Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Okrutnie zażartowali z księdza w czasie kolędy. "Zasmuciło mnie to i zniechęciło"
Jakub Franek
Jakub Franek 20.12.2022 21:37

Okrutnie zażartowali z księdza w czasie kolędy. "Zasmuciło mnie to i zniechęciło"

kolezbrod
pixabay.com/debowscyfoto

Kolęda po świętach Bożego Narodzenia to czas, w którym kapłani spotykają się z wiernymi. Jarosław Boriduk, wikariusz parafii pw. św. Marka Ewangelisty wspomina swoje wizyty kolędowe. Jedna z nich była szczególnie przykra.

Kolęda to czas spotkania kapłana z wiernymi

Bożonarodzeniowa wizyta duszpasterska, zwana potocznie kolędą, jest szczególną polską tradycją. Realizuje ona założenie prawa kanonicznego, jakie nakazuje proboszczom parafii do regularnych kontaktów z wiernymi. Jest to jednak unikatowa tradycja naszego kraju. Współcześnie kojarzy się ona jednak raczej z ofiarami składanymi księdzu, potocznie nazywanymi "kopertami".

Księdzu nie było do śmiechu

Negatywna reputacja, jaka wiąże się z pazernością przypisywaną kapłanom chodzącym po kolędzie bardzo często, powoduje negatywny stosunek wiernych do tej instytucji. Przekonał się o tym ksiądz Sebastian Piciur, pytając na Tik Toku o to, ile powinna wynosić ofiara. Niestety, czasem ofiarą padają kapłani, którzy na to nie zasłużyli.

Ksiądz Jarosław Boriduk, wikariusz parafii pw. św. Marka Ewangelisty na Warszawskim Targówku mówi, że woli wizyty kolędowe składane niewierzącym w otwarte karty, niż wiernym, którzy nie chcą się otworzyć. Wedle wywiadu, przeprowadzonego przez aletia.org, dla niego podczas kolędy najbardziej liczy się kontakt z drugim człowiekiem, rozmowa o jego problemach, czy to związanych z wiarą, czy życiem. Podczas jego posługi odbył wiele takich wizyt, jedną wspomina szczególnie przykro.

- Miałem jedną sytuację, przy której nie zdziwiłbym się, gdyby była nagrywana. Człowiek wzbudził moje zaufanie i współczucie - wspomina. - Wyglądał na osobę samotną, zwierzał się. Kiedy wyszedłem i zamknęły się drzwi, usłyszałem hałas, śmiechy i podniesione głosy. Kilka osób cieszyło się, że udało się mnie wkręcić. To były przysłowiowe jaja. Zasmuciło mnie to i zniechęciło - wyznał duchowny.

Ksiądz Boriduk nie ma jednak zamiaru rezygnować z wizyt duszpasterskich. Choć w jego pamięci jest wiele przykrych sytuacji, mówi on, że zrozumienie problemów innego człowieka, jakie z tego płynie jest istotne dla dobrej posługi kapłańskiej.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

źródło: o2.pl