Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Zaginięcie Iwony Wieczorek. Wiceminister sprawiedliwości mówi o "wielkim przełomie"
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 15.12.2022 21:12

Zaginięcie Iwony Wieczorek. Wiceminister sprawiedliwości mówi o "wielkim przełomie"

Projekt bez tytułu (18)
Pawel Wodzynski/East News, Polska Policja

Wczoraj (14.12) przedstawiciele Prokuratury Krajowej przekazali, że w związku z zaginięciem Iwony Wieczorek zatrzymano dwie osoby, w tym Pawła P. Dziś (15.12) wiceminister sprawiedliwości Michał Woś ogłosił przełom w sprawie.

Zaginięcie Iwony Wieczorek

Iwona Wieczorek zaginęła 17 lipca 2010 roku, kiedy wracała z imprezy w trójmiejskim klubie. W miniony weekend funkcjonariusze policji opublikowali nagranie, na którym widać, jak za 19-latką podąża mężczyzna z ręcznikiem. Jego tożsamość była nieustalona przez 12 lat, teraz sam zgłosił się na posterunek. Ma to być 58-latek, który był członkiem grupy wykorzystującej naiwność turystów, m.in. w grach zręcznościowych. Śledczy nie ujawnili czy przekazane przez niego informacje przyniosą przełom w poszukiwaniach.

Wczoraj poinformowano o pierwszych zatrzymaniach w sprawie. Funkcjonariusze policji na polecenie małopolskiej prokuratury mieli zatrzymać dwie osoby, w tym Pawła P., który bawił się z Iwoną w noc jej zniknięcia i który niedawno dzielił się swoimi wspomnieniami z dziennikarzami Onetu. Mężczyzna miał pokłócić się z Iwoną kilka godzin przed jej zniknięciem. Według ustaleń dziennikarzy RMF FM funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. jego telefon oraz karty pamięci. Wcześniej śledczy kilkukrotnie byli w jego mieszkaniu, a także w domach jego bliskich. 

Drugą z zatrzymanych osób miała być kobieta, która także "jest z otoczenia Iwony Wieczorek". Reporterzy Faktu ustalili, że jest nią partnerka Pawła P., Joanna. Śledczy brali już 34-latkę pod uwagę w dochodzeniu, była nawet przesłuchiwana, ale twierdziła, że nic nie wie i nie zna Iwony.

"Wielki przełom" ws. zaginięcia Iwony Wieczorek

Przełom w sprawie ogłosił na antenie RMF24 wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. - Ostatnie zeznania dają materiał dowodowy, który pozwala mówić o wielkim przełomie. Są twarde dane, które pozwolą prokuraturze wyciągnąć konsekwencje. Nie chcę wypowiadać się na temat nowych ustaleń, dopóki prokuratura nie przedstawi oficjalnego stanowiska. Mogę powiedzieć jedynie, że ja nadal utrzymuję, iż Iwona Wieczorek znała sprawcę. W latach 2010-2012 próbowaliśmy ukierunkować komendę wojewódzką w Gdańsku, zaangażowaliśmy do pracy dwóch świetnych analityków kryminalnych. Na tamten czas nie było jednak informacji, żeby Paweł P. mógł mieć coś wspólnego z zaginięciem czy zabójstwem Iwony Wieczorek - tłumaczył.

Śledczy nie powinni wykonywać nerwowych ruchów

Z kolei do kwestii "mężczyzny z ręcznikiem", który był uchwycony na nagraniu, jak podąża za 19-latką, kiedy ta wracała z imprezy, odniósł się Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. - Wizerunek tego człowieka już wcześniej pojawiał się w mediach, ale był problem z ustaleniem jego tożsamości. Teraz już wiemy więcej o tym mężczyźnie, a to jest kolejny element układanki, który został rozwiązany - mówił.

Zapytany o to, co mógł zeznać mężczyzna, Marek Dyjasz studził zainteresowani. - Dajmy śledczym pracować. Zobaczymy, jakie będą dalsze czynności. Ja jestem pełen optymizmu i gratuluję, że udało się doprowadzić do tego stanu, który jest dzisiaj. Naciski w żaden sposób nie pomogą. Pamiętajmy, że niektórzy sprawcy są zatrzymywani nawet po 20-30 latach od zdarzenia. Teraz okres przedawnienia drastycznych przestępstw uległ wydłużeniu. W sprawie Wieczorek śledczy nie powinni wykonywać nerwowych ruchów. Czasami trzeba wstrzymać się z czynnościami, żeby nie utracić dowodów uzyskanych w sposób operacyjny - uważa. - Być może doszły nowe informacje, pojawili się nowi świadkowie albo śledczy poznali motyw lub rzucili nowe światło na znajomość Iwony z Pawłem P. My jednak takich doniesień nie mieliśmy - dodał.

Mundurowy podkreślał wagę nowych dowodów w obliczu tego, ile lat minęło od zaginięcia kobiety. - Sprawa ciągnie się już 12 lat, dlatego, że należy ona do tych z kategorii ciężkich i trudnych. Mieliśmy brak świadków, brak ciała. Nie wiemy, co się stało i w jaki sposób doszło do zdarzenia. Ale jestem przekonany, że niedługo zobaczymy finał i wszystko się wyjaśni, dzięki ogromnemu zaangażowaniu śledczych - twierdzi Marek Dyjasz.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: RMF24/RMF FM