Premier Mateusz Morawiecki przekazał, że polski rząd chciałby rozszerzenia programu Nuclear Sharing i tym samym rozmieszczenia broni jądrowej w naszym kraju. Na słowa szefa polskiego rządu szybko zareagował zarówno Biały Dom, jak i kremlowscy propagandyści, w tym były rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew.
Dmitrij Miedwiediew w najnowszym wpisie w mediach społecznościowych nazwał Ukrainę „błędnym tworem powstałym po upadku Związku Radzieckiego”. Były prezydent Rosji kolejny raz oskarżył także Polskę o chęć anektowania zachodnich terytoriów Ukrainy. Na odpowiedź pełnomocnika polskiego rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej Stanisława Żaryna nie trzeba było długo czekać.
Dmitrij Miedwiediew w emocjonalnych słowach skomentował zamach na Władlena Tatarskiego. Były prezydent Rosji za pośrednictwem Telegrama oskarżył o śmierć kremlowskiego blogera rosyjską opozycję, której przypisuje "terror" i jego "powrót na rosyjskie ulice". Zdaniem polityka wspomniana opozycja odpowiada również za wybuch, w którym życie w sierpniu ubiegłego roku straciła propagandystka Darja Dugina.
Za pośrednictwem mediów społecznościowych Dmitrij Miedwiediew odniósł się do piątkowego rosyjskiego święta państwowego znanego jako "Dzień Jedności Narodowej". Były prezydent Federacji Rosyjskiej wykorzystał tę sposobność, by zaatakować Polaków w związku z poczynaniami rządu Mateusza Morawieckiego. Poplecznik Władimira Putina wprost zasugerował, iż obecna siedziba premiera oraz prezydenta niebawem ponownie mogą stać się miejscem urzędowania rosyjskich dygnitarzy.
Dmitrij Miedwiediew piękną polszczyznę uderzył w rząd PiS, który mówi o tym, że pieniądze w ramach reparacji wojennych należą się Polsce nie tylko od Niemiec, ale także od Rosji. - Mogą podetrzeć się swoimi pieprzo***i obliczeniami - napisał na Twitterze były prezydent Rosji. Mocnych słów padło jednak więcej.Dmitrij Miedwiediew dobrze wie, że wojnę wygrać trzeba nie tylko na polu bitwy i nieustannie dba, by na temat Rosji w mediach społecznościowych przebijał się jeden wizerunek. Chociaż niemal nikt już nie wierzy w potęgę rosyjskiej armii, a słowa rosyjskich polityków i dyplomatów traktowane są jedynie jako rządowa propaganda, to Dmitrij Miedwiediew zamieścił wpis, który nie pozostanie bez echa. Były prezydent Rosji i prawa ręka Władimira Putina odniosła się do możliwości wypłaty przez Federację Rosyjską pieniędzy w ramach reparacji wojennych. Słowa Dmitrija Miedwiediewa w żadnym stopniu nie można nazwać "dyplomacją". Wskazuje na to chociażby fakt, że w pierwszym zdaniu pracownicy polskiego MSZ nazwani zostali "degeneratami".
Zaskakujące ustalenia ukraińskiego wywiadu na temat Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent Rosji i główny propagandysta Kremla, na zlecenie samego Władimira Putina, odwiedził w ubiegłym tygodniu tzw. separatystyczne republiki w Ukrainie i spotkał się z ich przywódcami. Podczas spotkania omówiono bieżące sprawy dotyczące bezpieczeństwa, a z ust polityka miała paść szokująca deklaracja.Moskwa kontynuuje krwawą "operację specjalną" w Ukrainie i wciąż ma apetyt na zdobywanie kolejnych ziem. Mimo licznych porażek, Władimir Putin nie wycofuje się ze swoich szaleńczych planów, wprawiając w konsternację nawet własną administrację, a także budząc niechęć wśród walczących na froncie żołnierzy.W mediach od tygodni krążą więc pogłoski sugerujące, że prezydent Rosji traci poparcie dla planowanych działań i wkrótce może zostać jedynie z garstką najwierniejszych, a może po prostu najbardziej strachliwych, współpracowników. Wtedy wydarzyć może się wszystko, ale pewne jest, że w gronie służących mu do końca znajdzie się Dmitrij Miedwiediew, któremu, jak się okazuje, marzy się powrót na szczyty władzy.
Dmitrij Miedwiediew nieustannie szokuje. Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie były prezydent Rosji zdecydowanie zaostrzył ton narracji, nieraz grożąc lub wysuwając absurdalne oskarżenia wobec oponentów. Teraz w końcu postanowił wyjaśnić, dlaczego wyraża się w tak ostrych słowach. Powód okazał się być równie kontrowersyjny jak dotychczasowe wypowiedzi polityka.Dmitrij Miedwiediew nie przebiera w słowach. Jeden z najpopularniejszych i najbardziej kontrowersyjnych polityków Kremla to zagorzały przeciwnik Zachodu i zwolennik kontynuowania wojny w Ukrainie za wszelką cenę.Ofiarą ataków ze strony byłego prezydenta i premiera Rosji padała już także Polska i jej władze, nieobce mu były także absurdalne insynuacje, jakoby nasz kraj dążył do zagarnięcia zachodnich terenów Ukrainy.Poza tym, bliski współpracownik Władimira Putina ciągle grzmi z powodu nałożonych na Rosję sankcji, jednocześnie strasząc, że wywołają one "nowe epidemie" i twierdzi, iż nie obchodzi go, czy kraje zachodnie uznają nowe granice okupowanego kraju.
