Pracownicy lotniska w Modlinie otrzymali informacje o podłożeniu ładunków wybuchów na terenie portu lotniczego. Trwa akcja służb ratunkowych. Na miejscu straż pożarna, pogotowie, policja oraz specjalistyczna grupa straży granicznej.- Zgłoszenie otrzymaliśmy o 15.48, z którego wynikało, że na terenie lotniska znajdują się cztery ładunki wybuchowe. Na miejsce zostały zadysponowane trzy zastępy straż pożarnej z JRG w Nowym Dworze Mazowieckim oraz z OSP Zakroczym, a także policja oraz pogotowie. Obecnie swoje działania prowadzi lotniskowa straż pożarna oraz straż graniczna - przekazał w rozmowie z Goniec.pl mł. kpt. Paweł Plagowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim.Trwają działania na terenie portu lotniczego Warszawa-Modlin. - Przed godziną 16:00, na nr alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna z informacją, że podłożył na lotnisku ładunki wybuchowe, które eksplodują za godzinę. Minął czas "rzekomego wybuchu", jednak jak zawsze w tego typu przypadkach służby muszą dokładnie sprawdzić takie zgłoszenie. Na miejscu policjanci pomagali w ewakuacji terminala. Na ten moment nic nie ujawniono, jednak działania cały czas trwają - powiedziała w rozmowie z Goniec.pl Małgorzata Witkowska z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Mazowieckim.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plGrójec. Śmiertelny wypadek na DK50. Zderzenie samochodu dostawczego z TIR-emWarszawa. Awaria ciepłownicza na Targówku. Kilkadziesiąt bloków bez ciepłej wody i ogrzewaniaWarszawa. Abonament na parking tylko z PIT-em. Od lutego zmiany w zasadach SPPNJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w poniedziałek, 24 grudnia, na lotnisku Warszawa-Modlin. Pijany i agresywna mężczyzna naruszył nietykalność cielesną funkcjonariusza Straży Granicznej. Za swoje zachowanie odpowie przed sądem.O sprawie jako pierwszy poinformował portal Wirtualne Mazowsze. Do incydentu doszło w poniedziałek wieczorem, przy jednej z bramek lotniska w Modlinie przed odlotem samolotu do Brukseli. - Funkcjonariusze Zespołu Interwencji Specjalnych zostali wezwani na miejsce w związku głośną awanturą, do której doszło po kłótni 33-letniego mężczyzny i towarzyszącego mu dwudziestolatka z obsługą naziemną lotniska - czytamy na portalu Wirtualne Mazowsze.Funkcjonariusze z patrolu Straży Granicznej po przybyciu na miejsce próbowali uspokoić sytuację. Mężczyźni zostali wylegitymowani. Nagle, jeden z nich niespodziewanie uderzył pięścią funkcjonariusza w bark - naruszając tym samym jego nietykalność cielesną. Wobec takiego zachowania, strażnicy natychmiast użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających i kajdanek.- Agresywny 33-latek oraz próbujący go powstrzymać 20-latek w asyście funkcjonariuszy zostali doprowadzeni do pomieszczeń służbowych. Z uwagi na wyczuwalną woń alkoholu od jednego z nich, wykonano mu badanie alkomatem na obecność alkoholu – wynik – 0,78 mg/l (ok. 1,6 promila) - relacjonuje Wirtualne Mazowsze.Pijanego i agresywnego mężczyznę, w związku z art. 222 par.1 kodeksu karnego, tj. naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza pełniącego służbę - zatrzymano, a następnie przewieziono do pomieszczenia dla osób zatrzymanych przy Komendzie Powiatowej Policji w Nowym Dworze Mazowieckim.Jak informuje portal Wirtualne Mazowsze, na razie za swoje zachowanie tj. zakłócanie porządku publicznego zgodnie z art. 210 Ustawy prawo lotnicze, pkt 7 otrzymał mandat karny, natomiast jeżeli chodzi o naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego (…) podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych – grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.Drugi z mężczyzn za udział w incydencie został pouczony.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plGrójec. Śmiertelny wypadek na DK50. Zderzenie samochodu dostawczego z TIR-emWarszawa. Awaria ciepłownicza na Targówku. Kilkadziesiąt bloków bez ciepłej wody i ogrzewaniaWarszawa. Abonament na parking tylko z PIT-em. Od lutego zmiany w zasadach SPPNJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl, "Wirtualne Mazowsze"
