Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Non-fiction > Prawdziwa historia Megakota. Edyty bitwa o życie [ODCINEK TRZECI]

Prawdziwa historia Megakota. Edyty bitwa o życie [ODCINEK TRZECI]

Arkadiusz Zgorzelski
Screen TTV

- Chcę przestrzec przed nim te wszystkie dzieci, te wszystkie dziewczyny. Bo on nie poprzestanie. A nawet jeśli, to będą inne dzieciaki, które pójdą w jego ślady - mówi siostra Edyty, byłej partnerki Megakota.

1.

UWAGA: Efekty naszego dziennikarskiego śledztwa na temat Arkadiusza Zgorzelskiego - influencera, gwiazdy Tik Toka i bohatera programu “Królowe życia” - publikujemy w 3 odcinkach. Poniżej prezentujemy część ostatnią.

Jesienią 2021 r. Megakot debiutuje w programie “Królowe Życia”. Jego mama Krystyna gra z nim kilka epizodów. On ma wtedy 51 lat, ona 73. W jednej ze scen rozmawiają o planach rodzinnych Arka. Seniorka rodu sugeruje synowi, że ten powinien się ustatkować.

Pyta go wprost, dlaczego jest maminsynkiem. - Bo w niektórych rzeczach mi pomagasz, to mi się podoba, ale, mamo, ja nie będę żadnym księdzem, tylko lubię dziewczyny, lubię imprezować - wyjaśnia Arkadiusz.

Arleta, jedna z jego żyjących byłych partnerek obrazuje nam ich relację tak: - Mama Krystyna to jego żona, a partnerki to głównie kochanki. Matka jest u Arka na pierwszym miejscu.

I dodaje: - Ojciec Arka był wojskowym, a wojskowi są często specyficzni, więc tam chyba dochodziło do jakiejś przemocy. Nie wiem, czy wobec matki, czy wobec Arka, czy wobec obojga. Wiem, że Arek z ojcem nie utrzymywał jakoś kontaktu, za to z matką rozmawia niemal każdego dnia. Krystyna mówiła, że ojciec Arkowi nawet pary butów nie kupił i źe tam u nich w ogóle było ciężko.

Krystyna prowadzi lub nadzoruje na co dzień firmy Arkadiusza. Aby jednak opowiedzieć o tej biznesowej współpracy matki z synem, trzeba cofnąć się do lat 90.

PRAWDZIWA HISTORIA MEGAKOTA. ZOBACZ WIDEO!

2.

Historię Edyty, kolejnej kobiety, która w młodzieńczych latach spróbowała cracku w mieszkaniu Arka, zdecydowała się nam opowiedzieć Patrycja, jej młodsza siostra.

Przyznaje, że wraz z matką i druga siostrą psychicznie przestały już sobie radzić z jej kolejnymi kryzysami.

Chciały umieścić Edytę w zakładzie zamkniętym, ale żeby tam trafić, musiała przejść detoks w szpitalu psychiatrycznym. Edyta jednak z tego szpitala się szybko sama wypisała. Pielęgniarki powiedziały nieoficjalnie jej matce, że podczas pobytu ktoś regularnie przelewał jej pieniądze - podobno “niejaki pan Arek”.

Wcześniej ich mama poświęciła rok na postawienie Edyty na nogi po tym, jak ta pojawiła się w rodzinnym domu po pięciu latach nieobecności.

Wszystko szło dobrze. Mama sfinansowała jej nowe zęby, zabrała do lekarzy. Edyta zaczęła jeść, nabierać wagi, powoli odrastały jej włosy, nie ćpała, nie piła, aż gdy już wyglądała nieco lepiej, nagle którejś nocy uciekła z domu pod Poznaniem i wylądowała w nocnym klubie, jednej z największych ćpalni w mieście.

Brat, który próbował ją stamtąd wyciągnąć, został pobity. Przyjechała policja. Edyta trafiła na izbę wytrzeźwień. I wszystko się posypało.

To wtedy w rodzinie zapadła decyzja o umieszczeniu jej w zakładzie zamkniętym. Bo tą sytuacją Edyta naraziła na bezpośrednie zagrożenie nie tylko siebie, ale i bliskich. - Odkąd wypisała się ze szpitala, nie mamy z nią kontaktu. Niedawno dostaliśmy wiadomość, że jest w Szczecinie, snuje się po tamtejszych deptakach i szuka pieniędzy na alkohol i narkotyki - mówi Patrycja.

