Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Finanse > Szumlewicz: Cuda Glapińskiego
Piotr Szumlewicz
Piotr Szumlewicz 09.10.2021 12:21

Szumlewicz: Cuda Glapińskiego

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER / Goniec.pl

Skoro jest tak dobrze, jak mówi prezes Glapiński, to trudno też zrozumieć, dlaczego stoją pensje w sferze budżetowej, a rząd Zjednoczonej Prawicy, śladem swoich poprzedników z koalicji PO-PSL, nie podnosi pensji wszystkim pracownikom sektora publicznego, a jedynie dorzuca wybranym branżom, aby spacyfikować protesty społeczne. Systemowych podwyżek nie ma, choć w czasie epidemii koronawirusa pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Krajowej Administracji Skarbowej, medycy czy pracownicy socjalni zostali obciążeni nowymi obowiązkami. Niestety nie przełożyło się to na wzrost ich wynagrodzeń. 

Tego typu wypowiedzi są nie tylko nieprawdziwe, ale wyjątkowo bulwersujące. Szef NBP, sam zarabiający blisko 100 tys. zł miesięcznie, powinien być świadomy problemów płacowych dużej części społeczeństwa, jak też narastających patologii na rynku pracy i tendencji kryzysowych.

Patologie na rynku pracy dotyczą nie tylko poziomu płac. Okazuje się bowiem, że wbrew obietnicom partii rządzącej, w ciągu ostatnich lat wzrosła w Polsce skala niestandardowego zatrudnienia, co dotyczy nie tylko firm prywatnych, ale też spółek skarbu państwa takich jak TVP czy PLL LOT, gdzie wymuszone samozatrudnienie dotyczy tysięcy pracowników. Umowy śmieciowe są obecne nawet w takich branżach jak górnictwo, ochrona zdrowia czy edukacja, a rząd nie robi nic, aby ograniczyć olbrzymią skalę omijania prawa pracy.

Wyjątkowo bałamutnie brzmią też słowa Glapińskiego, biorąc pod uwagę klęskę, jaką Polska ponosi w walce z koronawirusem. Należymy do krajów o najwyższym wskaźniku nadwymiarowych zgonów w Unii Europejskiej i niestety rząd nie zrobił praktycznie nic, aby odwrócić negatywne trendy. Ani w kolejnych tarczach antykryzysowych, ani w Polskim Ładzie, ani nawet w Krajowym Planie Odbudowy ochrona zdrowia nie została uznana za priorytet dla polskich władz.

Konkludując, słowa Glapińskiego to nawet nie manipulacja czy wyolbrzymienie istniejących  trendów, ale bezczelne kłamstwo. Prezes Banku Centralnego, który nie ma kontaktu z rzeczywistością, powinien możliwie szybko stracić stanowisko.

Prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński wprowadził rządową propagandę na nowy poziom absurdu i bezczelności. Oto bowiem ogłosił, że mamy obecnie do czynienia z „cudem polskiej gospodarki”. „Płaca minimalna się podniosła niesamowicie, wyeliminowaliśmy skrajną biedę. Od czasów rozbiorów nie mieliśmy takich sukcesów” – stwierdził Glapiński.

Zgodnie z ostatnimi danymi Głównego Urzędu Statystycznego skala bezwzględnego ubóstwa w 2020 r. wzrosła w porównaniu z 2019 r. z 4,2% do 5,2%, czyli o ponad 20%. GUS zwraca uwagę, że skala ubóstwa w ubiegłym roku była wyższa niż w 2016 r., gdy wynosiło ono 4,9%. W 2020 r. doszło też do skokowego wzrostu ubóstwa dzieci. W porównaniu z 2019 r. skala skrajnej biedy dzieci zwiększyła się z 4,5% do 5,9%. Warto przypomnieć, że gdy Prawo i Sprawiedliwość przejmowało władzę, obiecywało likwidację ubóstwa najmłodszych. Tymczasem w 2016 r. poniżej granicy bezwzględnego ubóstwa żyło 5,8% dzieci. A zatem w ciągu ostatnich czterech lat nie tylko nie zlikwidowano biedy dzieci, ale wręcz jej skala zwiększyła się. Innymi słowy okazało się, że kluczowe programy PiS w zwalczaniu ubóstwa są kompletnie nieskuteczne.

Za rządów Zjednoczonej Prawicy pogarsza się też jakość szkolnictwa i ochrony zdrowia, co sprawia, że następuje pełzająca prywatyzacja usług publicznych. W związku z coraz bardziej ograniczonym dostępem do publicznej edukacji i opieki medycznej, społeczeństwo ponosi coraz większe wydatki na prywatne korepetycje i wizyty lekarskie w prywatnych gabinetach. Mamy też do czynienia z wydłużeniem się trwania spraw sądowych, a zatem również system sprawiedliwości funkcjonuje coraz gorzej. Okazuje się też, że Polakom coraz trudniej jest kupić mieszkanie. Ceny mieszkań rok do roku wzrosły w drugim kwartale 2021 r. o ponad 11%, a Indeks Dostępności Mieszkań jest najniższy od 2015 r.

Prezes NBP myli się również odnośnie wzrostu płacy minimalnej. Warto przypomnieć, że tuż przed ostatnimi wyborami Jarosław Kaczyński obiecywał, że w 2020 r. płaca minimalna wyniesie 3000 zł, a w 2023 r. 4000 zł brutto. Jaka jest prawda? Daleka od obietnic. Już rok po kolejnych wygranych wyborów okazało się, że prezes kłamał. W 2020 r. płaca minimalna wynosiła 2600 zł, w 2022 r. ma wynieść 3010 zł. Rozziew między deklaracjami i faktami jest coraz większy. Warto przypomnieć, że wzrost o 210 zł w 2022 r. będzie o zaledwie o 25 zł wyższy niż to wynika z minimalnego wzrostu wynikającego z ustawy. Innymi słowy rząd okazał się wyjątkowo mało hojny dla pracowników. Nie tylko złamał swoje obietnice, ale też nie zaproponował prawie nic ponad podwyżkę wynikającą z ustawy. Na dodatek w ostatnich latach wzrósł odsetek pracowników, których miesięczne dochody wynoszą co najwyżej płacę minimalną, i dotyczy to między innymi instytucji państwowych. Tymczasem poziom inflacji zbliża się do 6,0%, a w najbliższych miesiącach mają być kolejne wzrosty cen energii, które uderzą w największym stopniu w osoby o najniższych dochodach.

Wreszcie, warto zwrócić uwagę, że z „cudów” Glapińskiego w coraz mniejszym stopniu korzystają osoby o niskich dochodach, ponieważ w ostatnich latach następuje szybki wzrost nierówności społecznych. O ile pod koniec rządów PO-PSL i na początku władzy PiS spadały nierówności dochodowe mierzone wskaźnikiem Giniego, o tyle w 2018 r. trend spadkowy został zahamowany, a od 2019 r. szybko rosną nierówności społeczne. W 2020 r. wskaźnik nierówności był już wyższy niż w 2016 r. i bliski poziomowi z 2015 r.

Tagi: pieniądze