7-letni Jaś zginął pod kołami samochodu. Poruszający widok na pogrzebie
Tydzień temu w Romanowie (woj. dolnośląskie), doszło do niewyobrażalnej tragedii. 7-letni Jaś właśnie wracał ze szkoły, chwilę później został potrącony na pasach rzez pędzący samochód. Dzisiaj odbył się pogrzeb chłopca, jego rodzice mieli do zebranych wyjątkową prośbę.
Nie żyje 7-letni Jaś. Umarł dziadkowi na rękach
Mieszkańcy Romanowa niedaleko Środy Wielkopolskiej wciąż są w szoku po tym, co stało się siedmioletniemu Jasiowi. 24 maja po godz. 13 chłopiec właśnie wysiadł z autobusu, którym wracał z lekcji religii. Wszedł na pasy, a po drugiej stronie ulicy obserwowali go dziadkowie. Właśnie wtedy doszło do niewyobrażalnej tragedii. Chłopiec został potrącony przez samochód, którym jechała 72-letnia kobieta. Dziadek reanimował Jasia jeszcze przed przyjazdem pogotowia, potem pomogli ratownicy. Niestety, życia chłopca nie udało się uratować.
14-latek poszedł na pizzę, nie żyje. Nie pomógł nawet śmigłowiec LPRPogrzeb 7-letniego Jasia. Widok na jego grobie łamie serce
Jaś w kwietniu skończył 7-lat, dziś (31 maja) odbył się jego pogrzeb. Ksiądz w cmentarnej kaplicy próbował zebrać słowa, aby opisać to, jak wielką tragedię przeżyli jego bliscy.
Wiem, że moje ani nikogo z tu obecnych słowa pociechy nie są w stanie w tej chwili zabliźnić rany rodziców, dziadków, rodziny. Możemy tylko wszyscy zapewnić najbliższych, że dzielimy z nimi ich żal i smutek – powiedział duchowny, cytowany przez Fakt.pl.
Ksiądz dodał także, że chłopiec spogląda właśnie na swoją rodzinę z nieba.
Podobała się Bogu dusza Jana, dlatego pospiesznie wywiódł go spośród nieprawości. Pamiętajcie drodzy rodzice, że będziecie mieli teraz orędownika u Boga. Będzie się wstawiał u niego za wami – mówił.
Następnie wszyscy zebrali ruszyli na cmentarz. Rodzice Jasia zwrócili się do nich z ważną prośbą – ci wywiązali się z niej bez zarzutu.
ZOBACZ: Zgłosił zaginięcie żony. Porażająca prawda szybko wyszła na jaw
Widok grobie 7-letniego Jasia łamie serce
Jak opisali dziennikarze Fakt.pl, rodzice chłopca mieli do zebranych wyjątkową prośbę. Chcieli, aby ich dziecko zostało pożegnane balonikami, koniecznie w kolorze niebieskim. To był ulubiony kolor chłopczyka.
Na pogrzebie zjawiło się wiele osób ubranych na niebiesko. W tym samym kolorze była także trumienka, taśmy do jej spuszczania do ziemi i kwiaty w bukietach. Mama Jasia trzymała w rękach niewielki bukiet, złożony z niebieskich kwiatków, który najprawdopodobniej wrzuciła je synkowi do grobu. Kiedy trumna była opuszczana, baloniki uniosły się w niebo.
Źródło: Fakt.pl