PiS straszy Tuskiem. Czy to wystarczy, żeby wygrać wybory? [OPINIA]
Prawo i Sprawiedliwość w nowy rok weszło ze starym przekazem - przyjdzie zły Tusk i odbierze wszystko, co my wam daliśmy. Można by odnieść wrażenie, że niechęć do Donalda Tuska to teraz jedna z niewielu rzeczy, która łączy dziś popękaną Zjednoczoną Prawicę. Czy to wystarczy partii Jarosława Kaczyńskiego, aby wygrać nadchodzące wybory parlamentarne?
Już w pierwszych dniach nowego roku premier Mateusz Morawiecki zwołał konferencję prasową. Co było jej głównym tematem? Afera wokół cen paliw na stacjach Orlenu? A może informacja o dojściu do porozumienia w sprawie KPO? Nie i nie. Premier zwołał konferencję, aby "świętować" 10. rocznicę podniesienia wieku emerytalnego przez rząd Donalda Tuska. Taki ruch ze strony partii rządzącej może zwiastować, jak będzie wyglądał nadchodzący rok, w którym odbędą się wybory parlamentarne.
"Jutro podniosą wiek emerytalny i zabiorą 500 plus"
Mateusz Morawiecki wraz z minister rodziny Marleną Maląg oraz europosłem Joachimem Brudzińskim cofnęli się o 10 lat i wytknęli Donaldowi Tuskowi jego grzech pierworodny w postaci podniesienia wieku emerytalnego. Rząd pod przewodnictwem obecnego przewodniczącego PO zdecydował wtedy o podniesieniu wieku emerytalnego dla wszystkich do 67. roku życia. Po dojściu do władzy Prawo i Sprawiedliwość, ku uciesze dużej części społeczeństwa, cofnęło te zmiany. Ten ruch ze strony Donalda Tuska i jego podwładnych jest wykorzystywany przez PiS od wielu do uderzania w swoich politycznych przeciwników.
"Reforma emerytalna PO-PSL = praca aż do śmierci" - grafika z takim podpisem widniała za plecami polityków Prawa i Sprawiedliwości. - Dzisiaj też udają wrażliwość, a jutro podniosą wiek emerytalny, zabiorą 500 plus, dzisiaj przejmują się seniorami, a jutro zabiorą 13. i 14. emeryturę. To PiS jest gwarantem 13. i 14., najwyższych waloryzacji, emerytur matczynych, emerytury bez podatku do 2,5 tys. złotych - przekonywał Morawiecki.
PiS podobną retorykę stosuje już od wielu miesięcy, strasząc Polaków, że gdyby władzę przejęła jakakolwiek inna partia, odebrane zostaną im świadczenia socjalne, które weszły w życie w czasach rządów Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Obecnej ekipy rządzącej absolutnie nie interesuje to, że większość liderów partii opozycyjnych kilkukrotnie zapowiadała już, że w razie wygrania przez nich wyborów utrzymane zostaną wszystkie programy wprowadzone przez PiS. To jednak nie pasuje do ich narracji, dlatego fakt ten umiejętnie pomijają. - Nie daj, Panie Boże, żeby przyszło im kiedyś rządzić - przekonywał premier podczas konferencji prasowej i to zdanie właśnie ujawniło największe obawy w partii Jarosława Kaczyńskiego.
Donald Tusk ratunkiem dla PiS?
Ostatnie miesiące nie są z pewnością łatwe dla Mateusza Morawieckiego i jego rządu. Sondaże jasno wskazują, że opozycja rośnie w siłę, a PiS-owi trudno będzie wrócić do czasów, kiedy popierało ich nawet ponad 40% osób deklarujących udział w wyborach. Jak się wydaje, w partii rządzącej wpadli na pomysł, aby kiepskie wyniki sondażowe podreperować szeroko zakrojoną kampanią negatywną wymierzoną w Donalda Tuska. Poza opisaną konferencją, PiS wypuściło również spot, w którym postawione zostaje pytanie pt. "Który Donald Tusk jest prawdziwy", a ważni politycy z partii Jarosława Kaczyńskiego uderzyli w byłego premiera na swoich profilach w mediach społecznościowych.
Koalicja PO-PSL, @donaldtusk podwyższyli wiek emerytalny do 67 lat. Przenieśli koszty swojej błędnej polityki na seniorów. Nie wystarczyło im wtedy odwagi na walkę z mafiami VATowskimi.
