Wypadek radiowozu z nastolatkami w Dawidach Bankowych: jedna z dziewcząt zabiera głos
Kontrowersje w związku z wypadkiem radiowozu w Dawidach Bankowych pod Warszawą nie ustają. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" dotarli do jednej z nastolatek, która znajdowała się w pojeździe.
Wypadek radiowozu z nastolatkami - "Miałam obawy, że mogą nas gdzieś wywieźć"
Do wypadku radiowozu w Dawidach Bankowych doszło 2 stycznia bieżącego roku . Obecnie trwa postępowanie dyscyplinarne wobec policjantów kierujących pojazdem. Zarzuca się im wzięcie do radiowozu osób postronnych, spowodowanie kolizji i nieudzielnie pomocy po wypadku.
Zgodnie z nieoficjalnymi doniesieniami, do wypadku doszło, kiedy policjanci postanowili popisywać się przed dwiema nastoletnimi dziewczynami, które wzięli do radiowozu. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" dotarli do jednej z poszkodowanych, 17-letniej dziewczyny, która towarzyszyła swojej 19-letniej koleżance. Wedle jej słów nie wsiadła do radiowozu całkowicie z własnej woli.
- Jechaliśmy ze znajomymi na przejażdżkę "na Dawidy". Gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyliśmy, że palą się gałęzie i trawy. Zadzwoniliśmy po straż pożarną, która przyjechała i ugasiła pożar. Za nimi przyjechał też radiowóz z dwoma policjantami. - relacjonuje dziewczyna.
Zgodnie z jej opowieścią policjanci byli w dobrym humorze, dowcipkowali. Rzucali żartami o podtekście seksualnym , jak chociażby "nie tylko takiego koguta możemy włączyć". Jak mówi 17-latka — to funkcjonariusze kazali jej 19-letniej towarzyszce wsiąść do samochodu. Rozmówczyni Gazety Wyborczej mówi, że została ona wzięta razem z nią, ponieważ jej koleżanka bała się sama wsiąść do radiowozu.
Policjanci mieli jechać nad wyraz szybko, z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi.
- Miałam obawy, że mogą nas gdzieś wywieźć i coś zrobić. Wydawało mi się, że zaraz zginę - opisywała swoje odczucia na krótko przed wypadkiem - Uderzyłam głową w szybę i w drzwi lewą stroną ciała. [...] Wyczołgałam się z auta i upadłam. Głowę trzymałam pomiędzy kolanami, miałam krew w ustach.
Zgodnie z jej relacją, pierwszy na poszkodowane zareagował młodszy policjant. Miał on spojrzeć im w oczy i powiedzieć "Teraz uciekajcie". Starszy, kierujący pojazdem funkcjonariusz krzyknął "Spierda...cie". Rozmówczyni została przewieziona do szpitala.
- Tak naprawdę, to cieszę się, że się rozbiliśmy . Nie wiem, jak by się to skończyło. Zaczęłam się zastanawiać, jakie policjanci mają wobec nas zamiary - kwituje.
Policja zaprzecza tej wersji zdarzeń
Obecnie trwają przesłuchania świadków zdarzenia, 17-letnia rozmówczyni Gazety Wyborczej nadal oczekuje na rozmowę z Policją. Jak jednak zaznacza rzecznik Komendy Stołecznej Policji — świadkowie jak do tej pory twierdzili, że prośba o przejażdżkę radiowozem wyszła od poszkodowanych. Zgodnie z jego relacją, tak również twierdzi jej 19-letnia koleżanka.
Jak jednak dodaje, w kontekście postępowania dyscyplinarnego policji nie interesuje, kto zainicjował znalezienie się postronnych w radiowozie, ponieważ nie było żadnych podstaw, aby dziewczyny się tam znalazły. Postępowanie nadal jest prowadzone, prowadzący samochód policjanci na chwilę obecną przebywają na zwolnieniu lekarskim.
Artykuły polecane przez Goniec.pl :
-
Wielkopolskie. Tajemnicza śmierć dwóch osób na S5. Policja ustaliła tożsamość ofiar
-
Zabezpiecz rzeczy i najlepiej zostań w domu, IMGW ostrzega. "Czeka nas rollercoaster pogodowy"
-
Pogrzeb Benedykta XVI. Bezprecedensowa ceremonia w Watykanie. Papież Franciszek żegna poprzednika
źródło: radiozet.pl