Na posesji Beaty Klimek zaroiło się od służb. Skandaliczne, jak zareagował jej mąż
Beata Klimek zaginęła w październiku 2024 roku, a sprawa jej zniknięcia wciąż nie została wyjaśniona. Tymczasem w środę, 26 marca przed domem, w którym mieszkała razem z mężem, zaroiło się od służb. Do akcji wkroczyli też policjanci z psami i ciężki sprzęt. To, jak na działania mundurowych zareagował Jan Klimek, jest wstrząsające.
Trwają poszukiwania Beaty Klimek
Beata Klimek zaginęła wiele miesięcy temu. 7 października w godzinach porannych odprowadziła dzieci na przystanek autobusowy, gdzie rozmawiała z sąsiadką. Później miała wrócić do domu. Od tego czasu ślad po 47-letniej mieszkance Poradza zaginął, a sprawa od początku budzi wiele kontrowersji.
Zaniepokojona rodzina natychmiast zawiadomiła policję, która rozpoczęła poszukiwania.. Zaangażowali się w nie również okoliczni mieszkańcy, a także obcy ludzie. Zaginięcie nagłośniono również w sieci, publikując zdjęcia kobiety, by ułatwić jej odnalezienie. Niestety do tej pory, choć minęło już wiele czasu, nadal nie udało się tego dokonać.
Jan Klimek i Agnieszka B. poddali się badaniu wariografem
W Poradzu pojawiło się mnóstwo plotek na temat męża pani Beaty. Mężczyzna kategorycznie zaprzecza, jakoby miał jakikolwiek związek z tą sprawą, ale nie ukrywa, że ma nową partnerkę. Co ciekawe, kobieta ma za sobą bardzo mroczną przeszłość. Według ustaleń “Faktu” Agnieszka B. odsiadywała wyrok w związku z zabójstwem jej pierwszego męża Romualda T. Zbrodnia wydarzyła się pod koniec 1999 roku, a motywem miał być romans kobiety z przyrodnim bratem ówczesnego męża. Została skazana na 3 lata więzienia, jednak opuściła je po 1,5 roku przez wzgląd na wychowywanie małego dziecka.
ZOBACZ: Obowiązkowy pobór do wojska. Generał nie owija w bawełnę, podał ile osób powinno być objętych
Niedawno w sieci pojawiła się informacja, że Jan Klimek poddał się badaniu wariografem, które miało miejsce na początku marca. Namówili go do tego dziennikarze z Kanału Kryminalnego. Mężczyzna nie zgodził się jednak na opublikowanie wyników. Oficjalnie dlatego, że na dokumencie znajdują się wszystkie jego wrażliwe dane, nawet nazwy leków, które przyjmuje.
Mamy dokument i będę z wami szczery. Pan Jan odpowiedział na trzy pytania, urządzenie zarejestrowało bardzo wyraźnie reakcję jego organizmu na te pytania, na jego odpowiedzi. Wariograf to nie jest urządzenie, które ma przesądzić o czyjejś winie. To urządzenie jest obarczone pewnym błędem. Nie może być dowodem, ale jest uzupełnieniem materiału dowodowego. Te reakcje były bardzo silne. Nie mogę powiedzieć, czy one były pozytywne, czy negatywne. Mam apel do pana Jana. Panie Janie, zrobiliśmy badanie wariograficzne, po którym pan powiedział mi prosto w oczy: jestem niewinny, niczego nie zrobiłem. Skoro nie chcemy udostępniać tych materiałów opinii publicznej, to dlaczego nie podda się pan badaniu służbom? - skomentował Łukasz Tusiński z Kanału Kryminalnego.
Podobnemu badaniu poddana została partnerka Jana Klimka. To zostało jednak zlecone przez prokuraturę. “Tak, poddałam się badaniu wariografem. Jestem niewinna, to dlaczego miałam się nie poddać badaniu ? To było badanie procesowe na zlecenie prokuratora. Byłam badana jako świadek, nie znam jeszcze wyniku, bo czeka się na niego około dwóch tygodni. Rodzice Jana również zostaną zbadani w najbliższych dniach. Robimy to po to, żeby dali nam już spokój - policja, prokuratura i chodzi też o społeczność” - powiedziała "Faktowi" pani Agnieszka.
Dziennikarze serwisu sugerują, że środowe działania policji na posesji Klimków mogą mieć bezpośredni związek z badaniem nowej partnerki męża zaginionej.
Tak Jan Klimek zareagował na akcję służb
W środę 26 marca z samego rana pod domem Jana Klimka pojawiły się radiowozy ły przyjeżdżać samochody i ustawiać się pod posesją Jana i Beaty policjanci. Według źródeł “Faktu”, obecna na miejscu miała być również koparka. “Od godziny 7:00 zaczęły. Są samochody oznakowane i nieoznakowane, a także koparka” - przekazał informator dziennika.
Informacje te potwierdziła prok. Małgorzata Wojciechowicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. “Od rana na miejscu prowadzone są czynności pod nadzorem prokuratora. Jest policja, koparka, a także biegły z georadarem. Prowadzone jest przeszukanie, które ma na celu odnalezienie przedmiotów, bądź śladów mogących stanowić dowód w sprawie. Śledztwo nadal prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Nikomu nie przedstawiono zarzutów, nikt nie został zatrzymany” - przekazała.
Mamy nadzieję, że dzisiaj nastąpi przełom i sprawa zaginięcia cioci się wyjaśni - skomentowała akcję służb Ola Klimek, siostrzenica pani Beaty.
Tuż za policjantami do niewielkiego Poradza zjechało również spore grono dziennikarzy. Jak wskazuje “Fakt”, uwagę wielu z nich przykuło z achowanie Jana Klimka i jego partnerki Agnieszki, którzy mieli być zupełnie nie wzruszeni działaniami mundurowych. “Mąż zaginionej Beaty Klimek obserwował je ze spokojem, uśmiechając się od czasu do czasu. W pewnym momencie wsiadł do samochodu razem ze swoją partnerką i odjechał” - opisuje serwis.
Dokąd się udali? Otóż Jan Klimek na jednej z grup internetowych napisał, że pojechał do Łobza na zakupy. Chciał tam kupić nową plandekę. "Po powrocie do Poradza Agnieszka B. "pozdrowiła" obecnych na miejscu dziennikarzy środkowym palcem" - dodaje “Fakt”.
KONIECZNIE ZOBACZ: Pierwszy taki wywiad! Renata Pałys demaskuje legendę: „Marzena lubiła mitologizować"