Dzieci błagały, by się zatrzymał. Wstrząsające kulisy wypadku, ujawniono prawdę o kierowcy
Nowe informacje w sprawie niebezpiecznego zdarzenia, do którego doszło w miejscowości Góra (woj. dolnośląskie). Kierowca autobusu, przewożącego 23 dzieci z opiekunem, nagle zjechał z drogi i uderzył w kilka samochodów, zakończył jazdę dopiero po zderzeniu z budynkiem mieszkalnym. Teraz wyszło na jaw, że zdarzenie najprawdopodobniej nie było nieszczęśliwym wypadkiem.
Kierowca autobusu z dziećmi celowo wjechał w budynek
Do groźnego wypadku doszło w środę, 16 października, rano. Z pierwszych informacji policjantów wynikało, że kierowca jadąc po drodze publicznej, uszkodził najpierw inne pojazdy, a następnie przejechał przez pas zieleni i wjechał na teren prywatnej posesji. Jazdę tę zakończył uderzając w budynek mieszkalny. Kierowca przewoził 23-osobową grupę dzieci wraz z opiekunem.
ZOBACZ: Nocna katastrofa w polskim mieście. 4 osoby nie żyją, 12 walczy w szpitalu
Wypadek autobusu w Górze. W środku 23 dzieci
Szczęśliwie w wypadku autobusu nikomu nic się nie stało. 23 dzieci wraz z opiekunem samodzielnie opuściło autobus, jednak niektórzy z ich rodziców postanowili zabrać je na szczegółowe badania kontrolne . Po kilku dniach prokuratura ujawniła szokujące ustalenia na temat okoliczności zdarzenia. 28-latek prowadzący autobus miał doprowadzić do wypadku celowo.
ZOBACZ: 17-latka zniknęła nagle 26 lat temu. Kilka dni później trafiono na to. Ojciec osiwiał w kilka chwil
"Nie reagował na krzyki i prośby dzieci"
Jak wynika z ustaleń prokuratury , 28-latek prowadził autobus z dziećmi z dużą prędkością.
W czasie jazdy rozmawiał przez telefon. Prowadził autobus jedną ręką. Na trasie staranował znak drogowy, który wybił się w przednią szybę – przekazała w rozmowie z RMF24 rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz.
Dzieci przebywające w autobusie miały nawet prosić mężczyznę, aby ten zwolnił, jednak na nic się to nie zdało. W końcu uderzył on w samochód kobiety, która chwilę wcześniej odwiozła swoje dziecko do szkoły i – nie zmniejszając prędkości – przejeżdżał przez kolejne progi zwalniające.
Nie reagował na krzyki i prośby dzieci oraz opiekunki o zatrzymanie pojazdu (…) Ostatecznie wjechał autobusem na podwórze jednego z domów, taranując bramę wjazdową i dwa samochody. Na koniec uderzył w ścianę budynku jednorodzinnego, w którym przebywały 4 osoby – relacjonowała rzeczniczka.
Badanie alkomatem wskazało, że 28-latek był trzeźwy, jednak jak wykazały wyniki późniejszych badań, znajdował się pod wpływem metamfetaminy i marihuany. Jakub G. usłyszał zarzuty umyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób. Podejrzany jest także o prowadzenie pojazdu pod wpływem narkotyków oraz posiadanie ich niewielkiej ilości. Przyznał się do każdego z zarzucanych mu czynów i stosowania środków odurzających. Śledczym wyjaśniał, że “jego zachowaniem kierowała siła wyższa”.
Kierowca autobusu został aresztowany na okres trzech miesięcy. Z racji na jego wyjaśnienia, konieczne będzie ustalenie, czy Jakub G. był poczytalny w chwili popełnienia czynu. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.