Tak potraktowano Nawrockich w operze. Doszło do niepokojących scen
Podczas dzisiejszego livestreamu „Kanału Zero” prezydent Karol Nawrocki opowiedział o sytuacji, która miała miejsce w Teatrze Wielkim podczas gali z okazji 200-lecia Opery Narodowej. Okazało się, że nie wszyscy widzowie powitali parę prezydencką brawami.
200-lecie Opery Narodowej – uroczysta gala w Teatrze Wielkim
29 listopada Karol i Marta Nawroccy pojawili się w Teatrze Wielkim na uroczystej gali z okazji 200-lecia Opery Narodowej. Prezydent opowiadał w „Kanale Zero”, że podczas wejścia:
„byliśmy z żoną w Operze Narodowej, w Teatrze Wielkim i miałem głębokie wrażenie, i żona także, że przywitano nas w sposób cywilizowany, brawami”.
Jednocześnie przyznał, że zobaczył później na filmie, że kilka osób rzeczywiście gwizdało. Nawrocki dodał:
„Nie wiem, czy opera jest miejscem, w którym powinien dominować żywioł stadionu, ale tak naprawdę będąc tam zupełnie nie miałem świadomości, że kilka osób wyraziło swój sprzeciw. (…) Po pierwsze nie mieliśmy świadomości, bo usłyszeliśmy brawa podczas przywitania nas w operze”.
Całość pokazała kontrast między reakcją publiczności i eleganckim charakterem wydarzenia.
Reakcja Nawrockich i komentarz Stanowskiego
Prezydent Nawrocki śmiał się, że potem zobaczył w Dzienniku Narodowym, że rozwiązano zagadkę gwizdów. Stanowski wyjaśnił ze śmiechem, że „był tam fragment, że było to przedstawienie na temat Arki Gdynia”. Nawrocki dodał:
„Oczywiście jestem przekonany, że Arka nie miała z tym nic wspólnego”.
Cała rozmowa miała lekki ton, a prezydent podkreślał, że sam nie zwrócił uwagi na kilka osób, które gwizdały. Powiedział też, że najważniejsze jest zachowanie spokoju i kultury podczas takich wydarzeń, bo opera nie jest miejscem, żeby tak się zachowywać.
Cywilizowane powitanie kontra niespodziewane gwizdy – przesłanie Nawrockiego
Karol Nawrocki wyraźnie zaznaczył, że mimo kilku gwizdów, początkowe przywitanie było pozytywne:
„Byliśmy przywitani w sposób cywilizowany, brawami”.
Zwrócił uwagę, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że część widzów wyraziła sprzeciw i że nie wpłynęło to ani na niego, ani na Martę Nawrocką.
Cała historia pokazała kontrast między reakcjami ludzi w różnych miejscach i dodała transmisji humorystycznego elementu, jednocześnie pozwalając Nawrockiemu opowiedzieć o wydarzeniu w swoim charakterystycznym, swobodnym tonie.