Reporter pojechał ze zwolennikami PiS-u na protest „wolnych Polaków”. Zadziwiające sceny z autobusu
11 stycznia odbył się marsz zwolenników PiS i zarazem przeciwników obecnej władzy. Broniono na nim skazanych prawomocnym wyrokiem Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego oraz poprzedniego wyglądu mediów publicznych. Mimo, iż o znalezienie miejsca w autobusie jadącym na protest nie było łatwo, reporterowi „Faktu” udało się udać w podróż ze zwolennikami poprzedniej władzy na protest pod Sejmem. W drodze z Gdyni na „protest wolnych Polaków”, widział zaskakujące sceny.
Bezpłatna podróż na protest w obronie TVP
Jak zapewnia reporter „Faktu”, o miejsce w autobusie na „protest wolnych Polaków” nie było łatwo. Bezpłatny transfer z Gdyni zaplanowany był na godz. 8.30. Przed planowanym odjazdem zrobiło się zdecydowanie tłoczno, a dwa autobusy i bus momentalnie się zapełniły.
Wśród tłumu dało się zauważyć osoby ze szturmówkami, a jedna z osób miała nosić szalik klubu sportowego. Wielu z podróżujących miało być znajomymi z kościoła. Jeszcze przed podróżą nie brak było uwag na temat obecnego wyglądu stacji TVP. Jak zapewniali niektórzy z podróżujących, porzucili stacje na rzecz TV Republika.
Podróżował ze zwolennikami PiS-u na manifestacje w obronie TVP
Reporter dokonał szybkiej analizy demograficznej zebranego tłumu i stwierdził, że wśród pasażerów przeważają seniorzy. Były także osoby w okolicach 40 lat. Kiedy wszyscy zapisani zostali „odhaczeni” z listy, podróż można było oficjalnie zacząć.
Pierwszym zaskoczeniem dla dziennikarza była iście wycieczkowa atmosfera panująca w autokarze. W niedługim czasie po odjeździe ktoś przejął funkcję DJ-a, włączając dla zebranych patriotyczny i religijny utwór. Nie obyło się bez skomentowania tego faktu przez jednego z pasażerów.
– Trzeba było zacząć od hymnu – powiedział jeden z pasażerów.
– Hymn będzie na miejscu – odpowiedziano mu.
Grobowa atmosfera w autobusie na manifestacje PiS? Reporter przytacza rozmowy protestujących
W autobusie trwać miały ciche rozmowy, o dziwo bardziej skupione na życiu niż polityce. Czasami dopytywano o plan manifestacji i jego planowane zakończenie, mając na uwadze niesprzyjającą pogodę.
W pewnym momencie głos zabrał Marek Dudziński, radny z Gdyni i organizator wycieczki. Po dziękczynnych słowach postanowił zmobilizować uczestników do wyrażanie sprzeciwu wobec działań obecnego rządu. Potem życzył miłej podróży.
Nie brak było rozmów o samej frekwencji na manifestacji. Domysły były różne, od klapy po sukces. Jak zapewniła jedna z osób, z samego Pomorza miało jechać 17 autokarów. Uczestnicy w czasie podróży martwili się o możliwe prowokacje czy niebezpieczne sytuacje.
– Nastroje są zaognione. Zawsze w takich momentach może się i jakiś szaleniec trafić, i wysadzić wśród manifestujących – stwierdzili.
Skomentowane zostało także ponowne postawienie barierek przed Sejmem. „Co to, wyborców się boją?” – kwitowano ze śmiechem.
Podróż zakończyła się przed warszawskim Torwarem. Wielu ze starszych uczestników martwiło się o długi czas podróży i protestu. Z tego względu niektórzy zastanawiali się nad powrotem pociągiem. Niemniej jednak wszyscy dzielnie ruszyli przed Sejm.
Źródło: Fakt.pl