Porażające informacje o śmierci Nawalnego. Kreml kłamał?
Aleksiej Nawalny nie żyje. Podawaną przez propagandystą przyczyną śmierci rosyjskiego opozycjonisty jest zakrzepica, jednak wersja ta jest podważana przez wiele osób. Niezależne portale działające w Federacji Rosyjskiej przedstawiają kolejne dowody na to, że Kreml nie mówi całej prawdy. Wątpliwości jest mnóstwo, a jedna z nich dotyczy nawet prawdziwej daty zgonu 47-letniego prawnika.
Coraz więcej niejasności wokół śmierci Aleksieja Nawalnego
Ta wiadomość dosłownie zelektryzowała świat. W piątek (16 lutego) media podały informację o śmierci najsłynniejszego rosyjskiego więźnia politycznego i największego wroga Władimira Putina - Aleksieja Nawalnego. Więziony w kolonii karnej prawnik miał stracić przytomność podczas spaceru. Próby jego reanimacji ponoć nie przyniosły pozytywnego rezultatu.
Wersja ta wydaje się być nie do zaakceptowania przez demokratyczną opinię publiczną Zachodu, bo poza wszelką wątpliwością pozostaje to, że odejście Nawalnego jest na rękę Kremlowi. Putin próbował pozbyć się go już 4 lata temu, gdy doszło do otrucia prawnika nowiczokiem. Zewsząd słychać dziś więc głosy mówiące o zabójstwie z rąk dyktatora. Niezależne media z Rosji podają na to kolejne dowody.
Aleksiej Nawalny nie żyje. Media podważają wersję Kremla
Portal gulagu.net, jak i popularna “Meduza”, zwracają uwagę na niejasności dotyczące chronologii wydarzeń. Dziennikarze mieli skontaktować się z jednym z osadzonych w tej samej kolonii karnej, co Aleksiej Nawalny, który podważa wersję podawaną przez Federalną Służbę Bezpieczeństwa.
Mężczyzna przekazał, iż poruszenie wśród służby więziennej dało się zauważyć już w czwartek (15 lutego) wieczorem, a pierwsze informacje o śmierci opozycjonisty zaczęły docierać w piątek o 10 rano.
ZOBACZ: Ostatni wpis Nawalnego. “15 dni w celi karnej”
Mało prawdopodobne także, by 47-latek zmarł na zakrzepicę , o czym mówi lekarz, który zajmował się nim po zatruciu. Aleksander Połupan zauważa, że zator może wykryć tylko sekcja zwłok, a tej jeszcze nie przeprowadzono. Ponadto, Nawalny absolutnie "nie był w grupie ryzyka choroby zakrzepowo-zatorowej".
Nawalny nie zmarł w 16 lutego?
Jeszcze inna wersja płynie od innego nieoficjalnego źródła, które podało, iż funkcjonariusze FSB pojawili się w kolonii karnej już w środę (14 lutego).
Jak już wiadomo, od czwartku nie działa część więziennego monitoringu, poza tym sam Nawalny jakiś czas temu mówił, że spacery odbywają się tylko wcześnie rano, a w godzinach, gdy miało dojść do zasłabnięcia, jest obiad.
Telewizja “Biełsat” policzyła ponadto, iż gdyby karetka, jak jest podawane, dojechała do opozycjonisty w siedem minut, musiałaby jechać z prędkością 300 k/h. Z Labytnangi, skąd jechali medycy, do zakładu karnego jest bowiem 35 km.
Źródło: Biełsat, o2.pl