Skandaliczne słowa ministra Czarnka do dziennikarki. "Pani jest głupia?" Kobieta nie pozostała mu dłużna
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek po raz kolejny zaszokował swoimi słowami. Polityk Prawa i Sprawiedliwości tak mocno broni swoich zaściankowych poglądów, że jest gotów pozwolić sobie nawet na aroganckie odzywki i obelgi. Nie szczędził ich zresztą dziennikarce "Gazety Wyborczej" Justynie Dobrosz-Oracz, która jedynie dopytywała o jego ostatnią, głośną wypowiedź dotyczącą zakazu seksu dla przyjemności.
Takich słów, jak te, które padły w kuluarach Forum Ekonomicznego w Karpaczu nikt się nie spodziewał. Choć ich autor znany jest doskonale z kontrowersyjnych wypowiedzi, w których okazuje swoją ogromną pogardę dla myślących inaczej niż on sam, łudziliśmy się, że istnieją pewne granice. Przemysław Czarnek postanowił jednak raz na zawsze rozwiać wszelkie wątpliwości i udowodnić, że jesteśmy w błędzie.
Przemysław Czarnek nie przestaje szokować
Jak na prominenetnego polityka partii rządzącej przystało, a przede wszystkim zobowiązanego do zachowania jakichkolwiek norm ministra edukacji odpowiedzialnego za los przyszłych pokoleń, Czarnek od lat jest pod ścisłą obserwacją opinii publicznej.
Tytuł posła, szefa jednego z kluczowych resortów, doktora habilitowanego nauk prawnych i profesora uczelni Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powinien deprymować samego zainteresowanego i skłaniać go ku przywiązywaniu większej uwagi do słów, które padają z jego ust, tymczasem dla niego stały się powodem, dla którego tkwi w przekonaniu, że można mu dosłownie wszystko, a wszelkie osądy są prawdziwe i niepodważalne. Uważający się za wyrocznię w wielu dziedzinach polityk wyjątkowo lubuje się przy tym w komentowaniu spraw z zakresu etyki i moralności, a w samym centrum jego zainteresowań znajdują się rodzina, kwestie wychowania dzieci i młodzieży i... sytuacja osób LGBT+.
Były wojewoda lubelski przez lata zdążył zgromadzić na swoim koncie szereg wypowiedzi odnoszących się do wspomnianych tematów, które odbiły sie szerokim echem i były długo komentowane. Ostatnia z nich, sugerująca, iż Czarnek chciałby zakazać seksu dla przyjemności, dosłownie rozpętała burzę.
"Pani jest głupia, czy pani po prostu tak mówi tylko"
- Jeżeli seks traktuje się wyłącznie jako przyjemność, mówi się o prawie do posiadania dzieci, również przez grupy, które nie stanowią rodziny nawet nieformalnej, to mamy do czynienia z upadkiem wartości, które przez wieki pozwalały nam funkcjonować. O tym pisze Roszkowski - mówił dla PAP Przemysław Czarnek, komentując tym samym zamieszanie wokół podręcznika do HiT .
O te słowa postanowiła dopytać ministra edukacji i nauki dziennikarka "Gazety Wyborczej" Justyna Dobrosz-Oracz, która spotkała polityka w Karpaczu. Zdumiona reporterka była ciekawa, czy polityk rzeczywiście chciałby zakazać seksu dla przyjemności. Jej dociekliwość spotkała się jednak z ostrą reakcją pytanego.
- Pani jest głupia, czy pani po prostu tak mówi tylko - odpowiedział, ale wcale nie zraził tym Dobrosz-Oracz, drążącej temat i dzielnie odbijającej piłeczkę.
- To pan plecie głupoty publicznie, to trzeba za to brać później odpowiedzialność. Przeprosi pan? - sugerowała.
Na tym wymiana zdań się nie skończyła, bo Czarnek wyraźnie dał do zrozumienia, że to on czuje się ofiarą "napastliwości" dziennikarki. - Proszę mnie przeprosić, że pani mnie atakuje - zażądał.
Ministrowi edukacji puszczają nerwy
Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy Przemysław Czarnek nerwowo reaguje na niewygodne pytanie zadane przez dziennikarza niezależnych mediów. W ostatnim czasie polityk wyjątkowo szybko traci nad sobą kontrolę, czego wyraz dał także na antenie RMF FM .
Dopytywany o swoją inną słynną wypowiedź, w której "poradził" burmistrzowi Ustrzyk Dolnych, by ten zakaz czytania książki do HiT nałożył nie na dzieci, ale na swoją żonę, zaatakował Roberta Mazurka i zagroził opuszczeniem studia.
Polityk nie potrafił także opanować skołatanych nerwów podczas zeszłotygodniowej wizyty w szkole podstawowej w Mysłakowicach. Przywitany przez sporą grupę uczniów okrzykami i transparentami krytykującymi jego pomysły, a także budzącymi w nim konwulsje tęczowymi flagami, stwierdził, że nie są oni "normalni". Inna rzecz, że dla ministra edukacji wszczynanie awantur wydaje się być chyba wysoce atrakcyjne. Jak sam oświadczył niedawno z nieskrywaną niecierpliwością, kontrowersje wokół pierwszej części podręcznika do HiT to zaledwie "preludium" . Prawdziwą jatkę ma wywołać drugi tom "dzieła", w którym historia ulegnie zapewne całkowitemu twórczemu liftingowi.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Źródło: Gazeta Wyborcza, Goniec.pl