Mocne słowa policjanta o strzelcu z Poznania, podzielił się swoją teorią. "Może zabrzmieć kontrowersyjnie"
W niedzielę 16 lipca w centrum Poznania przed jedną z restauracji doszło do tragicznych scen. Mikołaj B. najpierw zastrzelił narzeczonego swojej byłej partnerki, a następnie sam popełnił samobójstwo. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” jeden z policjantów wyznał swoją teorię co do całego zdarzenia. Brzmi ona dosyć kontrowersyjnie.
Tragedia w Poznaniu
Do dramatu doszło 16 lipca około godziny 17.00 w Poznaniu przed jedną z restauracji. Nieszczęśliwie zakochany Mikołaj B. zastrzelił Konrada Domagałę, narzeczonego swojej byłej partnerki. Po chwili sam popełnił samobójstwo. Wszystko to na oczach zszokowanej dziewczyny. Policja uważa, że sprawca zaplanował zbrodnię, a parę śledził przez instagrama.
Zakochana para wybrała się w niedzielę na randkę do Poznania. Spędzali razem czas, a wszystko to relacjonowali na swoich profilach w mediach społecznościowych. To zdaniem policji pomogło mordercy ich odnaleźć. Około godziny 17.00 przed wejściem do hotelu NH Poznań rozegrał się koszmar.
Kontrowersyjna teoria policjanta
Jeden z policjantów w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wskazał, że para najprawdopodobniej nie spodziewała się żadnego ataku ze strony sprawcy, gdyby tak było, nie oznaczaliby swoich lokalizacji na zdjęciach. - Nie robili z przyjazdu tajemnicy. Gdyby czuli się zagrożeni, zapewne by tu nie przyjeżdżali, nie publikowaliby filmów i zdjęć. Nic nie zwiastowało takiego dramatu - uważa funkcjonariusz oraz zdradza swoją nieco kontrowersyjną teorię na temat mordercy:
- To może zabrzmieć kontrowersyjnie, ale dobrze się stało, że odebrał sobie życie przed naszym przyjazdem. W magazynku mógł mieć jeszcze kilkanaście pocisków. Nietrudno sobie wyobrazić, co mogłoby się wydarzyć: strzelanina w środku miasta, może wzięcie zakładnika, może ucieczka i obława. Nie ma pewności, czyby się poddał - uważa policjant.
Mężczyzna miał cofnięte pozwolenie na broń
Policja zabezpieczyła na miejscu tragedii pistolet typu Glock. Według ustaleń Mikołaj B. już wcześniej groził, że dojdzie do tragedii. - Na początku 2022 roku była dziewczyna 29-latka, podczas jednej z rozmów, usłyszała od niego, że on sobie coś zrobi - to już było po ich rozstaniu. Poinformowała o tych słowach policjantów z Poznania. Funkcjonariusze odnaleźli mężczyznę i zawieźli go do szpitala - wyjaśnił Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji w rozmowie z PAP.
Mężczyzna trafił wówczas na obserwację do szpitala psychiatrycznego, a policja cofnęła mu pozwolenie na broń. Lekarze stwierdzili jednak, że nie ma przeciwwskazań, by nadal ją posiadał. Policja przywróciła mu pozwolenie. Konsultowała się wtedy z byłą partnerką mężczyzny, która według nich nie zgłaszała, że obawia się byłego chłopaka, lub że jest przez niego nękana. Według wielu hipotez to niedawne zaręczyny dziewczyny i Konrada Domagały miały sprawić, że Mikołaj B. dopuścił się tragicznej zbrodni.
Źródło: Gazeta Wyborcza/Goniec