zabieg typowo propartyjny. Dlaczego? Przynajmniej połowa prezentowanego sprzętu nie jest wdrożona do eksploatacji w naszych siłach zbrojnych. Były to pojedyncze egzemplarze sprzętu wojskowego, które dopiero wejdą na uzbrojenie naszej armii, w perspektywie kilku czy nawet kilkunastu lat. Trzeba odnotować, że niektóre jednostki sprzętu były wypożyczone od sojuszników, a ich ewentualne pozyskanie jest na etapie planowania. 

WhatsApp Image 2023-08-16 at 23.05.05 (1).jpeg
F16, Defilada Wojska Polskiego, 15 sierpnia 2023 r./ żródło: archiwum prywatne gen. Jan Rajchel

 

"Nie stać nas na utrzymanie 300-tysięcznej armii"

Czy incydenty z naruszeniem naszej przestrzeni powietrznej, upadek rosyjskiej rakiety pod Bydgoszczą świadczą o tym, że jesteśmy nieprzygotowani do ewentualnych działań obronnych?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Trzeba pamiętać o tym, że nie jesteśmy w stanie wojny i systemy naszych sił zbrojnych nie pracują w pełnych reżimach bojowych, co nie gwarantuje pełnej ochrony naszych granic powietrznych. Jednocześnie należy sobie zdawać sprawę, że taki system nawet gdyby był podniesiony do najwyższego stopnia gotowości bojowej, nigdy nie zapewni w stu procentach naszego bezpieczeństwa - takie systemy nie istnieją. W związku z tym zapewnienia naszych polityków o bezpiecznym niebie są nieprawdziwe. Ponadto zawodzi sposób komunikowania społeczeństwu o takich zdarzeniach. Już po pierwszym tego typu przypadku powinny zostać wypracowane procedury zarówno w stosunku do naszego systemu obrony powietrznej jak i sposobów komunikowania naszemu społeczeństwu o zagrożeniach. 

Pamiętajmy, że potencjał naszego systemu obrony powietrznej aktualnie jest niewystarczający do zapewnienia naszego bezpieczeństwa i tu musimy posiłkować się siłami sojuszniczymi. Z pewnością za kilka, kilkanaście lat, przy założeniu, że planowane zakupy zostaną zrealizowane i wdrożone, ta sytuacja ulegnie poprawie. Oficjalnie jednak nic nie mówi się o zakupie samolotów do obrony powietrznej, które są najbardziej mobilnym środkiem walki. Realizowane i zapowiadane zakupy dotyczące sił powietrznych nie uwzględniają tych możliwości.

Polska armia, zgodnie z zapowiedziami rządzących faktycznie ma szanse stać się najsilniejszą w Europie?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Gdyby faktycznie zostały zrealizowane zapowiadane zbrojenia, a w naszym kraju powstałaby 300-tysięczna armia, faktycznie jest to potencjał na jedną z silniejszych armii Europy. Należy jednak pamiętać, że w realizowanych zamówieniach nie uwzględniono pewnych istotnych systemów uzbrojenia. Dyskusji poddać należy także fakt, czy stać nas na utrzymanie tak dużej armii. Moim zdaniem nie będzie nas stać na to - chyba, że poświęcimy 10 proc. PKB. 

Czy zachód nie "przeszarżował" z oczekiwaniami w stosunku do ukraińskiej kontrofensywy?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Z pewnością tak. Trzeba pamiętać, że Rosjanie zmienili sposób prowadzenia działań wojennych w stosunku do początku konfliktu. Cele, jakie chciała osiągnąć armia ukraińska w toczącej się kontrofensywie, z pewnością są znane rosyjskim siłom zbrojnym. Nietrudno przewidzieć główne kierunki działań armii ukraińskiej, a sami Rosjanie mogli się do tego przygotować. Pewną tajemnicą dla rosyjskich dowódców był sposób prowadzenia działań taktycznych, jakie realizowali nasi sojusznicy z wykorzystaniem sprzętu zachodniego. 

Ukraińcom z pewnością nie pomógł fakt niedawnego wycieku danych operacyjnych na terenie Stanów Zjednoczonych. Także wysadzenie tamy w Nowej Kachowce było jednym z działań armii rosyjskiej, które zniweczyło pierwotne plany kontrofensywy ukraińskiej, a przygotowanie systemu obrony na spodziewanych kierunkach natarcia wojsk ukraińskich powoduje to, że tempo działań jest niewielkie. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę fakt, że dowództwo ukraińskie nie prowadzi działań w stylu rosyjskim i na pierwszym miejscu stawia życie swoich żołnierzy. 

Taki przebieg tej kontrofensywy potwierdza ukształtowaną już w trakcie drugiej wojny światowej i kontynuowaną w większości konfliktów XX i XXI wieku koncepcję prowadzenia tak zwanej operacji połączonej. Niestety z perspektywy Ukrainy nie możemy mówić o takich działaniach, gdyż do tego celu potrzebne jest silne lotnictwo. Przy braku odpowiedniej liczby samolotów i śmigłowców bojowych Ukraińcy nie są w stanie zapewnić sobie tak zwanej przewagi w powietrzu, co jest determinantem uzyskania sukcesów na lądzie. 

Pozyskanie przez Ukrainę zdolności do prowadzenia działań powietrznych z pewnością poprawi sytuację, jednak czy zapewni odpowiedni sukces, to będzie zależało od wielu czynników, takich jak ilości jednostek powietrznych, poziomu wyszkolenia ich personelu i możliwości logistycznych. 
 

Wybory 2023

Z ostatnich informacji wynika, że zdecydował się pan na start w wyborach do senatu. Jakie są powody pana decyzji?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Tak to prawda, jestem kandydatem bezpartyjnym z poparcia Koalicji Obywatelskiej w ramach Paktu Senackiego. Zdecydowałem się startować w wyborach do senatu między innymi w związku z tą sytuacją, o której mówiliśmy wcześniej. Tego rodzaju zagrożenia, jeżeli nas teraz nie dotykają (oby tak zostało) niewykluczone, że mogą spotkać nas w przyszłości. W naszym parlamencie w zasadzie nie ma osób, które posiadają odpowiednią wiedzę, doświadczenie do zajmowania się sprawami związanymi z bezpieczeństwem militarnym.

A czemu startuje pan akurat z ziemi lubelskiej?

Gen. bryg. (rez.) Jan Rajchel: Okręg wyborczy do senatu nr 14. obejmuje między innymi Dęblin, w którym spędziłem kilkanaście lat życia i zajmowałem wysokie stanowiska w strukturach wojskowych. Byłem rektorem-komendantem Lotniczej Akademii Wojskowej. Ponadto Lubelszczyzna jest regionem polski, który w pierwszej kolejności może być narażony w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego i zasługuje na to, aby sprawami bezpieczeństwa w tamtym regionie zajmowała się osoba, która ma na ten temat wiedzę.