Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Teraz syn, wcześniej to. Lech Wałęsa przeżył pasmo tragedii. Los nie oszczędza byłego prezydenta
Marcin Czekaj
Marcin Czekaj 01.05.2025 12:44

Teraz syn, wcześniej to. Lech Wałęsa przeżył pasmo tragedii. Los nie oszczędza byłego prezydenta

Lech Wałęsa
Fot. KAPIF

Polskę obiegła niespodziewana wieść o śmierci syna Lecha Wałęsy, Sławomira. Nie wszyscy jednak pamiętają, że kilka lat temu były prezydent pochował już jednego swojego potomka - Przemysława. Mężczyzna zmagał się z poważną chorobą. Przedstawiamy kulisy jego życia.

Odszedł Sławomir Wałęsa

Dramatyczne wieści o śmierci syna Lecha Wałęsy obiegły Polskę w czwartkowy poranek, 1 maja 2025 roku. Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy “Super Expressu” Sławomir Wałęsa został znaleziony w swoim mieszkaniu w Toruniu niedługo po tym, jak na policje zadzwonili zaniepokojeni sąsiedzi. Z ich relacji wynikało, że mężczyzna nie był widziany od dłuższego czasu. Podejrzenia mieszkańców niestety się potwierdziły i na miejscu służby potwierdziły, że mężczyzna nie żyje.

Nie każdy pamięta, że to już drugi syn byłego prezydenta, który odszedł z tego świata. Osiem lat temu Polskę obiegły wieści o śmierci Przemysława Wałęsy. Przypominamy okoliczności tamtej straszliwej dla rodziny tragedii.

Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

KAPIF_oryginal_K1241693F (1).jpg
Lech Wałęsa (2024). Fot. KAPIF
Przejmujące, co brat mówił o zmarłym Sławomirze Wałęsie. Wyjawił, jaka relacja łączyła go z ojcem Nie żyje syn Lecha Wałęsy. Tragiczne wieści właśnie obiegły Polskę. Służby przekazały porażające fakty

Przed rodziną Lecha Wałęsy wyjątkowo trudny czas

Dodajmy, że informację o śmierci Sławomira Wałęsy potwierdziła toruńska policja w rozmowie z Radiem Eska. Do całego zajścia doszło w środę, 30 kwietnia 2025 roku wczesnym wieczorem. Zmarły miał 52 lata. W dostaniu się do mieszania funkcjonariuszom pomogła straż pożarna.

Wczoraj (30 kwietnia 2025 r. - red.) tuż przed godz. 18 policjanci otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonych sąsiadów dotyczące jednego z lokatorów bloku przy ul. Dziewulskiego w Toruniu. 52-latek, który zajmował wskazany lokal, w ostatnich dniach nie był przez nich widziany. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce skorzystali z pomocy strażaków, by dostać się do wnętrza mieszkania, ponieważ jego drzwi były zamknięte na klucz. W środku znaleźli zwłoki mężczyzny. O tym fakcie został powiadomiony prokurator, który przybył na miejsce - wyjaśniła aspirant Dominika Bocian, rzeczniczka toruńskiej policji.

ZOBACZ: Przejmujące, co Tomek Jakubiak powiedział synkowi przed śmiercią. Łzy same napływają do oczu

Przedstawiciele toruńskiej policji dodali także, że na miejscu przeprowadzone zostały dokładne oględziny. Dzięki nim wstępnie udało się wykluczyć udział osób trzeci w zdarzeniu. Teraz prokuratura będzie starała się ustalić dokładną przyczynę śmierci Sławomira Wałęsy.

W mieszkaniu przy udziale prokuratora policjanci przeprowadzili czynności procesowe, w tym oględziny. Wstępne ustalenia nie wskazują na udział osób trzecich w tej śmierci. Szczegółowe okoliczności i przyczyna zgonu mężczyzny są przedmiotem prokuratorskiego śledztwa - dodał Dominika Bocian.

To niestety nie pierwszy syn Lecha Wałęsy, który młodo pożegnał się z tym światem. Kilka lat temu prezydent RP musiał pochować 43-letniego Przemysława. Prezentujemy szczegóły tamtych tragicznych zdarzeń.

