Mateusz Morawiecki skomentował wpadkę Donalda Tuska. "Pokazał swoje prawdziwe oblicze"
Dalsza część sagi opowiadającej o wątpliwej sympatii Donalda Tuska i Mateusza Morawieckiego trwa w najlepsze. Po tym, jak lider Platformy Obywatelskiej zaliczył żenującą wpadkę w programie TVN24, szef polskiego rządu poczuł się zobligowany do jej skomentowania. - Pokazał swoje prawdziwe oblicze i co myśli o ciężkiej pracy dla Polaków - podsumował swojego politycznego oponenta.
Stało się dokładnie to, o czym pisaliśmy. Donald Tusk, swoim piątkowym wystąpieniem w TVN24 zasiał wiatr i zbiera burzę. Przyczyną zamieszania nie jest jednak wyjątkowo gorzka, nawet jak na niego, ocena rządu PiS, ale skandal, jaki wybuchł w kulisach "Jeden na jeden" .
PiS zepchnięte do defensywy
Do tej pory o wpadkach i potknięciach można było mówić raczej mając na myśli Prawo i Sprawiedliwość , które najpierw "dzięki" prezesowi Kaczyńskiemu , a później także innym prominentnym politykom partii od tygodni nie miało dobrej prasy.
Sytuację tę całkiem sprawnie rozgrywała za to opozycja, która co rusz otrzymywała od obozu rządzącego kolejne prezenty i nie musiała się nawet specjalnie wysilać, aby zdobyć kolejne argumenty w wojnie Zjednoczona Prawica - reszta świata.
Na efekty nie trzeba było długo czekać, bo PiS stopniowo zaczął płacić wysoką cenę za swoje błędy tym, co dla niego najcenniejsze, czyli poparciem wyborców . Nic więc dziwnego, że gdy swojej własnej kompromitacji doczekał się największy rywal rządzących, Donald Tusk, na Nowogrodzkiej otwarto szampana.
Wpadka Tuska w TVN24
Występ w programie prowadzonym przez Agatę Adamek, Donald Tusk mógłby zaliczyć zapewne do jednego z bardziej udanych. Były premier czuł się w krytycznej wobec władzy stacji jak ryba w wodzie, wyciągając z rękawa kolejne trafne argumenty przeciwko ZP i formułując śmiałe tezy.
Wszystko szło dobrze i nic nie zwiastowało katastrofy, jednak tego dnia na drodze ku odtrąbieniu kolejnego sukcesu stanęła złośliwa technika, przez którą widzowie, którzy zdecydowali się obejrzeć wywiad w aplikacji TVN24 GO, mogli usłyszeć fragment zakulisowej rozmowy polityka z dziennikarką.
Tusk, w przypływie szczerości, zdobył się na dość zaskakujące, choć po części zrozumiałe wyznanie, o którym natychmiast zaczęły rozpisywać się internetowe portale.
– Demotywuje mnie świadomość, że będę musiał kandydować. (...) To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział...na tej Wiejskiej - powiedział.
Słowa te, mogące świadczyć po prostu o ludzkiej twarzy Tuska, który podobnie jak wielu Polaków, jest już znudzony odwieczną walką plemion, zostały ogłoszone przez prorządowe media jako skandal, większy być może nawet od skażenia Odry . Jednocześnie mocno pobudziły do działania jednego z największych krytyków Tuska , premiera Morawieckiego, który nie byłby sobą, gdyby nie obrócił ich na swoją korzyść.
Morawiecki o słowach Tuska
To, że szef polskiego rządu wrzuca dwa grzyby w barszcz, stało się już niemalże tradycją. Mateusz Morawiecki chętnie miesza szyki, wplatając znienacka w swoje poświęcone przeróżnym tematom konferencje, wątki dotyczące Donalda Tuska .
Nie inaczej było podczas otwarcia obwodnicy w Smolajnach, której towarzyszyły liczne zachwyty nad rządowymi programami infrastrukturalnymi. Po chwili miłych dla ucha, choć nie zawsze zgodnych w 100 proc. z prawdą wyznań, premier postanowił zdradzić zgromadzonym także to, co ostatnio leży mu na sercu.
- Ja jadąc tutaj, przeczytałem w jednym z portali, jak Donald Tusk z pogardą i wstrętem odniósł się do pracy dla Polaków, do pracy parlamentarzysty w Sejmie. Myślę, że tym samym pokazał swoje prawdziwe oblicze i co myśli o ciężkiej pracy dla Polaków - powiedział, odnosząc się do słów Donalda Tuska.
Jak dodał, do podzielenia się "smutno-gorzką refleksją" zainspirowała go teczka jednej z dziennikarek z logiem stacji TVN, w której padła komentowana wypowiedź. To nowość, bo do tej pory zamiast do przemyśleń, wspomnienie o amerykańskiej telewizji pobudzało polityków PiS raczej do wściekłych ataków i sporów z jej pracownikami .
Wracając jednak do sedna wypowiedzi premiera, zrozumiałe jest, że wykorzysta on wszelkie okazje do tego, by odbić opozycji skłonny zagłosować na nią elektorat.
Jeśli już o ciężkiej pracy mowa, warto najpierw rozejrzeć się w swoich szeregach. Zapału do rzetelnego wypełniania obowiązków zabrakło nie tylko liderowi PO, ale przede wszystkim służbom odpowiadającym za reakcję na skażenie Odry.
Pracowitością nie popisała się zresztą sama podwładna Morawieckiego, minister Anna Moskwa, która w czasie kryzysu ekologicznego przebywała na słonecznych wakacjach. Z kolei prezes PiS bawił się na grillu zorganizowanym przez Mariusza Błaszczaka.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Nowe informacje ws. skażenia Odry. Naukowcy dokonali ważnego odkrycia, zabójcze algi w wodzie
-
Biedronka rozdaje kultowe produkty całkowicie za darmo. Termin mija w sobotę
Źródło: TVN24, Wprost, Goniec.pl