Wcześniejsze lata też upływały od odwyku do odwyku. Rodzina próbowała wysyłać ją na studia, załatwiać pracę. Ale było już za późno.

- Nim poznała Arka, spotykała się z chłopcami w swoim wieku, może co najwyżej ze studentami. A tu nagle pojawia się w życiu takiej nastolatki dużo starszy facet, który mówi jej, że nigdy w życiu nie będzie musiała pracować i śmieje się z ludzi chodzących do normalnej pracy - opowiada jej siostra.

- Przedstawia jej luksus i od tego luksusu uzależnia, od takiego prostego schematu: wygody za oddanie. I w pewnym momencie rzuca. A jak ta nastolatka zostaje rzucona, to nie ma zielonego pojęcia, co ze sobą zrobić - przyznaje.

Edyta też więc drwi potem z normalnego trybu życia. Przez lata będzie tułać się między kolejnymi mężczyznami, czasem nawet wyląduje na ulicy albo w najlepszym razie u koleżanek. Te potem będą pisały do mamy Edyty, że “musi jej pani pomóc”.

A czasem Edyta wróci na dłużej do domu, sprawi wrażenie stającej na nogi. Ale potem wykradnie jakieś kosztowności z domu i znów zniknie na długie miesiące.

- Były momenty, że baliśmy się wypuszczać młodsze rodzeństwo do szkoły, która znajdowała się dwie ulice dalej. Ona miała przeróżne kontakty z ludźmi z półświatka. Nagle zjawiali się w domu jacyś ludzie, którzy żądali pieniędzy, bo ona się u nich zadłużyła - opowiada Patrycja.

Kontynuuje: - Niestety, potem ją do tego przyzwyczaiła, więc Edyta systematycznie wykorzystywała mamę tak, by wycisnąć z niej wszystko, co się da. A mama za każdym razem prowadziła ją do ośrodka na leczenie, Edyta nigdy nie poszła z własnej woli. I tak czternaście razy przez 16 lat.

3.

“Zajęcia bardzo niszowe” - tak Megakot nazywa to, czym zajmował się na początku lat 90., gdy był po dwudziestce.

W wywiadzie samochodowym dodaje: - Sprzedawałem różne pierdoły, kasety, jakieś gówna, ale w dużych ilościach. I trafiałem zawsze w dziesiątkę. Kupowałem od innych ludzi, miałem prawie lombard. I tam jakieś rzeczy też produkowałem, nagrywałem… miałem ludzi, co nagrywali filmy, jakieś pierdoły i to sprzedawałem, te VHS-y, taśmy. Np. film “Rambo” kopiowałem i schodziło mi 100 sztuk dziennie.

Tych historii nie potwierdza żaden z naszych informatorów. Nikt nie pamięta młodego Zgorzelskiego handlującego na bazarze na taką skalę, by móc poczuć się bogatym.

Zresztą Zgorzelski, zdeklarowany imprezowicz, mówi w innym z wywiadów, że "zaczął imprezować po 25 roku życia", czyli po 1995 roku. To może sugerować, że wcześniej na zabawę zwyczajnie nie było go stać.

Co zatem zmieniło się w drugiej połowie lat 90? Zgorzelski mówi, że zajął się handlem samochodami: - W Niemczech były gazety z samochodami sprzedawanymi, więc kupiłem Renault 25 od jakiegoś handlarza. Był leciutko uszkodzony, na warsztat go przywiozłem do Polski i sprzedałem prawie za drugie tyle. Myślę: to jest to, a ja chcę być bogaty! Dwa lata ciągnąłem ten biznes. Dwa razy w tygodniu jeżdżenie i stanie w kolejkach. Nic innego nie robiłem.

megakotwywiad.png

Tego też nasi informatorzy nie potwierdzają. Twierdzą, że faktycznie Zgorzelski na przestrzeni ostatnich 30 lat sprowadził kilka samochodów z zagranicy, ale były to głównie poważnie uszkodzone luksusowe auta, które na własną rękę naprawiał w polskim warsztacie, sam nimi potem jeździł, a po kilku latach sprzedawał.

W ten sposób kupił m.in. Ferrari zepsutym sprzęgłem (i nie tylko), więc żeby ruszyć, ktoś musiał je najpierw pchnąć.

W końcu na przełomie lat 90 i 2000 Zgorzelski poszedł w transport przygraniczny. - Miałem transport i spedycję, i handlowałem ciężarówkami. Tam był lepszy biznes, ale on bardzo szybko się wypalił. Ten transport przechodził w różne rodzaju przemyty i to było niebezpieczne. Niektórzy, którzy coś kombinowali, to mieli lepiej, a u mnie było ciężko - mówi Megakot (cały czas w wywiadzie samochodowym).