10 stycznia doszło do alarmu bombowego na lotnisku w Modlinie. Ładunek wybuchowy miał znajdować się na pokładzie samolotu linii Ryanair lecącego z Mediolanu-Bergamo do Modlina. Po sprawdzeniu wszystkich bagaży, pasażerów oraz pokładu - okazało się, że alarm był fałszywy. Sprawą zajęła się prokuratura. Sprawcy grozi nawet 8 lat pozbawienia wolności.Sytuacja była bardzo poważna. Do akcji wkroczyły służby ratunkowe z Warszawy oraz powiatu nowodworskiego, płońskiego, legionowskiego oraz warszawskiego zachodniego. Na miejscu powołano sztab kryzysowy. Służby otrzymały informację o bombie o godzinie 22:00, w momencie, gdy samolot był jeszcze w powietrzu. Rejsem z Bergamo podróżowało 87 pasażerów, w tym sześciu członków załogi. - Zgodnie z procedurami na lotnisko zostało zadysponowanych 12 zastępów straży pożarnej, lotniskowa straż pożarna, straż graniczna z psami wyszkolonymi do wyszukiwania materiałów pirotechnicznych oraz policja. Samolot o godz. 23.11 bezpiecznie wylądował. Ewakuowano 87 osób. Nikomu nic się nie stało - przekazał w rozmowie z Goniec.pl mł. kpt. Paweł Plagowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim.Sprawdzeniem samolotu zajęła się Straż Graniczna, która tak jak inne służby ratunkowe, każde takie zgłoszenie musi traktować bardzo poważnie.- Pirotechnicy ze specjalnej grupy interwencyjnej z Modlina sprawdzili bardzo dokładnie samolot oraz bagaże z użyciem sprzętu i psów wyszkolonych w wykrywaniu materiałów wybuchowych. Wynik był negatywny - powiedziała w rozmowie z Goniec.pl por. Dagmara Bielec z Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.Teraz sprawa fałszywego alarmu w Modlinie trafiła do Prokuratury Okręgowej. Sprawcy grozi nawet do 8 lat pozbawienia wolności, jednak ustalenie osoby, która zgłosiła taką informacje - wcale nie będzie takie proste.- Śledztwo jest prowadzone w kierunku art. 224 kodeksu karnego, tj. wywieranie wpływu na czynności urzędowe. Ustalenie sprawcy nie jest łatwe w tego typu sytuacjach, ponieważ często wpływają one np. z numerów zagranicznych. Niestety był to tzw. atak kaskadowy. Wpłynął do wielu instytucji w podobnym czasie. Sprawcy grozi od 6 mies. do 8 lat - przekazała w rozmowie z Goniec.pl prokurator Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.plMazowsze. 32-latek zabił swoją teściową. To jej ciało znaleziono w sobotę w lesiePruszków. Zderzenie samochodu z pociągiem WKD w miejscowości GranicaWawer. Morderstwo znanego biznesmena. Tadeusz K. był milioneremJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Warszawy lub Mazowsza, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Goniec.pl
W poniedziałek wieczorem samolot linii Ryanair lądował na lotnisku w Modlinie z asystą służb ratunkowych. Powód? Zgłoszenie o podłożeniu ładunku wybuchowego w samolocie. Pasażerowie rejsu z Mediolanu-Bergamo przeżyli prawdziwy koszmar. Każda minuta dłużyła się, a napięcie wśród pasażerów coraz bardziej rosło. Jedni byli bardzo poddenerwowani, inni modlili się, mówiąc słowa "nigdy więcej nie wsiądę do samolotu". Strach można było wyczuć nawet wśród personelu pokładowego.Na pokładzie feralnego lotu z Włoch znajdował się prywatnie nasz reporter Jakub Bujnik. Jak opowiada, pierwsza sytuacja, która wydała się podejrzana wydarzyła się jeszcze na lotnisku w Bergamo.- Tuż przed startem, szef pokładu przeszedł z ciemną walizką przez cały samolot, pytając się czy ten bagaż należy do kogoś z nas. Nikt się nie zgłosił, więc z tego co widziałem, bagaż został we Włoszech - opowiada Jakub Bujnik.Załoga samolotu rozpoczęła przygotowanie do startu i lot nr FR3898 wystartował z portu lotniczego w Lombardii około godziny 21.30. Rejs wykonywał samolot boeing 737-800 o numerze rejestracyjnym SP-RKS linii Ryanair.- Po godzinie 22:00 zaczęło się zamieszanie z tyłu samolotu. Członkowie załogi zaczęli przesadzać pasażerów z samego końca do przodu wraz z ich bagażami. Następnie było odwrotnie. Z początku samolotu do końca, również z bagażami. Wyglądało to tak, jakby chcieli zweryfikować czy każdy bagaż na pokładzie ma swojego właściciela - relacjonuje reporter Goniec Warszawa.Wśród ludzi zaczęły rosnąć emocję. Pojawiały się pytania "co się dzieje?", jednak załoga nie odpowiadała zdenerwowanym pasażerom, co dokładnie się stało. Jest to normalna procedura w takich przypadkach - żeby nie wzbudzać paniki w powietrzu. Po około 20 minutach roszad w samolocie, szef pokładu oznajmił, że wszystkie bagaże zostały zidentyfikowane. Sytuacja się uspokoiła.- Najbardziej newralgicznym momentem było to, gdy szef pokładu z latarką szukał czegoś pod siedzeniami. Ze strony jego koleżanek padały pytania "masz? masz?". Wtedy to zauważyłem błyszczące "sreberko" pod siedzeniami. Jakby nieduże pudełko. Podczas tej nerwowej atmosfery wyobraźnia podpowiadała różne scenariusze, co to może być - relacjonuje Jakub Bujnik.