Najnowsze słowa byłego prezydenta Rosji wskazują, że Ukraina ma "nowe granice". Dmitrij Miedwiediew odniósł się do grupy G7 i stwierdził, że jego kraju nie obchodzi, czy kraje zachodnie uznają nowe obręby Ukrainy. G7 stoi bowiem na stanowisku, że Rosja stosuje perswazję siłową.- Kijów będzie otrzymywać broń tak długo, jak będzie to potrzebne. Oznacza to, że G7 będzie nadal prowadzić tajną wojnę z Rosją - stwierdził Dmitrij Miedwiediew. Były prezydent Rosji zwrócił się bezpośrednio do krajów zrzeszonych w G7.
Dmitrij Miedwiediew zamieścił w serwisie Telegram kolejny absurdalny wpis. Były prezydent Rosji przedstawił własną interpretację słów Andrzeja Dudy wypowiedzianych podczas uroczystości 3 maja i oznajmił, że polski przywódca "oficjalnie zgłosił pretensje terytorialne wobec Ukrainy".Dmitrij Miedwiediew po raz kolejny uderzył w Polskę i jej władze. Były rosyjski premier i prezydent nie omieszkał skorzystać z okazji do kolejnej manipulacji oraz dzielenia Polaków i Ukraińców, głosząc propagandowe hasła, które przeczą jakiejkolwiek racjonalności.Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie, polityk bardziej niż ze swojej działalności, stał się znany z antypolskich wypowiedzi. Pod koniec marca porównał on, na przykład, wizytę polskiej delegacji w Kijowie do przyjazdu Lenina do Moskwy za niemieckie pieniądze, a nasz kraj nazwał ''wspólnotą politycznych imbecyli''.Później z kolei stwierdził, że "największe kraje UE, ani Stany Zjednoczone nie uważają Polski za solidnego partnera strategicznego", a także określił Mateusza Morawieckiego mianem "pseudopremiera", który "oszalał na gruncie rusofobii". Teraz swój atak przypuścił na prezydenta Andrzeja Dudę.
Kolejne mocne słowa Dmitrija Miedwiediewa, ponownie otwarcie uderzył w Zachód. Były prezydent Rosji nie ukrywa swojego krytycznego stanowiska w kwestii zachodnich sankcji. Polityk wprost stwierdził, że to rodzaj wypowiedzenia wojny.Niedawno Dmitrij Miedwiediew w obszernym wpisie uderzył w Polskę i polski rząd. Wskazał, że kwestią czasu jest zorientowanie się Polaków, iż Mateusz Morawiecki i jego gabinet nie działają na korzyść swojego kraju.Najnowsze stanowisko byłego prezydenta Rosji jest szersze. Tym razem Dmitrij Miedwiediew postanowił uderzyć w cały Zachód, który od 24 lutego otwarcie potępia działania Rosji.
Były prezydent i premier Rosji Dimitrij Miedwiediew zamieścił skandaliczny wpis za pośrednictwem Telegrama. Porównuje on wizytę polskiej delegacji w Kijowie do przyjazdu Lenina do Moskwy za niemieckie pieniądze, a nasz kraj nazwał ''wspólnotą politycznych imbecyli''. Z kolei sankcje nałożone na Rosję to według niego ''patologiczna rusofobia''.Wpis byłego prezydenta powtarza wszystkie tezy kremlowskiej propagandy, uderza personalnie w naszych polityków i atakuje bezpośrednio nasz kraj.- Polska propaganda jest najbardziej zajadłym, wulgarnym i przenikliwym krytykiem Rosji. Wspólnota imbecylów politycznych - czytamy we wpisie.Jednym z głównych zarzutów wobec naszego kraju jest ostatnia wizyta premierów Polski, Czech i Słowenii w Kijowie.- Premier Mateusz Morawiecki wraz z wicepremierem Kaczyńskim oraz premierami Czech i Słowenii udali się do Kijowa specjalnie strzeżonym pociągiem. Prawie jak Iljicz w samochodzie pancernym z niemieckimi pieniędzmi - porównuje Miedwiediew wizytę delegacji do przyjazdu Lenina do Moskwy.W zamieszczonym wpisie były prezydent Rosji krytykuje zapowiedź Morawieckiego o ''derusyfikacji polskiej i europejskiej gospodarki''. Według niego takie działanie jest odważne, a zarazem może być bardzo kosztowne dla naszego kraju.- Ma on całkowitą rację. To drogie i bezsensowne. Ale Polska nie musi się już liczyć z kosztami. Wszystko, co mogła stracić z powodu własnej, długotrwałej, patologicznej rusofobii, już straciła. Więc teraz, jak mówią ukochani sąsiedzi Polaków, „jak się pali stodoła, to i chata się pali” - ostrzegł Miedwiediew.Według byłego prezydenta Rosji Polska wije się z ''bólów fantomowych'', a słowa krytyki polskich polityków pod adresem Kremla są najbardziej zajadłym, wulgarnym i przenikliwym głosem wobec Rosji.- Polskim elitom bardzo trudno pogodzić się z faktem, że czas niepokojów zakończył się prawie 400 lat temu wraz z wypędzeniem polskich okupantów z Kremla. Do powstania wielkiego imperium Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie doszło nawet później. A powodem tego nie są intrygi Rosji, ale wewnętrzne sprzeczki, korupcja, niepowodzenia gospodarcze i przegrane bitwy - piszę Dimitrij Miedwiediew.