- Nie mówi całej prawdy. Jego pozycja wzięła się stąd, że kręcił się przy szczecińskich przemytnikach, którzy mieli firmy spedycyjne z ciężarówkami. Podczepiał się pod te biznesy gangsterów. A to pożyczył ciężarówkę, a to coś z nimi razem przewiózł i zawsze coś mu z tego skapło - mówi nam były policjant ze szczecińskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego Policji. I dodaje: - Wiem to, bo Zgorzelski był naszym informatorem w różnych sprawach.

Ludzie, o których mowa, zajmowali się przemytem papierosów. Poza byciem pośrednikiem, Zgorzelski miał też pożyczać od nich ciężarówki i samemu organizować transporty. Część zarobionych w ten sposób pieniędzy poszło na początku lat 2000 na knajpę, którą Zgorzelski otworzył w szczecińskiej galerii handlowej Galaxy. Już wtedy miał miano imprezowicza.
 

Prawdziwa historia Megakota. Seks, dragi i małolaty [ODCINEK PIERWSZY] Prawdziwa historia Megakota. Tajemnica śmierci czterech partnerek [ODCINEK DRUGI]

4.

- Ja tak naprawdę w ogóle jej nie znam. Pamiętam ją jako młodą dziewczynkę, moją starszą siostrę z dzieciństwa. W pewnym momencie życia już jako młoda dziewczyna nie potrafiła sobie w ogóle pomóc i poradzić - mówi Patrycja, siostra Edyty.

Wtedy, jako nastolatka, Edyta jest bardzo inteligentna. Piątki w szkole? Z łatwością. Języki obce? Proszę bardzo. Talenty? Pięknie śpiewa, kocha sztukę. Z czasem wszystkie jej pasje przeminą, ale na razie jest jeszcze normalnie.

Jeszcze żyje ich ojciec, który jest prawdziwą głową rodziny. Co niedzielę obowiązkowo wspólny obiad przy stole zapewnia rozmowy, żarty, ciepło rodzinne i wzajemne zainteresowanie. Ojciec prowadzi kilka biznesów, w których asystuje mu mama i to utrzymuje całą rodzinę.

Pilnuje też dorastających córek. Edyta, owszem, próbuje w szkole nawet trawki, z czasem zaczyna chodzić na imprezy, ale rodzice traktują to jako typowy bunt wieku nastoletniego.

A jak Edyta przesadza, to ojciec na imprezy wysyła ją razem z siostrą - młodszą, ale bardziej odpowiedzialną.

Ale, prowadząc kilka biznesów naraz, ojca zjada ogromny stres. Gdy córki są jeszcze nastolatkami, umiera na zawał. Kończą się niedzielne obiady, rozmowy, zaangażowanie i kontrola rodzicielska.

- Śmierć taty była dla nas ogromnym ciosem, w domu zrobiło się ogromne zamieszanie. Edyta chciała w jakiś sposób tę pustkę zapełnić, więc szukała wrażeń. I zaczęły się imprezy, wychodzenia - ocenia Patrycja.

Kilka miesięcy po śmierci ojca, w święta Edyta przychodzi do domu rodzinnego z nieznajomym, dużo starszym mężczyzną. - Mamo, chcę, żebyś poznała mojego chłopaka Arka - wypala niespodziewanie i wskazuje na stojącego obok Zgorzelskiego.

FRAGMENTY NASZEJ ROZMOWY Z MEGAKOTEM:

5.

W listopadzie 1997 roku, w odstępie 10 dni, w Szczecinie powstały dwie firmy: jednoosobowa działalność o nazwie Traso Krystyna Irena Zgorzelska Lasek i Meritum sp. z o.o. Pierwsza, jak wskazuje nazwa, należała do matki.

W drugiej rozsiedli się jej dwaj synowie: Arkadiusz został prezesem, a o rok młodszy Robert wspólnikiem (w 2009 zostanie wykreślony z firmy). Główną działalnością Meritum było i jest "kupno i sprzedaż nieruchomości na własny rachunek". Główna działalność Traso to "wynajem i zarządzanie nieruchomościami własnymi lub dzierżawionymi".

Według naszych informacji w kolejnych latach rodzina Zgorzelskich wejdzie w tajemniczy sposób w posiadanie co najmniej kilku nieruchomości - mieszkań i lokali użytkowych. Mieścić się w nich będą niektóre firmy Zgorzelskich.

