7-latek zaatakował kolegę nożem w szkole. Rodzice ujawnili dramatyczne szczegóły
W szkole podstawowej w jednej z polskich miejscowości doszło do szokujących zdarzeń. 7-letni chłopiec miał zaatakować nożem swojego rówieśnika, krzycząc "zabije cię". Dyrekcja placówki zareagowała na ten incydent w bulwersujący sposób.
7-latek zaatakował równieśnika nożem
Porażające sceny rozegrały się w piątkowe popołudnie, 15 listopada, na tereni e Szkoły Podstawowej nr 2 w Markach , niedaleko Warszawy. W świetlicy, już po lekcjach, 7-letni chłopiec miał się rzucić z nożem na swojego kolegę , jednocześnie grożąc, że go zabije.
Na szczęście w porę zareagowała nauczycielka, wyrywając napastnikowi nóż z dłoni. Sama została przy tym lekko ranna. Mama dziecka, któremu groziło niebezpieczeństwa, została poinformowana o całym incydencie ze sporym opóźnieniem.
Odebrałam synka ze szkoły, nie mówił, żeby działo się coś szczególnego. Później zaczęli do mnie dzwonić rodzice innych dzieci i wypytywać, jak się czuje i czy to rzeczywiście on został zaatakowany. Aż usiadłam z przerażenia - przyznała kobieta w rozmowie z Onetem.
Dyrekcja chciała zatuszować sprawę?
Matka chłopca przyznała, że nie ma pojęcia, dlaczego cała sytuacja miała miejsce. "Oni się nawet nie kolegują. Nie wiem, dlaczego wybrał akurat mojego synka. Z relacji innych dzieci wynika, że rzucił się na niego, zaczął wymachiwać nożem i krzyczał "zabiję cię". Było o włos od tragedii. [...] On mógł zabić mego synka" - powiedziała.
Mieszkanka niewielkich Marek dowiedziała się, że agresywny chłopiec sprawiał w szkole wiele problemów.
Zabierał innym pieniądze , groził pobiciem, zaczepiał dziewczynki. Uważam, że po tym, co zrobił, powinien być przynajmniej zawieszony w prawach ucznia — stwierdziła.
ZOBACZ: Nie żyje 14-latka. Przechodziła na pasach, gdy nadjechała ciężarówka
Zdaniem kobiety, dyrekcja szkoły chciała zatuszować całą sytuację. Świadczyć ma o tym fakt, że ani rodzice napastnika, ani policja nie zostali o niej poinformowani.
Mam wrażenie, że dyrektorka chciała zamieść sprawę pod dywan. Teraz boję się puszczać mego dziecka do szkoły. Z drugiej strony nie chcę, żeby przeżywał jakąś traumę i nie chcę oddzielać go od jego kolegów. To pierwsza klasa, mój synek jest bardzo kontaktowy i już się w niej zaaklimatyzował. Ale jak pomyślę, że ten chłopiec może znowu go zaatakować, to ogarnia mnie strach — przyznała.
Sprawa trafiła do prokuratury
Mama zaatakowanego chłopca nie zostawiła tej sprawy bez żadnej reakcji. W obliczu bierności władz szkoły zgłosiła incydent na policję.
Na komisariat w Markach wpłynęło zawiadomienie złożone przez rodzica jednego z uczniów, o groźbie innego ucznia. Z uwagi, iż mamy do czynienia z osobą małoletnią, materiały zgromadzone w tej sprawie zostały przekazane do Sądu Rodzinnego w Wołominie – przekazała mł. asp. Monika Kaczyńska.
Według nieoficjalnych ustaleń Onetu sprawą zajmuje się również prokuratura. Z kolei dyrekcja szkoły wstrzymuje się od udzielania komentarzy na temat dramatycznych wydarzeń.