Nie żyje 45-letnia kobieta. Zdążyła tylko zadzwonić do przyjaciółki
Dramat w Dopiewie pod Poznaniem (woj. wielkopolskie). Jadąca samochodem kobieta zasłabła za kierownicą. Chwilę wcześniej rozmawiała jeszcze przez telefon z przyjaciółką i to ona powiadomiła służby o możliwym nieszczęściu. Mimo iż 45-latka została szybko odnaleziona, jej życia nie udało się uratować.
45-latka zasłabła za kierownicą. Chwilę wcześniej rozmawiała z przyjaciółką
Do zdarzenia, które okazało się mieć tragiczny finał, doszło w czwartek (11 kwietnia) w Dopiewie pod Poznaniem . Przed miejscową przychodnią zdrowia pojawiły się policja i pogotowie ratunkowe. Przybyły tam, by ratować życie 45-latki, która chwilę wcześniej prowadziła samochód.
O sprawie jako pierwszy poinformował portal Epoznan.pl, który relacjonował, że podczas jazdy kobieta rozmawiała przez telefon komórkowy ze swoją przyjaciółką. W pewnym momencie kierująca gorzej się poczuła, o czym powiedziała znajomej, a następnie połączenie zostało zerwane.
Tragedia w Dopiewie pod Poznaniem. Kobieta zmarła przed przychodnią
Koleżanka 45-latki bezskutecznie próbowała jeszcze się do niej dodzwonić, ale gdy nikt nie odbierał, domyśliła się, że mogło dojść do nieszczęścia. Nie zwlekała więc i natychmiast powiadomiła policję . Ta rozpoczęła poszukiwania, namierzając telefon kierującej przy ul. Konarzewskiej.
Szybko okazało się, że u kobiety doszło do zatrzymania krążenia. Policjanci zaczęli więc resuscytację krążeniowo-oddechową, która była kontynuowana przez załogę karetki pogotowia - przekazał portalowi epoznan.pl Łukasz Paterski z biura prasowego poznańskiej policji.
Niestety, mimo iż akcja służb przebiegła bardzo sprawnie, życia 45-latki nie udało się uratować i kobieta zmarła. Okoliczności jej śmierci będzie wyjaśniać prokuratura. Zapewne nie obędzie się m.in. bez sekcji zwłok, która pomoże ustalić, co było bezpośrednią przyczyną śmierci poszkodowanej.
Śmierć 14-letniej Natalii z Andrychowa
Przypomnijmy, że do podobnej sytuacji, o której było bardzo głośno, doszło w listopadzie ub.r. w Andrychowie (woj. małopolskie). 14-letnia Natalia wyszła do szkoły, ale w drodze do placówki zadzwoniła do ojca, informując, że źle się czuje i straciła orientację w terenie.
W przeciwieństwie do zdarzenia w Dopiewie, dziewczynkę znaleziono dopiero po kilku godzinach w głębokiej hipotermii nieopodal jednego ze sklepów. Nastolatka trafiła do szpitala w Krakowie, ale nie udało się jej pomóc.
Po wykonaniu sekcji zwłok, prokuratura stwierdziła, że przyczyną śmierci Natalii była śmierć mózgowa spowodowana masywnym krwotokiem i obrzękiem mózgu. W sprawie jest jednak wiele wątpliwości. Tata 14-latki twierdzi, że policja nie potraktowała jego zgłoszenia odpowiednio i zwlekała z poszukiwaniam i.
Źródło: Epoznan.pl