Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Zostawiła córki na brzegu rzeki i odpłynęła kajakiem. Kilkulatki były całkiem same
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 28.07.2023 09:17

Zostawiła córki na brzegu rzeki i odpłynęła kajakiem. Kilkulatki były całkiem same

kajak i dziecko
Pixabay/jamjoh/rubberduck1951

“Matka roku”. Tak przypadkowy kajakarz podsumował kobietę, która zostawiła na brzegu rzeki dwie córki i kazała im czekać na swój powrót. Mężczyzna, wraz z grupą towarzyszy, zajął się dziewczynkami i po wielu próbach skontaktował z nieodpowiedzialną rodzicielką. Niewiarygodne, jak zareagowała na pytanie o to, dlaczego się oddaliła.

Kolejny przykład skrajnej nieodpowiedzialności dorosłych

Zdecydowanie za dużo w ostatnim czasie przypadków nieodpowiedzialnego rodzicielstwa, opisywanych przez polskie media. Ostatnio informowaliśmy m.in. o ojcu, który zostawił w Bieszczadach 10-letnią córkę oraz konkubencie matki odnalezionej na ulicach Warszawy zapłakanej 8-latki. Mężczyzna porzucił dziecko bez opieki, okłamując je, że po nie wróci. Teraz z kolei portal natemat.pl donosi o bulwersującym zdarzeniu nad brzegiem Wdy w okolicy wsi Wojtal.

Wszystko dziać się miało w piątek 21 lipca około godziny 16:30, kiedy to grupa kajakarzy wracała ze spływu kajakowego i natknęła się na siedzącą na skraju rzeki samotną, ok. 4-5-letnią dziewczynkę.

- Na początku myśleliśmy, że matka jest gdzieś w pobliżu, może w krzakach, ale po paru minutach okazało się, że nikt nie przychodzi, a ona siedzi tam zupełnie sama - relacjonował mężczyzna, który odnalazł dziecko.

Więźniarki były bezwzględne dla matki skatowanego Fabianka

Samotna kilkulatka siedziała na brzegu rzeki

Grupa miłośników kajakarstwa doskonale kojarzyła dziewczynkę, bo kilka godzin wcześniej widziała ją wraz z matką i trojgiem starszych dzieci. Z tego też powodu bardzo zaniepokoili się, co dzieje się z pozostałymi osobami i próbowali wypytać kilkulatkę o to, gdzie jest jej mama. Wystraszona przyznała jednak, że w lesie jest z nią tylko siostra.

- Sytuacja zaczynała wyglądać dziwnie. Zaczyna się chmurzyć i kropić, wiemy, że na pewno płynęły razem. Dziewczynka nie za bardzo potrafi powiedzieć, gdzie jest mama. Drugiej nie widać - opowiadał później kajakarz.

Kajakarz grzmi: "Matka roku"

Starsza z sióstr wybiegła po chwili z zarośli i wyznała, że matka zostawiła je obie na brzegu i kazała na siebie czekać. Tymczasem ona wsiadła do kajaka i ruszyła w poszukiwaniu dwóch chłopców. Okazało się także, że wśród grupy kajakarzy jest właściciel wypożyczalni sprzętu, dysponujący numerem telefonu do kobiety. Ta, niestety, nie odbierała.

- Matka roku, w głowie mi się nie mieści, jak można coś takiego zrobić. Przecież te dziewczynki były malutkie, zwłaszcza młodsza z nich. Były tuż przy wodzie, drodze i lesie. Mogły wpaść do wody, mogły do niej wejść się pobawić i coś mogło się stać, mógł ich porwać nurt, mogły pójść w każdym kierunku. Na samą myśl o możliwych scenariuszach przechodzi mnie dreszcz - przyznał w rozmowie z natemat.pl jeden z mężczyzn.

Kobieta zbagatelizowała sprawę

Ostatecznie, poszukiwana matka podniosła słuchawkę, ale, ku zdziwieniu kajakarzy, zamiast niepokoju o los córek, zaprezentowała całkowicie niewzruszoną postawę. Kobieta zapowiedziała jedynie, że niedługo wróci i po kilkunastu minutach stawiła się na miejscu wraz z kajakiem i dwójką chłopców.

Źródło: natemat.pl

Tagi: dziecko