Zginęli w tragicznych okolicznościach, ratując 4-letnią córkę. Sąsiedzi przerwali milczenie
Wypadek na Jeziorze Mikołajskim na Mazurach, w którym para utonęła, ratując swoją 4-letnią córkę, wstrząsnął mediami. W końcu wyszło na jaw, że rodzice to ceniony sportowiec Łukasz D. i jego żona Patrycja. Sąsiedzi przerwali milczenie po ich śmierci. Nie da się powstrzymać łez.
Małżeństwo ratowało córkę. Oboje zginęli na miejscu
30 lipca rodzina spędzała wakacje, płynąc wynajętą łódką po Jeziorze Mikołajskim. W pewnym momencie 4-latka poślizgnęła się i wypadła za burtę . Rodzice natychmiast skoczyli za nią do wody , jednak nie zdołali wypłynąć. Dziewczynce nic się nie stało, miała na sobie kapok, więc po chwili z wody wyciągnęli ją przepływający w pobliżu żeglarze.
Dzień po tym zdarzeniu służby odnalazły ciała małżonków na głębokości 11 metrów poniżej poziomu wody. Prokuratura wszczęła śledztwo w kierunku wypadku w ruchu wodnym ze skutkiem śmiertelnym.
Pogrzeb zmarłych rodziców dziewczynki
W mediach pojawiło się oświadczenie klubu MKS Wicher Kobyłka, który przekazał smutną wiadomość. Łukasz D. był wielokrotnym Mistrzem Polski w Trójboju Siłowym oraz Wyciskaniu Sztangi Leżąc.
Rodzinom i najbliższym składamy najszczersze kondolencje. A wszystkich Tych, którzy chcieliby uczestniczyć w ostatniej drodze Łukasza i Patrycji informujemy, że msza święta żałobna odbędzie się 5 sierpnia o godzinie 14 w kościele p.w. Wniebowzięcia N.M.P. w Chotomowie – napisano na Facebooku klubu.
Małżeństwo po mszy zostanie pochowane na miejscowym cmentarzu. Ich córka trafiła pod opiekę dziadka. Wypowiedzi ludzi, którzy znali sportowca i jego żonę, chwytają za serce.
Sąsiedzi szczerze o zmarłym małżeństwie
Mieszkańcy Chotomowa zgodzili się porozmawiać z dziennikarzami Faktu i opowiedzieć im o zmarłym tragicznie małżeństwie . Wszyscy dobrze ich znali, ponadto byli świadkami dorastania ich córki.
Nie mogę w to uwierzyć. To byli naprawdę wspaniali ludzie. Pamiętam ich, jak spacerowali z wózkiem. Byli tacy zakochani w sobie. Nie widzieli świata poza sobą. Zawsze, jak przechodzili, mówili dzień dobry z uśmiechem na twarzy. Bardzo pozytywni ludzie – powiedziała pani Basia, sąsiadka małżonków.
Inna kobieta zareagowała jeszcze bardziej emocjonalnie i słysząc, do jakiej tragedii doszło, zaniemówiła. Łzy cisnęły jej się do oczu.
To straszne, co się stało. Wróciłam dopiero z wakacji. Nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Ich córka chodzi z naszą do przedszkola. Przepraszam, ale nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć, bo po prostu nie dam rady – mówiła ze łzami w oczach sąsiadka, która chce pozostać anonimowa.