— Piotr Müller (@PiotrMuller) January 2, 2023
Mija 10 lat od tamtych decyzji.
A @Platforma_org już się zastanawia jak do tego wrócić. pic.twitter.com/JVPNAhVXG3
W Prawie i Sprawiedliwości wiedzą, że obecna sytuacja im nie sprzyja, a jeśli do wyborów nie wydarzy się nic spektakularnego, to o większość w parlamencie może być naprawdę trudno. Jak na razie PiS nie przedstawia żadnych wielkich planów czy programów, skupia się za to na pokazaniu, co dali, a opozycja może zabrać. Obecne czasy bowiem nie sprzyjają pozytywnej kampanii wyborczej, szczególnie z punktu widzenia ekipy rządzącej. Inflacja, kryzys gospodarczy, niepokój związany z wojną w Ukrainie wywołują w ludziach emocje negatywne i trudno teraz myśleć o wielkich projektach w przyszłości. W tym momencie dla ludzi najważniejsze jest to, by mogli ogrzać swoje domy, zatankować samochód za rozsądną cenę oraz żeby ceny w sklepach pozwalały im na godne życie. Tylko i aż tyle.
O ile emocje związane z wojną mogą powodować, że ludzie wybierają coś stałego i pewnego, w tym wypadku Prawo i Sprawiedliwość, o tyle kryzys, wysokie raty kredytów i wzrosty cen, czyli coś, co obecnie dotyka Polaków bezpośrednio, uderzają w partię Jarosława Kaczyńskiego z całą mocą. Ze względu na wszystkie wymienione powody PiS zdecydowało się na rozpoczęcie kampanii negatywnej, mającej na celu całkowite zniszczenie wizerunku Donalda Tuska w oczach Polaków.
Zjednoczona i podzielona Prawica
Donald Tusk z pewnością ma mobilizujący wpływ na Zjednoczoną prawicę. Niechęć do niego, a jednocześnie strach przed tym, że przejmie władze, są bowiem tak duże, że nawet skłócona Zjednoczona Prawica mówi w tym przypadku jednym głosem, o co w ostatnim czasie raczej trudno. W tym momencie w zasadzie każda rzecz może wywołać spór pomiędzy Mateuszem Morawieckim a Zbigniewem Ziobrą. Kto by przecież pomyślał, że sprawa tęczowych opasek na Sylwestrze w TVP wywoła taką burzę na szczeblu rządowym.
Występ zespołu Black Eyed Peas to jednak nic przy wielomiesięcznej już kłótni o KPO, w której minister sprawiedliwości oskarża premiera o dogadywanie się z Komisją Europejską kosztem polskiej suwerenności. Wydawałoby się, że przy tak znaczącej różnicy poglądów niemożliwe jest wspólne rządzenie krajem, a jednak. Władza i perspektywa powracającego na stanowisko premiera Tuska to chyba jedyne rzeczy, które scalają teraz rząd Morawieckiego.
Czy opozycja ma dla Polaków alternatywę?
Rozmawiając o kampanii przygotowanej przez PiS, nie sposób jednak nie zwrócić uwagi na to, co do zaproponowania ma w tym momencie opozycja. Powtarzane wiele razy w TVP zdanie, że "opozycja nie ma oferty dla Polaków" jest oczywiście zmanipulowane, ponieważ politycy ugrupowań opozycyjnych formułują swoje propozycje. Bardzo ważne jest jednak to, co przebija się w mediach oraz o czym mówi się najwięcej. Skupiając się na działaniach polityków Koalicji Obywatelskiej, można odnieść wrażenie, że i z tej strony mamy do czynienia z kampanią negatywną, wymierzoną nie w jedną, konkretną osobę, lecz w całe Prawo i Sprawiedliwość.
Filmiki, grafiki i spoty obnażające kolejne afery obecnej władzy przeważają w narracji polityków opozycji. Wydaje się jednak, że w tym aspekcie uderzanie w partię Jarosława Kaczyńskiego ma polityczny sens. PiS miało bowiem 8 lat na zbudowanie Polski po swojemu, a teraz powinni się tym chwalić, Sytuacja jednak jest, jaka jest, a to tylko paliwo dla opozycji, która może wytykać Morawieckiemu i spółce kolejne afery i niepowodzenia.