Poczta Polska alarmuje, wydała pilny komunikat. Wiele osób musi mieć się na baczności
Poczta Polska alarmuje ludzi przed perfidnymi oszustami, którzy mają coraz bardziej perfidne metody, aby naciągać obywateli. “Wykorzystują zaufanie Polaków do pocztowców” - czytamy w komunikacie. Spółka przytoczyła także przykład kobiety, która wykiwana przez złodzieja straciła aż 85 tys. złotych.
Coraz bardziej perfidne metody oszustów. Poczta Polska alarmuje
Aktywność oszustów jest w ostatnim czasie wyjątkowo wzmożona. Nie mają oni skrupułów, aby podszywać się pod szanowane instytucje i wyciągać pieniądze od Polaków. Dotyczy to także Poczty Polskiej , która wydała w tej sprawie ostatnio pilny komunikat. "Bądźmy czujni. Nie róbmy niczego bez zastanowienia, nie dajmy ponieść się emocjom w sytuacji, gdy dzwoni do nas lub pisze jakaś obca osoba” - apeluje spółka.
Pocztowcy alarmują, że bez względu na to za kogo podaje się osoba, z która rozmawiamy, zawsze należy sprawdzić jej tożsamość.
Poprośmy o pokazanie np. przez wizjer identyfikatora, jeśli ktoś zadzwoni do naszych drzwi albo sami wykonajmy telefon do podawanej przez gościa czy rozmówcę instytucji, by sprawdzić, czy ktoś taki tam pracuje - podano.
Oszuści podają się za pracowników Poczty Polskiej
Jak wskazuje Poczta Polska , oszuści coraz częściej podają się za listonoszy. W tym wypadku metody są dwie. Pierwsza z nim polega na tym, że oszuści najpierw dzwonią do ofiary (najczęściej seniora) podając się za pracowników poczty i informują, że dzisiaj zostanie dostarczona przesyłka.
“Wkrótce potem dzwonią ponownie udając policjanta , który prowadzi sprawę oszustwa „na listonosza”. W ten sposób zdobywają zaufanie ofiary. Następnie zadając podchwytliwe pytania lub umiejętnie kierując rozmową, zdobywają informacje o kosztownościach i pieniądzach, jakie ofiara posiada w domu” - informuje PP.
ZOBACZ: Możesz dostać wyższą emeryturę. ZUS potwierdza, oto co trzeba zrobić
Później rzekomy policjant zjawia się w domu osoby, którą chce oszukać twierdząc, że przyszedł zabezpieczyć zagrożoną gotówkę lub kosztowności. Po wejściu do mieszkania zastrasza ofiarę i dokonuje rabunku.
Druga metoda jest podobna. Najpierw oszust wykonuje telefon do ofiary podając się za listonosza i pyta o prawidłowy adres doręczenia listu poleconego z banku, dowiadując się jednocześnie, z usług jakiej instytucji korzysta. Później następuje kolejny telefon, rzekomo z banku lub z policji. Ofiara słyszy, że wpadła przed chwilą w pułapkę przygotowaną przez byłego pracownika Poczty , albo jest informowana, że jest na podsłuchu i pod obserwacją szajki cyberprzestępców.
Górę biorą emocje – zwłaszcza, gdy osoba ta słyszy, że jej pieniądze mogą być zagrożone, a nawet, że zagrożone może być jej zdrowie i życie. Przestępcy nalegają na ścisłą współpracę z „policją”, a rzekomy funkcjonariusz zachęca ofiarę do udziału w policyjnej prowokacji i prosi o dokonanie wypłaty z banku, a następnie przekazanie gotówki do depozytu CBŚ, czyli np. podstawionemu wspólnikowi, który odbiera łup - opisano w komunikacie.
Oszukał kobietę na 70 tys. złotych
Ostrzegając Polaków, Poczta Polska dała za przykład mieszkankę Bydgoszczy, która odebrała telefon z ukrytego numeru od mężczyzny podającego się za pracownika poczty. Oszust najpierw wyłudził adres ofiary, a później zadzwonił ponownie, tym razem podając się za komendanta policji . Manipulował kobietą, twierdząc, że jest obserwowana i że zagraża jej tajemniczy gang.
Kazał seniorce wypłacić oszczędności z banku i zostawić w wyznaczonym miejscu. Starsza pani wypłaciła 15 tys. zł. Ale to nie był koniec. Oszust zadzwonił ponownie i przekonał ofiarę do zaciągnięcia kredytu na 70 tys. zł. Niestety, sprawcy wciąż nie odnaleziono - przekazali pocztowcy.