Atak wściekłego koguta na weterynarza. Mężczyzna nie żyje
Praca przy zwierzętach może być niebezpieczna, ale nikt nie spodziewałby się tak dramatycznego finału interwencji ws. ptaków domowych. W jednym z gospodarstw na Mazowszu weterynarz został brutalnie zaatakowany przez agresywnego koguta. Niestety, podczas próby obrony mężczyzna fatalnie uderzył głową w koryto. Niedługo później zmarł.
Tragiczny finał wizyty weterynarza w jednym z gospodarstw na Mazowszu. Mężczyzna został zaatakowany przez agresywnego koguta. Próbując się bronić, uderzył głową w drewniane koryto. Jego życia nie udało się uratować.
Seroczyn. Dramatyczny wypadek w gospodarstwie
Zakończoną tragicznie sprawę opisał w niedzielę 18 lutego “Super Express”, choć do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego miesiąca. Powodem, dla którego emerytowany weterynarz interweniował w jednym z gospodarstw w mazowieckim Seroczynie było pojawienie się w okolicy nowych przypadków ptasiej grypy. Lekarza wezwała na miejsce zaprzyjaźniona z nim 70-letnia gospodyni.
- Zgodził się bardzo chętnie. Co prawda miał już 76 lat i praktykował tylko prywatnie. Przebrał się w biały fartuch i poszliśmy do obórki. Sprawdził kilka kur, które dały się złapać na ziemi i wyciągnął rękę po kokoszkę siedzącą wyżej na drabince - powiedziała kobieta w rozmowie z "SE".
Nie żyje uczestniczka "Kuchennych rewolucji". Magda Gessler znała ją już wiele latKogut rzucił się na weterynarza
Wszystko przebiegało zgodnie z planem aż do momentu, gdy na weterynarza rzucił się znajdujący się w pobliżu kogut. Ptak dosłownie skoczył na 76-latka, a ten próbując osłonić się ręką, cofnął się o krok, zaczepił o karmnik i uderzył pechowo głową w drewniane koryto.
W tamtej chwili nic nie zapowiadało jeszcze dramatu, bowiem mężczyzna wstał i kontynuował pracę, zapewniając, że kury są zdrowe. - Poszedł do mieszkających obok mnie kuzynów. Wtedy widziałam go po raz ostatni - zdradziła gospodyni.
76-latek zmarł po uderzeniu głową w koryto
Następnego dnia weterynarz gorzej się poczuł i z bólem głowy trafił do szpitala. Co istotne, już wcześniej wykryto u niego tętniaka mózgu.
- Tata wiedział, że ma tętniaka i szybko musi poddać się pilnym badaniom po tak groźnym upadku - ujawniała "Super Expressowi" pani Anna, córka weterynarza.
Niestety, mimo interwencji lekarzy, 76-latkowi nie udało się przezwyciężyć konsekwencji, jakie nastały po tym, gdy bronił się przed wściekłym kogutem. Mężczyzna zmarł w nocy dzień po feralnym zdarzeniu.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca.
Źródło: se.pl