Zuchwała kradzież pod kościołem w Kraśniku. Wierny myślał, że nikt go nie widzi
Nawet złodzieje chodzą do kościoła. Poranna msza w jednej z kraśnickich parafii zakończyła się kradzieżą samochodu zaparkowanego pod świątynią. 38-letni chrześcijanin tłumaczył policji, że tylko "skorzystał z okazji".
Niecodzienna akcja policji pod kościołem w Kraśniku. Na porannej niedzielnej mszy doszło do zdarzenia, które na pewno będzie wymagało od 38-latka spowiedzi.
Jeden z parafian przyjechał na mszę niebieską mazdą. Kiedy 74-latek wyszedł ze świątyni spostrzegł, że nigdzie nie ma jego auta. Winnym tego "cudu" był inny wierny, który wyszedł z kościoła nieco wcześniej.
Kraśnik: wierny ukradł samochód w czasie niedzielnej mszy
Niedzielna msza na długo zostanie w pamięci wszystkich wiernych z Kraśnika. Chwile grozy przeżył 74-latek, który przyjechał do kościoła samochodem. Mężczyzna zaparkował na parafialnym parkingu i udał się na liturgię.
- Z pośpiechu udał się do kościoła zostawiając w roztargnieniu kluczyki wewnątrz samochodu - przekazał młodszy aspirant Paweł Cieliczko. Policja poinformowała, że jeden z wiernych zachował się w sposób, który nie przystoi chrześcijaninowi.
- 38-letni mieszkaniec powiatu kraśnickiego przed końcem niedzielnej mszy udał się na parking parafialny, gdzie stała zaparkowana Mazda. Gdy zauważył pozostawione w środku kluczyki, wszedł do samochodu i odjechał - poinformował Policja Lubelska.
74-letni właściciel Mazdy nie krył zdziwienia oraz niepokoju związanego z faktem, iż auta nie było tam, gdzie je zostawił. - Właściciel Mazdy zgłosił się na kraśnicki komisariat i zawiadomił o kradzieży - podał mł. asp. Paweł Cieliczko.
Złodziej miał pecha, gdyż kradzieży dokonał tuż pod okiem parafialnej kamery. Co więcej, przestępca bardzo szybko został zauważony w skradzionym pojeździe przez jeden z kraśnickich patroli.
Utrzymywał, że tylko "skorzystał z okazji"
74-latek przyznał później, że w czasie mszy doszło do dziwnej sytuacji, która wcześniej nie miała dla właściciela Mazdy większego sensu. - W trakcie nabożeństwa obserwował go dziwnie zachowujący się mężczyzna w kapturze, który jeszcze przed końcem mszy wyszedł ze świątyni - wyjaśniła policja.
Gdy Mazda zniknęła z parafialnego parkingu, wszystko zaczęło układać w całość. - Kamery monitoringu zarejestrowały, że to właśnie wtedy podszedł do pojazdu, zajrzał przez szybę do środka i kiedy zauważył, że samochód jest otwarty, a w środku są kluczyki, wszedł do niego i odjechał - dodał mł. asp. Paweł Cieliczko.
Złodziej przybrał zaskakującą linię obrony. 38-latek stwierdził niejako, że winny kradzieży jest... właściciel Mazdy. - Skoro właściciel nie zamknął pojazdu to "skorzystał z okazji" - powiedział policjant relacjonujący zdarzenie z Kraśnika. Mężczyzna usłyszał już zarzut.
Jednocześnie szybko na jaw wyszło, że 38-latek z powiatu kraśnickiego ma na sumieniu więcej grzechów tego typu. W czerwcu wyjął z otwartego pojazdu dokumentu. Z innego samochodu rzeczy wycenione na kilku tysięcy złotych. W maju natomiast jego łupem padł skuter.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Nie żyje Jan Nowicki. Filmowy "Wielki Szu" odszedł nagle w wieku 83 lat
Jacek Kurski rozpoczął pracę w Banku Światowym. Były prezes TVP zrezygnował z "ambicji politycznych"
Źródło: goniec.pl, materiały policyjne