W przeszłości były prezydent RP pochował swojego innego syna

Przypomnijmy, że Przemysław Wałęsa zmarł w 2017 roku w wieku zaledwie 43 lat. Syn byłego prezydenta RP przed śmiercią zmagał się z poważnym schorzeniem. Była to choroba afektywna dwubiegunowa. Po latach na łamach książki “Wałęsa '80. Lech Wałęsa w rozmowie z Kamilem Dziubką i Januszem Schwertnerem” o życiu i chorobie swojego brata opowiedzieć postanowił Bogdan Wałęsa. Prezentujemy fragment publikacji.

ZOBACZ: Smutne sceny w "Dzień dobry TVN". Nagle zapadła przejmująca cisza, tak pożegnano Tomka Jakubiaka

Kilka lat temu zmarł wasz brat Przemysław.

Miał duszę artysty. Niesamowity talent muzyczny. Grał dosłownie na wszystkim. Zaczynał od trąbki, przeszedł przez klawisze, akordeon, gitarę. Potrafił ze słuchu powtórzyć trudne utwory. No i esteta. Jak zobaczył splątane kable w domu, to od razu rzucał się do rozplątywania ich. To zresztą miał po ojcu. Dopadła go choroba afektywna dwubiegunowa. To się wiązało z depresją. Wyniszczyło go to. Nie mógł sobie z tym poradzić. Przez chwilę nawet mieszkał u mnie.

Kiedy został zdiagnozowany?

Bardzo późno. Zawsze był trochę nadpobudliwy. Dopiero po jego ślubie zaczął się badać. Do tego doszły obowiązki w domu. Żona, dwójka dzieci. Nie był w stanie tego ogarnąć.

Był do uratowania?

Moim zdaniem nie.

Wasza mama mówiła kiedyś, że gdyby się leczył, to by żył. Tyle że leczyć się nie chciał.

Eksperymentował z lekami. Jak dostał jakiś nowy preparat, to wpadał w euforyczne stany, potem znowu tonął w depresji. Kiedy mieszkał ze mną przez dwa miesiące, to nawet dało się z nim dogadać. Ale potem znowu dopadała go mania. Zawsze mógł na mnie liczyć. Jak do mnie zadzwonił z jakąkolwiek prośbą, pomagałem mu. A potem znikał i nie chciał kontaktu.

On był najbliżej rodziców?

Później tak. Mama go ratowała najczęściej. Pomieszkiwał u rodziców. Chcieli, żeby się usamodzielnił, więc kupili mu mieszkanie. On z jednej strony chciał tej wolności, ale jak wpadał w te dziwne stany, to wracał do rodziców.

Tata (Lech Wałęsa - przyp. red.) z wami rozmawiał po jego śmierci?

Nie, bo w jego mniemaniu to byłby dowód na jakąś ludzką słabość, a on nie chce pokazywać słabości. Czasem, jak ktoś wspominał Przemka, to widać było, że ojciec ma łzy w oczach. Niekiedy w nerwach zarzucał mamie, że za mało go wspierała. A chciała dobrze. Pragnęła, żeby się usamodzielnił.

W rozmowie z nami prezydent wziął część winy na siebie.

To mnie panowie zaskoczyli, bo ja jeszcze nie słyszałem, żeby tak mówił. Być może każdy z nas szuka w sobie winy. Jedna z sióstr do dziś ma wyrzuty sumienia. Zbyt mocno wzięła to wszystko do siebie. Wszyscy staraliśmy się mu jakoś pomóc. Ona go woziła na terapię. Często sobie wyrzucała, że nie zrobiła czegoś więcej. Mama tak samo. Jej się wydawało w pewnym momencie, że zrobiła wszystko, co mogła. Jednak czasem ktoś zasieje w niej ziarno niepewności. Ja jej wtedy tłumaczę: “Mamo, bez jego udziału nie dało się mu pomóc”. Nie ma większej tragedii dla rodzica niż pochowanie własnego dziecka. Część człowieka umiera z tym dzieckiem.

EN_01121097_0094.jpg
Lech Wałęsa z żoną Danutą i dziećmi. Fot. PIOTR LAMPKOWSKI/SE/EASTNEWS/East News