Kwaśniewski i Komorowski wychodzą z cienia, zwołali spotkanie liderów opozycji. Będzie wspólna lista wyborcza?
Kampania przedwyborcza Zjednoczonej Prawicy nabiera tempa, ale po piętach depczą jej polityczni rywale, którzy nie są sami na polu bitwy. Partie próbujące odsunąć PiS od władzy mocno dopingują byli prezydenci - Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski, dlatego na wtorek zaprosili oni do wspólnych rozmów liderów opozycji. Ci mają dyskutować o najważniejszych bieżących sprawach Polski, ale niewykluczone, że podejmą też pierwsze kroki ku utworzeniu koalicji.
Według normalnego kalendarza wyborczego, naszych nowych reprezentantów do Sejmu i Senatu wybierzemy dopiero za rok, ale nie stoi to na przeszkodzie, by już rozmawiać o potencjalnych koalicjach i ewentualnym podziale stołków.
Zjednoczona Prawica, mimo wielu zawirowań i wewnętrznych kłopotów, prze do przodu jak taran, atakując wszystkich po kolei, nie tylko w kraju , ale i za granicą , tworząc poczucie wszechobecnego zagrożenia i budując swój kapitał na micie o czyhającym wrogu ojczyzny.
Takie radykalne kroki wymusiły na obozie władzy ostatnie słabnące notowania, seria afer i skandali oraz skuteczne działania opozycji, coraz trafniej celującej w czułe punkty rządzących. Będące na fali partie, zepchnięte dotychczas do defensywy, ewidentnie mają swoje pięć minut, co wyczuwają także zaprawieni w bojach politycy obserwujący scenę polityczną z boku.
Wspólny cel: odsunąć PiS
Sam powrót Donalda Tuska do Polski nie skutkował rewolucją. Koalicja Obywatelska, choć jest coraz bliżej , nadal nie dogoniła Zjednoczonej Prawicy, nie wspominając o pozostałych partiach opozycyjnych.
Tajemnicą nie jest, że nadrzędnym celem wszystkich jest odsunięcie PiS od władzy w 2023 roku, jednak aby to zrobić, konieczne jest skonsolidowanie i współpraca, a to wcale nie jawi się jako łatwe. Punktów zapalnych jest wiele, a przeróżne interesy skutecznie uniemożliwiają dojście do kompromisu. Nieco zwaśnione strony mogą więc potrzebować pomocy mediatorów, a tych najlepiej szukać wśród wytrawnych graczy, doświadczonych w polityce.
Liderzy opozycji porozmawiają o koalicji wyborczej
Byli prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski już od dawna nie są czynnymi politykami, ale wciąż żywa jest w nich fascynacja tą sferą, połączona być może także z wyraźnym zatroskaniem o losy ojczyzny . Obaj często wypowiadają się na tematy bieżące, nie szczędząc gorzkich słów pod adresem obozu władzy, ale także szczerze wskazując na błędy opozycji, z którą postanowili podzielić się swoimi uwagami. Doskonałą okazją ku temu ma być zaplanowane na wtorek spotkanie w Pałacu Prymasowskim, gdzie podjęte zostaną próby wypracowania kompromisu.
- Będzie to konferencja z udziałem przedstawicieli opozycji, a tematem jest bezpieczeństwo Polski i zmiany w polityce państwa polskiego w obliczu wojny w Ukrainie - zapowiedział Bronisław Komorowski w rozmowie z "Faktem".
Jak dodał, ma on nadzieję, że wspólne rozmowy ujawnią zbieżność zdań, a to już pozytywny sygnał w perspektywie poczynienia kroku ku zjednoczeniu. Jego zdaniem, opozycja może przekonać siebie i wyborców, że " w fundamentalnych kwestiach ma zbliżone poglądy ".
Różne partie, różne pomysły
Słowa byłego prezydenta zdążył już skomentować współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty, który stwierdził nawet, że debata o współtworzeniu koalicji rządzącej jest na finiszu. - Opozycja jest dogadana i wspólnie stworzy rząd - zapewnił.
Mniej ostrożny był Szymon Hołownia, który na łamach "SE" oświadczył, że jego minimum jest posiadanie w nowym rządzie "zielonego wicepremiera".
- Nie wiem, czy to ja nim będę, czy jakiś ekspert. Ludzie, którzy są wybitnymi ekspertami w danych dziedzinach, powinni piastować tego typu funkcje państwowe. Ja się na tym znam, bo się orientuję, bo jesteśmy "zieloni" od bardzo dawna. Będziemy też szukać stanowisk dających wpływ na Sejm. Ale rozdawanie stanowisk dzisiaj byłoby idiotyczne - stwierdził.
Zdaniem lidera Polski 2050 konkretne porozumienie ma być wypracowane do Bożego Narodzenia, gdyż jeszcze przed świętami trzeba będzie dać sygnał Polakom i zakomunikować: " Słuchajcie, mamy jakiś pomysł. Dogadaliśmy się i idziemy w rok wyborczy ".
Wiadomo też, że prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz optuje za powstaniem dwóch list, argumentując przy tym, że "pięć list to wygrana PiS", jedna to "brak wyrazistości i tożsamości", natomiast dwie - "sukces" . On widziałby się najchętniej we współpracy z Hołownią i Jarosławem Gowinem.
Z kolei Donald Tusk już w czerwcu mówił o jednym bloku, nawet jeśli miałoby to skutkować mniejszą ilością mandatów dla Koalicji Obywatelskiej . Jeszcze inny pogląd prezentuje zaś czujny obserwator polskiej polityki, mec. Roman Giertych, widzący szanse na powodzenie we wspólnym stracie PO, Polski 2050 i PSL .
A co sądzą Polacy? Najnowszy sondaż IBRIS dla "Rz" wyraźnie pokazał, że mało kto wierzy w dogadanie się opozycyjnych partii i ich sukces . Badania pokazują też, że ważniejsze od ilości list jest to, by wypracować wspólny komunikat i klarowną wizję zmian po wyborach .
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Radio ZET, Rz