Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Zaginięcie Aleksandry i Oliwii Wieczorek. Ekspert z dziedziny kryminalistyki komentuje sprawę
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 21.02.2022 08:35

Zaginięcie Aleksandry i Oliwii Wieczorek. Ekspert z dziedziny kryminalistyki komentuje sprawę

czestochowa.policja.gov.pl
czestochowa.policja.gov.pl

Nadal nie odnaleziono zaginionych Aleksandry i Oliwii Wieczorek. Mimo tego, policja zatrzymała podejrzanego o ich zabójstwo. Teraz kluczowe jest odnalezienie ewentualnych zwłok, co nie jest łatwe, bo sprawca miał wiele czasu na zatarcie śladów. Jak jednak tłumaczy ekspert z dziedziny kryminalistyki, wciąż istnieje szansa, bo morderca zawsze popełnia jakieś błędy.

Sprawa zaginięcia Aleksandry i Oliwii Wieczorek poruszyła całą Polskę. Kobiety ostatni raz były widziane żywe 10 lutego, kiedy to opuściły swoje częstochowskie mieszkanie przy ulicy Bienia.

W sprawie dość szybko zatrzymano podejrzanego, którym jest Krzysztof R., sąsiad pani Aleksandry z ogródków działkowych. Mimo tropu, jaki podjęła policja, śledztwo utknęło w martwym punkcie, ponieważ mężczyzna odmawia składania zeznań.

Prokuratura twierdzi tymczasem, że ma poważne dowody obciążające zatrzymanego. W związku z tym usłyszał on zarzut podwójnego zabójstwa, choć ciał cały czas nie odnaleziono. Do prawdy próbują dotrzeć także dziennikarze "Faktu", którzy poprosili o komentarz do sprawy byłego policjanta i detektywa Arkadiusza Andałę.

Pozostała część artykułu pod materiałem wideo

Sprawca mógł popełnić błąd

Arkadiusz Andała wyjaśnił w przeszłości wiele spraw kryminalnych. Teraz, pytany o to, co uważa za najważniejsze w pracy śledczych, zauważa, że najistotniejsze są pierwsze godziny, podczas których zabezpiecza się ślady kryminalistyczne.

- Technicy poszukują odcisków, śladów krwawych, pozostawionych przedmiotów, niedopałków, resztek jedzenia. Zwracają uwagę na wszystko, nawet nienaturalne ułożenie przedmiotów. Przeszukuje się mieszkania, samochody, sprawdza monitoringi. To ogrom pracy - wyjaśnia.

Zdaniem byłego policjanta, jeśli sprawca rzeczywiście zamordował obie kobiety, w jego otoczeniu powinny być widoczne ślady. Niekoniecznie musi być to krew, ponieważ Krzysztof R. mógł np. udusić zaginione. Wówczas śledczy powinni szukać fragmentów włosów, naskórka, zapachów i odcisków butów.

Ślady zapachowe na śladach biologicznych potrafią utrzymywać się nawet przez kilka lat, a zapachy na rzeczach osobistych nawet kilkanaście miesięcy. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że probujące odnaleźć kobiety straż i rodzina mogły w pierwszych godzinach bezwiednie zatrzeć kluczowe dowody, co znacznie utrudnia pracę policji.

Mimo tego, Andała wyjawia, że ślady bardzo trudno całkowicie usunąć, zwłaszcza gdy sprawca działa w stresie. - Przeciętnemu człowiekowi z ulicy wydaje się, że łatwo można zatrzeć ślady. Tak wcale nie jest, sprawca zawsze gdzieś popełni błąd - mówi.

Ciała mogą pozostać nieodnalezione?

Kluczowym dla wyjaśnienia całej sprawy wydaje się być teraz ewentualne odnalezienie ciał zaginionych. Czy jest to możliwe? To zależy m.in. od tego, jakim czasem dysponował sprawca, a wiemy, że Krzysztof R. miał tego czasu dużo. Andała tłumaczy, że to nie wróży nic dobrego w kwestii działań śledczych.

- Jeśli działał z premedytacją, wszystko dokładnie zaplanował, istnieje duże prawdopodobieństwo, że tych ciał nigdy nie znajdziemy. Parę godzin wystarczy na pojedyncze przetransportowanie zwłok. Jeśli do zbrodni doszło w afekcie, przez przypadek, są szanse, że popełnił błąd i jest nadzieja na odszukanie ciał - stwierdza.

Detektyw uważa również, że wszelkie akcje poszukiwania zaginionych są jak najbardziej celowe i potrzebne. Może zdarzyć się, że przy którymś podejściu ktoś w końcu trafi na cenny ślad, który okaże się przełomowy.

Co do dalszego postępowania prokuratury, ekspert jest przekonany, że mają oni mocne poszlaki i dowody, na podstawie których można skazać za zabójstwo, nawet jeśli nie odnajdzie się zwłok.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]

Źródło: Fakt