Masowe zatrzymania po antywojennych protestach w Rosji. Demonstranci dostają powołania do wojska
Ogłoszona w środę przez Władimira Putina mobilizacja ruszyła z kopyta. Wbrew zapewnieniom dyktatora i jego popleczników, ma ona jednak nie być tylko częściowa, ale pełnowymiarowa. W kamasze rosyjskie władze chcą wziąć nawet uczestników antywojennych protestów, którym po zatrzymaniu i przewiezieniu na komisariat wręczane są powołania do jednostek wojskowych.
Środowe orędzie Władimira Putina i ogłoszenie przez niego częściowej mobilizacji wywołały poruszenie i obawy nie tylko wśród światowych przywódców lojalnych wobec Kijowa, ale także wśród samych Rosjan.
Żyjący w zniewolonym przez putinowskie działania kraju obywatele nie ufają zapewnieniom swojego prezydenta, który oficjalnie oświadczył, że mobilizacja dotyczyć będzie 300 tys. rezerwistów z doświadczeniem wojskowym i martwią się, że wkrótce im także przyjdzie dołączyć do krwawej wojny w Ukrainie.
Panika wcale nie jest przy tym nieuzasadniona, bo, jak zauważają niezależne rosyjskie media, w dekrecie podpisanym przez Putina utajony został jeden z punktów , mający zezwalać na powoływanie do służby wszystkich mężczyzn w wieku poborowym.
Ci gorączkowo zaczęli więc szukać sposobów na ucieczkę z kraju i wsiadać na pokłady samolotów, podczas gdy w rosyjskich miastach wybuchły największe od lutego antywojenne protesty. Z ich uczestnikami brutalnie próbowały rozprawić się rosyjskie służby porządkowe.
Zatrzymania po antywojennych protestach w Rosji
Stwierdzenie, że Władimir Putin nie znosi sprzeciwu, nie będzie niczym odkrywczym. Pełne przemocy pacyfikacje pokojowych demonstrantów manifestujących na ulicach rosyjskich miast to w kraju rządząnym przez dyktatora chleb powszedni.
Każda próba wypowiedzenia na głos swojego, odmiennego od oficjalnej linii, zdania kończy się szarpaniną z policją, pałowaniem, aresztowaniem, a w najgorszych przypadkach nawet więzieniem.
NIc więc dziwnego, że gdy Rosjanie zaczęli mówić głośne "nie" rozpętanej przez swojego przywódcę wojnie, ten nie zawahał się podnieść na nich ręki. Według pozarządowej organizacji OWD-Info, podczas wczorajszych demonstracji w 38 miastach zatrzymano łącznie 1312 osób.
Najwięcej zatrzymań odnotowano, jak zwykle, w Moskwie - 502 oraz w Petersburgu - 524. To największe metropolie znacznie chętniej okazują swój sprzeciw, ale oznaki buntu widać już także w mniejszych miejscowościach i na wsiach, które do tej pory murem stały za Putinem.
Manifestanci mają iść na front
Masowe zatrzymania to jednak nie wszytsko, co putinowski reżim przygotował dla tych, którzy nie chcą kontynuowania niosącej śmierć i zniszczenie wojny. Według niektórych relacji, część zatrzymanych otrzymało także od śledczych wezwania do jednostek wojskowych na podstawie kremlowskiej mobilizacji , co uznać można za szczyt cynizmu.
- Działania mobilizacyjne będą prowadzone wobec uczestników nielegalnych wieców bez kolejki. Dokumenty zostaną natychmiast sprawdzone na miejscu. Następnie, przy udziale przedstawicieli wojskowego biura poborowego, zostanie określona kategoria poboru. Pojadą na front w pierwszej kolejności - cytuje prokremlowskiego adwokata „Nowaja Gazieta. Europa". Jak więc widać, Władimir Putin jest nie mniejszej panice, co jego uciekający przed poborem młodzi obywatele, skoro obawia się nawet osób skandujących jedynie "Niet wojnie" i grozi im karą 15 lat więzienia.
Pod kloszem trzyma jednak nadal swoich przedsatwicieli oraz kremlowskich propagandystów, którzy o wojnie wiele mowią, ale do walki się nie garną. Dziennikarze "Kommiersanta" dotarli do źródeł w strukturach władzy, ktorzy poinformowali, że mobilizacji nie będą podlegać ani deputowani państwowej Dumy, ani senatorowie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Ksiądz z Mirkowa wpadł w szał. Kazali mu przeprosić kobietę, zrobił to w skandaliczny sposób
-
Lawina po słowackiej stronie Tatr. Nie żyje ratownik GOPR i jego żona
-
Współpracownik Nawalnego podał się za komendanta. Zadzwonił do syna Pieskowa. Padły kuriozalne słowa
Źródło: Radio ZET, Goniec, GW