Nie żyje legendarny polski piłkarz. Zmarł po walce z ciężką chorobą
Piłkarską społeczność obiegła bardzo przykra wiadomość. Po ciężkiej walce z chorobą zmarł legendarny polski zawodnik, który złotymi zgłoskami zapisał się na kartach historii rodzimej piłki. O śmierci sportowca poinformował jego były klub.
Nie żyje wybitny polski bramkach
Smutna wiadomość spadła na piłkarską Polskę w nocy z soboty na niedzielę (16/17 listopada). Po ciężkiej walce z chorobą odszedł wybitny polski bramkarz, który na koncie ma występy m.in. przeciwko takim potęgom jak hiszpańska FC Barcelona. O śmierci legendarnego zawodnika jako pierwszy poinformował jego były klub, który przypomina długą listę osiągnięć, jaką udało mu się zdobyć z nim między słupkami.
ZOBACZ: Justyna Kowalczyk pokazała wzruszające zdjęcie ze zmarłym mężem. Trudno powstrzymać łzy
Bogata kariera legendarnego bramkarza
Bardzo smutna wiadomość obiegła dzisiaj Polskę. W nocy z 16 na 17 listopada w wieku 54 lat po krótkiej walce z ciężką chorobą odszedł wybitny bramkarz Białej Gwiazdy w latach 1993-2002 - Artur Sarnat - czytamy w komunikacie na stronie Wisły Kraków.
Artur Sarnat spędził w szatni Białej Gwiazdy prawie 10 lat rozgrywając aż 257 spotkań. Co imponuje, to ilość czystych kont bramkarza, który nie przepuścił piłki do siatki w niemal 100 meczach. Był jednym z filarów defensywy krakowskiego zespołu dwukrotnie przyczyniając się do zdobycia tytułu Mistrza Polski w latach 1999 i 2001. Na koncie ma także Puchar Ligi, Puchar Polski i Superpuchar. Sarnat błyszczał też na arenie międzynarodowej mierząc się z takimi drużynami jak Real Saragossa, FC Barcelona czy Inter Mediolan.
To był jeden z jego najlepszych meczów w karierze
Wisła Kraków to nie jedyny klub, którego bramki strzegł Sarnat podczas swojej bogatej kariery. Zaliczył bowiem także epizody w takich zespołach jak m.in. turecki Diyarbakirspor, Polonia Warszawa, KSZO Ostrowiec, Cracovia czy w Korona Kielce. Ostatecznie piłkarska kariera legendarnego bramkarza zakończyła się w 2007 roku. Reprezentował wówczas barwy Kmity Zabierzów. W jednym z wywiadów dla Przeglądu Sportowego wspominał jeden ze swoich najlepszych meczów.
Graliśmy wtedy rewanż z Barceloną na Camp Nou. 70 tys. widzów na trybunach robiło wielkie wrażenie, ale nie pękliśmy, a ja zagrałem jeden z lepszych meczów w życiu. Była wielka "sprężarka". Mogło dojść do pogromu, ale coś tam udało się złapać, do tego parę razy we mnie trafili i przegraliśmy 0:1. Do pełni szczęścia brakowało tylko awansu - przyznal w rozmowie z Dariuszem Dobkiem.