Jedno z pomieszczeń piwnicznych zostanie wynajęte na lokal gastronomiczny.

Okoliczności, w jakich Zgorzelscy nabyli te nieruchomości, są niejasne. Sam Megakot, gdy osobiście go o to zapytaliśmy, powiedział, że mieszkania te ukradł.

6.

Gdy Edyta poznaje Arkadiusza Zgorzelskiego, ma 17 lat, on - 37. Przyprowadza go do domu bez pytania i zapowiedzi. Lubi stawiać innych w sytuacji dokonanej. Dużo starszy mężczyzna u jej boku i to przy świątecznym stole wprowadza resztę rodziny w szok.

- Mamo, chcę, żebyś poznała mojego chłopaka Arka - mówi Edyta. A Zgorzelski wyciąga rękę na powitanie i proponuje nowej “teściowej” dżointa. Wieczór mija w atmosferze konsternacji.

- Co do stylu bycia i życia Arka mama miała sporo uwag. Tylko wciąż przeżywała wtedy żałobę po tacie, więc kontakt z nią był mocno ograniczony. Myślę, że ona tamten czas pamięta jak przez sen - mówi Patrycja.

Zgorzelski wynajmuje w centrum Szczecina mieszkanie, do którego wprowadza się Edyta. Kupuje jej perfumy, ubrania, spełnia zachcianki i proponuje twarde narkotyki, głównie kokainę. Edyta odsuwa się od mamy. Z siostrami coraz częściej się kłóci, traktuje je z wyższością.

Chce, by wszyscy dali jej święty spokój.

- Od dziecka cierpiała na bulimię i anoreksję, a on ciągle mówił jej, że jest grubą świnią i ją upokarzał. Wiedział, jakie ona ma problemy i jak to wykorzystać. Oczywiście ona nam tego nie mówiła na bieżąco, bo chcielibyśmy ją z tego jak najszybciej wyciągnąć. Wszystkiego dowiadywaliśmy się po fakcie. W trakcie jej związku z Arkiem praktycznie w ogóle jej u nas nie było - opowiada Patrycja.

I przy okazji dodaje: - Znajomy opowiadał mi, że pamiętał tę Amelię, co zmarła w Azji, sprzed jej znajomości ze Zgorzelskim. Była fajną, ładną, normalną dziewczyną. A później jak wylądował raz u Zgorzelskiego i ją zobaczył, to był załamany, bo była już totalnie przećpana. Gadała tylko o tym, że jest gruba, płytka i że musi ze sobą skończyć.

Po pół roku znajomości Arkadiusz Zgorzelski zrywa z Edytą. Niedługo potem dziewczyna ląduje na pierwszym odwyku. Ma 18 lat.

- Po tym związku zmienił się jej model mężczyzny. Nagle zaczęła się spotykać wyłącznie z dużo starszymi facetami. Za to jej standard życia, te wszystkie kosmetyki, drogie ciuchy, się nie zmienił. Więc moje pytanie jest takie: skąd tak młoda dziewczyna miałaby na to wszystko kasę? - zastanawia się jej siostra, zwłaszcza że Edyta nigdy nie doświadczyła “normalnej” pracy.

Po rozstaniu ze Zgorzelskim i pierwszym odwyku 18-letnia Edyta wraca do domu rodzinnego. Ale nadal kocha używki.

Któregoś razu, gdy w nocy wraca z imprezy do domu, proponuje 13-letniej Patrycji działkę kokainy. Młodsza siostra od razu idzie do mamy. Edyta ma więc zakaz wychodzenia wieczorami z domu, ale zawsze znajdzie jakiś sposób, by się wyrwać. Z czasem się wyprowadza, potem wraca, poznaje kogoś nowego, wyprowadza się, za jakiś czas znów się wprowadza. I tak w kółko.

Obiecuje, że pójdzie na studia, zrobi coś z życiem, ale co kilka miesięcy ląduje na odwyku. Pochłania ją schemat życia, w którym dużo starszy mężczyzna wszystko sponsoruje, a ona odpływa w używkach.

Tyle że z czasem chętnych mężczyzn będzie coraz mniej, bo Edyta od narkotyków będzie wyglądać coraz bardziej upiornie. Niewysoka, chuda jak patyk, bez większości zębów. Po pojedynczych włosach na głowie trudno powiedzieć, czy reszta wypadła, czy została wyszarpana. Może przypalona?

