Tragedia na przystanku autobusowym, nie żyje 64-latek. Ratownicy byli bezradni
Przypadkowy przechodzień zauważył, że siedzącemu na przystanku mężczyźnie leci krew z nosa. Postanowił więc samym zaalarmować odpowiednie służby. Kiedy te zjawiły się na miejscu, od razu przystąpiły do reanimacji nieprzytomnego mężczyzny. Niestety 64-latek zmarł.
Nieprzytomny mężczyzna na przystanku w Warszawie
Do zdarzenia doszło w poniedziałek 1 lipca w Warszawie. Chwilę po godzinie 14 idący jedną z ulic zauważył, że na przystanku autobusowym siedzi mężczyzna, któremu leje się krew z nosa. Zaniepokojony tym faktem świadek postanowił zaalarmować służby .
Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 14:19. Przypadkowy świadek zadzwonił na służby i poinformował o mężczyźnie siedzącym na ławce. Z nosa płynęła mu krew. Na miejsce wezwano załogę pogotowia ratunkowego - poinformował Bartłomiej Śniadała z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Nie żyje 64-latek
Okazało się, że mężczyzna zasłabł. Ratownicy niezwłocznie po przybyciu na miejsce zdarzenie, podjęli się reanimacji nieprzytomnego. Niestety pomimo usilnych starać ekipy medycznej , życia 64-letnie mężczyzny nie udało się już uratować.
Mężczyzna podobno zasłabł i zmarł na przystanku. Reanimowali go ratownicy medyczni. Dwie załogi przyjechały na miejsce. Reanimacja trwała kilkadziesiąt minut. Stwierdzono zgon - podaje “Super Express”.
Tragedia na Tarchominie
Do zdarzenia doszło na przystanku autobusowym zlokalizowanym przy ulicy Świderskiej na warszawskim Tarchominie. W akcji ratunkowej brało udział kilka zastępów policji oraz służby medyczne. Trwa wyjaśnianie przyczyn śmierci 64-letniego mężczyzny.