Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Dzień niespodzianek w Sejmie. Jedno głosowanie podzieliło posłów [KOMENTARZ]
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 18.01.2023 09:05

Dzień niespodzianek w Sejmie. Jedno głosowanie podzieliło posłów [KOMENTARZ]

Dzień niespodzianek w Sejmie. Jedno głosowanie podzieliło posłów [KOMENTARZ]
Twitter/Kancelaria Sejmu

Ważą się losy nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Mający być kluczowym dla uzyskania przez Polskę środków z Krajowego Planu Odbudowy projekt jeszcze zanim trafił pod głosowanie, już zdążył wzbudzić wiele kontrowersji, a także podzielić jeszcze bardziej tylko teoretyczny monolit, jakim jest Zjednoczona Prawica. Rozłam dostrzeżono także w szeregach opozycji, która do ostatniej chwili wahała się czy wstrzymać się od głosu, czy tez wyrzucić zmiany do kosza. Wszystko to sprawiło, że na Wiejskiej temperatura sięgnęła zenitu.

Gorący dzień przy Wiejskiej

Piątek 13 stycznia miał być dniem, w którym postawiony zostanie istotny krok w kierunku odblokowania pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. Okazał się być jednak datą, pod którą skryło się mnóstwo nieprzewidzianych zwrotów akcji, jakie miały miejsce w polskim Sejmie i to zarówno po stronie obozu rządzącego, jak i po stronie opozycji.

Po burzliwych debatach na sali plenarnej oraz pracach nad projektem nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym w Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, nowe prawo, bez poprawek opozycji, za to z jedną poprawką wniesioną przez Prawo i Sprawiedliwość, trafiło pod głosowanie. Zgodnie z jego wynikami, zadecydowano, że nowelizacja powędruje do Senatu, gdzie znów będzie przedmiotem ożywionej dyskusji. Zanim to jednak nastąpi, wróćmy do wydarzeń z piątku, których nie można pozostawić samymi sobie.

Nowelizacja ustawy o SN rzeczywiście taka zła?

Od samego początku prac nad nowelizacją ustawy o SN, wiadome było, że na żadne zmiany nie zgadza się koalicjant PiS, Solidarna Polska, co nadawało całej sprawie szczypty pikanterii, ale także sprawiło, że byliśmy świadkami mało eleganckich i nieco kompromitujących cały rząd przepychanek pomiędzy liderem SP Zbigniewem Ziobrą a premierem Mateuszem Morawieckim.

Stojący na czele Ministerstwa Sprawiedliwości Ziobro zdecydowanie sprzeciwiał się temu, by jego wprowadzające jedynie chaos w polskim wymiarze sprawiedliwości i krytykowane przez autorytety prawnicze oraz, co istotne z punktu widzenia wypłaty środków z KPO, Komisję Europejską reformy były przedmiotem jakichkolwiek zmian, które widziano jedynie jako ugięcie się pod naciskiem „brukselskich elit”.

- Ta ustawa powstała poza budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, poza plecami konstytucyjnego ministra sprawiedliwości. Powstała w porozumieniu i z aprobatą eurokratów, którzy szantażują Polskę, a najważniejsze, że jest całkowicie niekonstytucyjna. W ani jednym państwie UE nie ma takiego mechanizmu, w którym można by podważyć status sędziego przez innego sędziego. To oznacza, że wprowadzenie tej ustawy grozi gigantycznym kryzysem polskiego państwa w wymiarze sprawiedliwości i możliwością podważenia milionów wyroków sądów i na to się nie można zgodzić – powiedział w rozmowie z portalem Goniec.pl wiceminister Janusz Kowalski.

SP uważała i nadal uważa ponadto, że proponowane przepisy zbyt głęboko ingerują w naszą suwerenność. Co istotne, wiele wątpliwości SP co do jej kształtu podziela także prezydent. Dlaczego? Projekt, który rzekomo miał być wypracowany we współpracy z unijnymi przedstawicielami przez nowego ministra ds. europejskich Szymona Szynkowskiego vel Sęka, rzeczywiście zmiażdżyło wielu prawników, wskazujących, że wcale nie poprawi on funkcjonowania sądów, natomiast podważy prezydenckie prerogatywy i wprowadzi rozwiązania, o których nie ma mowy w ustawie zasadniczej.

Wśród krytykowanych zmian były m.in. wprowadzenie testu niezawisłości i bezstronności oraz ustanowienie sądu i przeprowadzenie testu na każdego członka składu orzekającego, mające naruszać zasadę nieusuwalności sędziego i będące zaprzeczeniem konstytucyjnej procedury jego powołania, a także brak kognicji Naczelnego Sądu Administracyjnego do rozpoznawania spraw dyscyplinarnych.

Negatywie o projekcie wypowiedzieli się więc I prezes SN prof. Małgorzata Manowska, prezes NSA Jacek Chlebny oraz Krajowa Rada Sądownictwa. Zauważmy, że zarówno SN, jak i KRS są dziś w dużej mierze obsadzone nie przez kogo innego, jak nominatów PiS, którzy dotychczas nie krytykowali jego inicjatyw.

Rozłam w jądrze władzy

Nikomu nie trzeba chyba wyjaśniać, że słów pochlebnych w stosunku do nowelizacji ustawy o SN nie usłyszeliśmy też ani przez chwilę od przedstawicieli opozycji. Ci uzgodnili, że nie zbojkotują z góry prac nad projektem i wprowadzą wspólnie popierane przez siebie poprawki. Te jednak były zbyt daleko idące dla PiS, dlatego przepadły. Ugrupowania stojące w kontrze do obozu władzy stanęły więc przed poważnym dylematem, jak ostatecznie zagłosować. Wielu widziało to w kategoriach głosowania za potrzebnymi obywatelom pieniędzmi lub za obroną Konstytucji. Jak więc wybrano?

W głosowaniu wzięło udział 444 posłów. Za jej przyjęciem było 198 posłów PIS, 2 z koła Polskie Sprawy oraz 3 posłów niezrzeszonych. Przeciwko przyjęciu ustawy głosowało 22 posłów PiS, 2 posłów Koalicji Obywatelskiej, 6 z Lewicy, 11 z Konfederacji, 7 z Polski 2050, 1 z koła Kukiz 15, 2 z PPS i 1 z PS. Od głosu wstrzymało się 122 posłów KO, 35 Lewicy, 22 z PSL, 5 z Porozumienia, 2 z Kukiz 15, 1 z PPS oraz 1 z PS.

Ten rozdźwięk w samej partii rządzącej jedynie podkreślił, jak bardzo kontrowersyjna jest kwestia reformowania polskiego sądownictwa, na które nikt, jak do tej pory, nie znalazł dobrego przepisu.

- Myślę, że ta sprawa budzi ogromne emocje i bardzo wiele wątpliwości. Ona jest szalenie skomplikowana i trudna i dla mnie, w ogóle jeśli przejrzy się dziwne głosowania, zachowania jakie dokonały się w różnych klubie, bo rozterka, chyba każdy ma rozterkę. Z jednej strony mamy świadomość wagi tematu, a z drugiej strony przecież te zapisy w tej ustawie, muszą budzić, nawet u tych, którzy głosują „za”, wątpliwości. Ja byłbym zaskoczony, gdyby to miało bez żadnych ciekawości przejść. (…) Nie wiem, co będzie dalej, zobaczymy, co Senat zrobi, co prezydent zrobi. W każdym razie zachowania mnie nie dziwią, ja też miałem rozterkę i wielu innych posłów, to nie jest sprawa taka czarno-biała – powiedział naszemu portalowi poseł SP Tadeusz Cymański.

Polityka zapytaliśmy także o to, na jaką reakcję Andrzeja Dudy liczy, gdy projekt trafi na jego biurko. - Myślę, że prezydent wie, co ma zrobić. Ja pamiętam, co prezydent mówił, jakie ma poglądy i na pewno będzie bronił swoich prerogatyw konstytucyjnych – odpowiedział, co można odczytywać jako oczekiwanie na stanowcze prezydenckie weto.

Waśnie po stronie opozycji

Równie ciekawie zrobiło się także po stronie opozycji, która, jak wynika z wyników głosowania, także się podzieliła. Jeszcze przed naciśnięciem przycisków szef klubu KO Borys Budka zapowiadał, że ustawa zostanie naprawiona w Senacie.

- Nie sprowokujecie nas do blokowania tego, co wy blokujecie od wielu miesięcy. My naprawimy po wyborach wymiar sprawiedliwości - tłumaczył.

- Ta ustawa nie przywraca praworządności. Będzie to można zrobić dopiero wtedy, gdy wygramy wybory. Jeśli jednak ta ustawa daje szansę na odblokowanie funduszy europejskich, to jest to bardzo ważne – mówił z kolei lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Po głosowaniu, które także na Lewicy pokazało różnice w ocenie projektu, głos zabrał Krzysztof Gawkowski.- Lewica uważa, że Polsce potrzebne są i praworządność, i pieniądze z UE. Pieniądze z UE można załatwić tu i teraz, dlatego nie przeszkadzaliśmy w przyjęciu tej ustawy. Jeśli chodzi o praworządność, naprawimy ją wtedy, kiedy opozycja wygra wybory. Dlatego niektórzy ludzie, którzy są prawnikami u nas głosowali przeciwko, mieli w klubie na to zgodę, więc nie widzę żadnego problemu – stwierdził w rozmowie z Goniec.pl.

Jak dodał, pieniądze z UE mogły być w Polsce już od dwóch lat, ale wszystkiemu na drodze stanęły waśnie pomiędzy Zbigniewem Ziobrą i Mateuszem Morawieckim.

- Pieniądze mogłyby walczyć z największym od 25 lat kryzysem, a my wciąż na nie czekamy. To obciąża PiS i dzisiaj, kiedy opozycja nie przeszkadzała w przyjęciu tej ustawy, to na PiS-ie spoczywa odpowiedzialność przywiezienia tych pieniędzy do Polski, bo obywatele na to czekają – oznajmił.

Wstrzymanie się przez większość posłów opozycji od głosu można tłumaczyć strachem przed tym, iż obywatele odbiorą jej sprzeciw jako głosowanie poświęcenie tak bardzo potrzebnych nam funduszy na rzecz wyrachowanego odwetu na Prawie i Sprawiedliwości. A przecież obywatele bardziej dostrzegają realne problemy i ich skuteczne rozwiązania (w tym przypadku niezbędne do podniesienia się po kryzysach pieniądze) niż niuanse prawnicze.

Poza tym, opozycja cały czas liczy na to, że w izbie wyższej przeforsuje swoje poprawki. - Oczywiście, że ta ustawa, która została na tym etapie przez Sejm przyjęta jest niekonstytucyjna, dlatego że to NSA ma rozstrzygać sprawy dyscyplinarne sędziów, a nie Sąd Najwyższy, natomiast myślę, że okazją do tego, żeby naprawić wszystkie te błędy będzie Senat – powiedział portalowi Goniec.pl Piotr Borys z KO.

Być może właśnie dlatego, ci, którzy zdecydowali się wspólnie wyrzucić projekt do kosza, czyli przedstawiciele Polski 2050, mocno oberwali od Borysa Budki. Polityk stwierdził bowiem, że nie ma już zaufania do Szymona Hołowni, który jeszcze w grudniu „chciał popierać tę ustawę bez poprawek”. Tymczasem ten być może był jednym z odważniejszych, którzy postanowili bronić Konstytucji RP nawet kosztem wyborczych głosów.

Tak czy inaczej, ustawa trafiła już do Senatu, a po naniesieniu przez niego ewentualnych zmian, znów wyląduje w Sejmie, który będzie mógł odrzucić wprowadzone poprawki. Wtedy jednak potrzebna będzie bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Jeśli wówczas wszyscy posłowie będą obecni, oznaczać to będzie minimum 231 głosów. Dlatego PiS może mieć problem z odrzuceniem poprawek, jeśli nie zyska przy tym wsparcia m.in. Solidarnej Polski. Opozycja może też próbować wykorzystać manewr z wyjęciem kart do głosowania, aby doprowadzić do zerwania kworum.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl

Zachęcamy do wsparcia zbiórki, której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!