JAN ŚPIEWAK KOMENTUJE SPRAWĘ MEGAKOTA:

7.

Kilka przejętych mieszkań komunalnych w Szczecinie nie zapewniło Zgorzelskiemu i jego matce pieniędzy pozwalających na nazywanie ich bogatymi.

Większą kasę udało zrobić się w Berlinie. Też na mieszkaniach, kupowanych legalnie. Za niewielkie pieniądze, bo kilkanaście lat po upadku muru berlińskiego w Berlinie wschodnim mało kto chciał inwestować w nieruchomości.

Mimo wszystko do wygrania przetargu na lokale w stolicy Niemiec trzeba było mieć fundusze. Według naszych informacji Arkadiusz Zgorzelski w okolicach lat 2007-2009 kupił kilka mieszkań za pieniądze pożyczone od ludzi z półświatka. Inwestycja opłaciła się, jedno z nich sprzedał potem za trzykrotność zapłaconej kwoty. Inne do dziś wynajmuje.

To właśnie berlińskie mieszkania i pomoc finansowa kolegów gangsterów pozwoliła Zgorzelskiemu na pierwszy duży zarobek. Według naszych informatorów pieniądze ze sprzedaży berlińskiego mieszkania zainwestował w budowę pierwszego osiedla apartamentów w Wisełce. Następnie sprzedał apartamenty, zarobił na kolejne i… dalsza historia jest już znana.

Wtedy, w 2007 r., gdy wreszcie zaczynał poważniej zarabiać, poznał 17-letnią Edytę. Ta dziś jest po czternastu odwykach i ma zniszczone życie. Jej “niejaki pan Arek” jeszcze niedawno po kryjomu wysyłał pieniądze, gdy podejmowała kolejną próbę detoksu w szpitalu psychiatrycznym.

8.

- Bardzo wierzę w to, że mamy władzę nad własnym życiem i nad tym, dokąd zmierzamy. Że w każdym momencie możemy jakoś wybrnąć z pewnych sytuacji. Ale jeśli jest aż taki procent dziewczyn, które po związkach z Arkiem sobie nie poradziły, to mam wrażenie, że jednak istnieją pewne psychopatyczne osobowości potrafiące tak zmanipulować i zmiażdżyć człowieka - zwłaszcza młodą, atrakcyjną dziewczynę - że jej światopogląd ulega całkowitej destrukcji - mówi Patrycja, siostra Edyty.

Swego czasu analizowała znajomości Zgorzelskiego z młodszymi od niego kobietami. - One zawsze kończyły potem albo u boku starego, bogatego faceta, albo zaćpane w rynsztoku, albo umierały. Chyba nie ma przypadków, żeby jego była dziewczyna, mniej lub bardziej oficjalna, jakoś sobie radziła po związku z nim. Prawie wszystkie kończyły źle - tłumaczy.

Modus operandi? Zgorzelski swoje ruchy - także romanse - planuje i nie dobiera partnerek przypadkowo. Zwykle celował w dziewczyny, które są z zepsutych lub rozbitych rodzin. Patrycja: - Teraz jest już trochę zblazowany, ale jak był te 10-20 lat młodszy, to naprawdę był bardzo błyskotliwy, inteligentny, potrafił czarować. Nie można było powiedzieć, że to jakiś oszołom, tak jak teraz się patrzy na jego social media i człowiek łapie się za głowę.

Edyta ma dziś 33 lata. Rozmowa z nią jest niemożliwa. Po czternastu pobytach w szpitalach psychiatrycznych jest wrakiem człowieka. Nie bardzo wiadomo, gdzie dokładnie przebywa. Z ostatniego pobytu w ośrodku sama się wypisała i zniknęła. Jej mama identyfikuje jej dramat z postacią Zgorzelskiego, ale nigdy mu tego nie wypomniała. Była za bardzo skupiona na próbach pomocy Edycie.

- Żyję już w takim przekonaniu, że Edycie może już nie udać się pomóc. Wiele, wiele razy próbowaliśmy i niestety teraz już tylko ona sama musi chcieć z tego wyjść. Pytanie, na ile ma siły, by się z tego wykaraskać - mówi Patrycja łamiącym głosem. - Chcę przestrzec przed nim te wszystkie dzieci, te wszystkie dziewczyny. Bo on nie poprzestanie. A nawet jeśli, to będą inne dzieciaki, które pójdą w jego ślady.

Bo on jest przecież Megakocik Samolocik. Ma miano superbohatera.

KONIEC