Kosmiczna cena frytek na podwarszawskim festynie. Blogerka pokazała paragon
Cena frytek na podwarszawskim festynie to prawdziwy kosmos. Blogerka pokazała paragon za mrożone i usmażone we fryturze frytki. - Ceny w knajpach odleciały - napisał jeden z internautów na widok “paragonu grozy”.
Pokazała paragon za porcję frytek, szok
Na blogu Krytyka Kulinarna prowadzonym przez Magdę Grzebyk pojawił się krótki wpis. Tym razem zamiast polecania miejsc z powalającym jedzeniem, blogerka wstawiła zdjęcia paragonu .
Była na festynie odbywającym się pod Warszawą. Kupienie zwykłych frytek kosztowało ją prawdziwą fortunę . Ceny nad morzem mają silnego konkurenta . Tak drogo chyba jeszcze nie było.
Fortuna za frytki na festynie, tak drogo jeszcze nie było
Frytki to przekąska, którą uwielbia praktycznie każdy. Należy ona również do jednych z prostszych i tańszych opcji jedzenia na wynos. Nie tym razem.
Na fanpage’u Krytyki Kulinarnej pojawił się “ paragon grozy ”. - Dwie porcje frytek z mrożonki sprzedawanych z food trucka na podwarszawskim festynie - czytamy w opisie. Dane sprzedawcy zostały zamazane i z reakcji oburzonych czytelników wynika, że był to dobry ruch.
Ile kosztowały słynne frytki? Blogerka za jedną porcję frytek zapłaciła… 50 zł . - Minimalna stawka godzinowa w Polsce wynosi obecnie 22,80 zł brutto. Daję tej sytuacji osiem gwiazdek . Oto one: ***** *** - napisała, nawiązując do antyrządowego hasła.
Internauci zaskoczeni i oburzeni, powiedzieli co myślą o kosmicznej cenie frytek
Jej post wywołał szeroką dyskusję. Komentujący nie kryli nie tylko zdziwienia, ale i złości, że cena mrożonych frytek osiągnęła tak kosmiczny pułap. - Ja mam wrażenie, że ceny w knajpach odleciały poza inflacje. Jasne, że energia i ogrzewanie były zabójcze, ale teraz nikt nie grzeje, a ceny się nie zmieniły. Ceny wielu składników po szokowych skokach znacząco spadły - napisał jeden z komentujących.
- Smutny jest ten kraj i przez to nam smutno w nim żyć. A przecież frytki powinny dawać radość... - napisała inna czytelniczka bloga Krytyka Kulinarna.
Inne osoby zaczęły porównywać paragon i cenę z podwarszawskiego festynu do cen na świecie. Nie wypadamy w tym porównaniu dobrze. - Byłam niedawno w Japonii uznawanej za jeden z najdroższych krajów świata i… uważam, że Polska jest droższa - stwierdziła internautka.
- Za 12 euro można w Barcelonie zjeść 2 porcje naprawdę dobrych patatas bravas z pysznymi sosami - oświadczył inny komentujący. - Niestety po pobycie tam ostatnie 2 tygodnie, stwierdzam, że jesteśmy bogatym krajem - dodał drwiącym tonem.