Rodzina przez lata myślała, że zaginął. Policja właśnie ujawniła, co naprawdę się z nim stało
Przez ponad 7 lat bliscy mężczyzny myśleli, że zaginął. Poszukiwania od 2017 roku utknęły w martwym punkcie. Gdy wydawało się, że sprawa nigdy już nie zostanie rozwiązana, policja natknęła się na nowy trop, który doprowadził do zaskakującego i tragicznego finału.
Rodzina myślała, że zaginął. Finał sprawy okazał się szokujący
Dokładnie 22 września 2017 roku w świętokrzyskiej Oleśnicy zaginął 65-letni mężczyzna. Z początku rodzina rozpoczęła poszukiwania na własną rękę, jednak gdy nie przyniosły one zamierzonych rezultatów, o wszystkim powiadomiono policję.
Z relacji bliskich wynikało, że zaginiony 65-latek miał trudności z poruszaniem się. Nigdy wcześniej nie zdarzało się, żeby opuszczał dom na długi czas bez żadnego kontaktu z rodziną.
Funkcjonariusze miejscowej komendy przekazali informację o zaginięciu mężczyzny do jednostek Policji w całym kraju. Razem z mieszkańcami rozpoczęli poszukiwania, dokładnie przeczesano teren sąsiadujący z miejscem zamieszkania 65-latka, a także pobliski staw.
Pomimo szeroko zakrojonych poszukiwań, mężczyzny nie odnaleziono. Gdy załamana rodzina pogodziła się, że sprawa prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozwiązana, nagle w 2024 roku doszło do zaskakującego przełomu.
Tragiczny finał sprawy
Jak informuje policja, przez lata mundurowi regularnie powracali do sprawy i sprawdzali różne docierające do nich informacje. Kilka dni temu nastąpił przełom. Policjanci w toku przeprowadzonych czynności natrafili na trop, który na całą sprawę rzucał zupełnie nowe światło.
Okazało się, że 65-latek wcale nie zaginął, a został potrącony przez samochód marki Land Rover, którym jechali wówczas dwaj mężczyźni – 49-letni kierowca i 48-letni pasażer. Obaj, jak wynika z dotychczasowych ustaleń, potrąconego pieszego wsadzili do pojazdu i wywieźli do kompleksu leśno-polnego, gdzie zakopali jego ciało.
Policja aresztowała dwóch mężczyzn
Po 7 latach od tajemniczej sprawy zaginięcia policja dzięki nowym ustaleniom zatrzymała dwóch mężczyzn.
Obecnie mający 56-lat kierowca Land Rovera został zatrzymany 27 września na terenie powiatu staszowskiego. Odpowie za kierowanie pojazdem mechanicznym w ruchu lądowym wbrew sądowemu zakazowi, spowodowanie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym i ucieczkę z miejsca zdarzenia oraz znieważenie zwłok, za co grozić może mu kara do 12 lat pozbawienia wolności - poinformowała policja w komunikacie.
Z kolei drugi z mężczyzn został zatrzymany dwa dni później w Częstochowie. Pasażer pojazdu podczas feralnego zdarzenia sprzed 7 lat, mający obecnie 55-lat, odpowie za znieważenie zwłok i poplecznictwo. Grozi mu do 5 lat więzienia. Decyzją sądu obaj mężczyźni zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące.