"Wiadomości" bezczelnie zignorowały temat skażenia Odry. Informacja o katastrofie trwała 55 sekund
Katastrofalne doniesienia o skażeniu Odry rozgrzały do czerwoności media tradycyjne i portale społecznościowe. W czwartek niemalże wszystkie serwisy uczyniły temat swoim "numerem jeden". Niemalże, bo pod prąd, jak zawsze, popłynęła niezawodna Telewizja Polska. W sztandarowym programie informacyjnym "Wiadomości" o dramacie rzeki wspomniano dopiero w połowie, łaskawie poświęcając mu kilkadziesiąt sekund.
Media bombardują nas kolejnymi, szokującymi doniesieniami dotyczącymi skażenia Odry . Tematem żyją zwykli Polacy, politycy i eksperci, ale nie polski rząd, który początkowo przemilczał skandal, a teraz opieszale zabiera się do jego wyjaśniania.
Nic więc dziwnego, że w ślad za obozem władzy, wiernie podąża znajdująca się w jego orbicie Telewizja Polska. W czwartek o katastrofie ekologicznej usłyszeć można było już w każdym radiu, telewizji i przeczytać w każdej gazecie oraz internetowym portalu, ale nie w głównym wydaniu "Wiadomości".
Danuta Holecka zaprezentowała bowiem zasiadającym przed ekranami telewidzom miks informacji z całego świata, ledwo cedząc przez usta kilkudziesięciosekundową wzmiankę o problemach Odry.
"Wiadomości" TVP długo milczą o Odrze
Cóż było tak palącego, że zepchnęło umierającą rzekę na dalszy plan? Słynąca z patriotycznej postawy telewizja Jacka Kurskiego zdecydowała się na podróż po Europie, serwując porcję newsów z Ukrainy, a także Francji.
Znamienne przy tym, że płonące francuskie lasy o wiele bardziej poruszyły serca wrażliwych na losy środowiska naturalnego reporterów "Wiadomości" niż fala trucizny płynąca Odrą , choć może motywem działania była bardziej chęć pochwalenia się ekipą strażaków, którzy pomagają w akcji gaśniczej, podczas gdy w sprawie Odry powodów do dumy nie ma.
Holecka relacjonowała także z przejęciem raport dotyczący niebezpiecznych kierowców, wychwalała polskie władze za pomoc Ukraińcom, a także z dziką rozkoszą uderzała w Unię Europejską , która nie daje się zwieść Warszawie i nie wypłaca pieniędzy z KPO , obstając za spełnieniem tzw. kamieni milowych.
W kolejnych materiałach wspomniano również o 85. rocznicy operacji polskiej dokonanej przez NKWD i stanie poszkodowanych w sobotnim wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. O Odrze tymczasem nawet się nie zająknięto.
55 sekund manipulacji
Choć chciałoby się rzec, że sprawa zanieczyszczenia drugiej co do długości rzeki w Polsce w końcu zyskała "swoje 5 minut", z przykrością musimy odnotować, że tak łaskawi wydawcy "Wiadomości" nie byli.
Trwający dokładnie 55 sekund materiał pokazano dopiero w 15. minucie serwisu i nawet nie dotknął on clue problemu . Zamiast rzetelnych informacji o płynącym ze skażenia zagrożeniu, które trwa od ponad dwóch tygodni, reportaż naszpikowano polityką.
Główny bohater, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, chwalił się w nim, że do pomocy służbom ruszyło polskie wojsko, mające uczestniczyć w oczyszczaniu rzeki, a gospodyni serwisu "uspokoiła" Polaków, że trwa śledztwo prokuratury i badane są próbki.
Jak można było się spodziewać, TVP nie znalazła czasu, by przedstawić całkowity obraz sytuacji, na który składały się także liczne wyrazy oburzenia mieszkańców nadodrzańskich miejscowości, obecnych na konferencji polityków Zjednoczonej Prawicy.
Katastrofa ekologiczna tematem tabu
To, że pracownicy TVP nabrali wody (nomen omen) w usta, nie jest zaskoczeniem, biorąc pod uwagę, że taktykę konsekwentnego milczenia przez wiele dni stosował sam premier Mateusz Morawiecki.
To totalny zwrot w prezentowanej narracji, jeśli porównać obecną sytuację z awarią w stołecznej "Czajce". Wówczas zarówno władza centralna, jak i sekundujące jej media, chętnie torturowały nas kolejnymi rewelacjami o ściekach w Wiśle.
Gdy jednak obecne "szambo" wybiło, państwowe służby i politycy zdecydowali się w końcu zabrać głos, ale wciąż utrzymywali, iż " nie należy popadać w panikę i mówić o totalnej katastrofie ekologicznej, bo nie widzimy jakiegoś masowego obumierania wszystkich gatunków ".
Dzień po tych uspokajających komunikatach, podczas konferencji prasowej, prezes Wód Polskich Przemysław Daca przyznał w końcu, że mamy do czynienia z "poważną katastrofą ekologiczną", a najprawdopodobniej nawet "trucizną" .
Niemcy wzięli sprawy w swoje ręce
W czasie, gdy szef polskiego rządu skupiał się na przytykach w kierunku opozycji, zarzucając jej "bezpardonowo" atakuje wiceministra Grzegorza Witkowskiego, do pracy ruszyły służby zza naszej zachodniej granicy.
Dziś już wiadomo, że niemieckie laboratoria wykryły w Odrze tak wysokie stężenie rtęci , iż jej poziom wyszedł poza skalę w urządzeniu, którego użyto do badania i trzeba je było powtórzyć. Nie bez przyczyny, internauci są w szoku i nie wierzą, że to, co polskie instytucje ustalają od dwóch tygodni, udało się wywnioskować w Niemczech w ok. dwa dni. Znając jednak nasze władze, totalna kompromitacja nie będzie stanowiła dla nich powodu do wstydu.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Donald Tusk uderzył w polski rząd. Lider opozycji użył niewiarygodnego porównania
-
Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję ws. dodatku węglowego. Polacy mogą szykować wnioski
Źródło: Goniec.pl, Onet, TVP