Wstrząsające morderstwo w Łodzi. Nie żyje 70-latka, policja zatrzymała wnuka
Dramatyczne informacje z Łodzi. W piątek wieczorem służby zostały wezwane do awantury domowej w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Wilczej. Na miejsce przyjechał patrol policji, który w drzwiach zastał wychodzącego akurat 21-latka. W mieszkaniu dokonano makabrycznego odkrycia.
Morderstwo w Łodzi. Nie żyje 70-latka
Policja została wezwana do awantury domowej w bloku przy ulicy Wilczej w Łodzi. Patrol, który przybył na miejsce, zastał makabryczny widok. W mieszkaniu było mnóstwo krwi. Wiadomo, że oprócz 70-latki, mieszkał tam także jej 21-letni wnuk wraz ze swoją partnerką i rocznym synkiem. Gdy doszło do zbrodni, dziecko przebywało w mieszkaniu. Mężczyzna był nietrzeźwy. W organizmie miał około półtora promila alkoholu.
Pomiędzy 21-latkiem i jego babcią doszło do awantury. - Miała ona na tyle gwałtowny przebieg, że sąsiedzi wezwali policję. Na miejsce został wysłany patrol, który w drzwiach mieszkania zastał wychodzącego właśnie 21-latka - przekazał Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Rodzina i znajomi zmarłej 14-latki z Andrychowa przerwali milczenie. Padły mocne słowaMakabryczna zbrodnia w Łodzi
Policja w mieszkaniu dokonała makabrycznego odkrycia. 70-latka leżała martwa, z licznymi urazami głowy. Służby zabezpieczyły prawdopodobne narzędzie zbrodni - kuchenny nóż. Na miejscu zatrzymano także 21-letniego wnuka kobiety, który właśnie opuszczał mieszkanie.
- Mężczyzna został zatrzymany w czasie, gdy chciał opuścić mieszkanie. Gdy policjanci weszli do środka, zastali rozległe ślady krwi i martwą kobietę z licznymi urazami głowy. Prokurator przeprowadził przy udziale biegłego medyka sądowego oględziny. Widoczna była także głęboka rana cięta szyi - poinformował Kopania.
21-latek usłyszy zarzuty, grozi mu dożywocie
Roczne dziecko, które przebywało w mieszkaniu pod opieką babci, zostało zabrane przez ratowników na badania. - Lekarze stwierdzili, że nie miało ono obrażeń - przekazał prokurator.
Matka dziecka, jak poinformował prokurator, w piątek wieczorem wyszła na spotkanie z koleżankami, a syna pozostawiła pod opieką babci swojego partnera. - Kiedy wychodziła, 21-letniego mężczyzny nie było w domu. Wrócił późnym wieczorem - relacjonował Kopania. Wiadomo, że 21-latek nie był wcześniej karany.
Prokurator poinformował także, że 21-latek stanie przed sądem, gdy wytrzeźwieje. - Wszystko wskazuje na to, że w niedzielę usłyszy on zarzut zabójstwa, za które będzie mu grozić kara dożywotniego pozbawienia wolności - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Źródło: TVN24.pl