Skandaliczne zachowanie górali w sylwestra. "Konie parskały ze strachu"
Rozmówczyni Onetu podzieliła się z reporterami swoimi spostrzeżeniami odnośnie do traktowania koni przez zakopiańskich górali w sylwestra. Jak relacjonowała, żaden z nich nie przejął się losem zwierząt, które wpadały w panikę po wystrzeleniu petardy. Podobne sceny były odnotowywane w kilku miejscowościach.
Wystraszone konie na zakopiańskich Krupówkach
Anna Barańska, która rozmawiała z dziennikarzem Onetu, turystycznie udała się do Zakopanego z rodziną. Relacjonowała, że w sylwestra ok. 20:00 spacerowała po Krupówkach. - Uciekliśmy stamtąd z obawy o swoje bezpieczeństwo. Tak się składa, że jestem miłośniczką koni i się na nich znam. Mam nawet swoje własne zwierzę, które mieszka w stadninie i jeżdżę na nim w każdej wolnej chwili. To, co zobaczyłam na Krupówkach, nie mieści mi się jednak w głowie.
W Zakopanem niemal przez całe popołudnie oraz oczywiście wieczorem i w nocy wybuchały petardy. Sztuczne ognie były odpalane nawet kilka metrów od dorożek konnych. - Żaden z górali pracujących przy przewozach konnych nic nie robił sobie z tego, że zwierzęta były w panice. Parskały ze strachu i nerwowo przebierały kopytami. Część wozaków trzymało w ręce lejce i w ten sposób utrzymywało konie, a inni nawet i to odpuścili. Przywiązali lejce do dorożek i stali obok, rozmawiając pomiędzy sobą. W obu tych przypadkach, gdyby nagle konie się spłoszyły, ci ludzie nie mieliby szans w żaden sposób nad nimi zapanować. To już na dzikim zachodzie było bezpieczniej - przekazała rozmówczyni Onetu. - Gdyby konie ciągnące taki wóz nagle zaczęły biec w tłum, to mówilibyśmy o tragedii z kilkunastoma ofiarami śmiertelnymi. Nie wiem, jak władze Zakopanego mogą na takie ryzyko na swoim terenie pozwalać - oburzyła się pani Anna.
Zestresowane zwierzęta
Z kolei w sylwestra ok. 17:00 ktoś odpalił petardę na jednej z ulic w Rabce-Zdroju, czym spłoszył jadące tamtędy konie. Te wpadły w panikę i zaczęły uciekać. Woźnicy nie udało się ich opanować. Przewrócenie powozu skutkuje tym, że troje z 12 pasażerów zostało rannych. - Prowadzimy postępowanie w tej sprawie, a osobę, która odpaliła petardę, mogą czekać poważne konsekwencje. To zdarzenie mogło się zakończyć znacznie gorzej - przekazał mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Przywołane zdarzenia skłaniają do kolejnych refleksji na temat wykorzystywania koni przez górali w celu obsługi turystów. Coś, co dla kogoś może być atrakcją lub sposobem na zarobek, dla zwierzęcia bardzo często oznacza stres lub cierpienie. Nawet jeżeli koń "na co dzień" jest dobrze traktowany, nieprzejęcie się jego losem wtedy, gdy dookoła panuje gwar czy wybuchają sylwestrowe petardy, jest niedopuszczalne.
Media nieraz obiegały informacje o mniej lub bardziej poważnych wypadkach spowodowanych przez spłoszone konie. Najczęściej zwraca się uwagę jedynie na ludzką tragedię, kiedy incydent kończy się zranieniem lub śmiercią, nie bacząc na przyczyny. Po każdej z tragedii władze Zakopanego deklarują, że tematem wreszcie zajmą się kwestią dorożek na Krupówkach. Jedyną reakcją było jednak postawienie tablic drogowych informujących przechodniów, że w tym miejscu mogą poruszać się dorożki.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
USA: 6-latek postrzelił nauczycielkę. "To nie był przypadek"
Grał na akordeonie na podwórku. 61-latek trafił do aresztu, usłyszał pięć zarzutów
Bydgoszcz. Na chodniku zostawili trumny z ciałami. Upiorny widok, mieszkańcy oburzeni
Źródło: Onet