Zobaczył bose dziecko na ulicy. Nieprawdopodobna sytuacja na drodze
Niesamowita historia ze Zgierza (woj. łódzkie). W minioną niedzielę pan Andrzej, jak zawsze, wsiadł za kierownicę autobusu zmierzającego do Łodzi, ale w trakcie kursu zmuszony był zatrzymać pojazd, gdyż zobaczył siedzące na jezdni bose dziecko. Mężczyzna nie wahał się ani chwili i uratował będącego w opresji malca, a następnie wezwał policję. W międzyczasie na miejscu pojawił się też ojciec chłopca, który musiał się gęsto tłumaczyć ze spuszczenia synka z oka. Co było dalej? Opowieść miała nieprawdopodobne zakończenie.
Zgierz. Bose dziecko siedziało na ulicy
To miała być zwyczajna niedziela, jednak ok. godziny 11:30, siedzący za kierownicą autobusu relacji Zgierz-Łódź pan Andrzej, dostrzegł na ulicy wyjątkowo martwiący obrazek. Otóż na bocznej jezdni przy ul. Konstantynowskiej siedział boso mały chłopiec, bawiący się resorakiem . Koło niego błąkał się natomiast jedynie rudy piesek. Mężczyzna szybko zrozumiał, że w każdej chwili może dojść do prawdziwego nieszczęścia .
Choć w autobusie było jeszcze sześcioro pasażerów, kierowca podjął stanowczą decyzję, by zatrzymać pojazd w strategicznym miejscu oraz zapewnić bezpieczeństwo swoim podróżnym, a następnie jak najszybciej zaopiekować się dzieckiem.
- Podszedłem do chłopca. Był malutki. Wziąłem go na ręce i zabrałem do autobusu. Posadziłem malucha w fotelu z przodu kabiny. Pasażerowie pięknie się zachowali, bo pomagali i wspierali mnie. Ktoś nawet zaopiekował się dzieckiem, kiedy ja starałem się znaleźć tatę malucha - relacjonował dziennikarzom “Faktu”.
Bohaterski czyn kierowcy autobusu
Pan Andrzej starał się sam znaleźć rodziców dziecka, ale nikt nie potrafił mu pomóc. Wezwał więc policję , ale zanim na miejscu pojawił się patrol, przy autobusie stał już mocno przerażony, ale i wdzięczny ojciec chłopca. - Wziął małego od razu na ręce, a chłopczyk od razu się do niego przytulił - zdradził pan Andrzej.
Funkcjonariusze szybko ustalili, że w domu malca nie dzieje się nic złego, a zdarzenie było tylko pojedynczym wypadkiem. Tata małego podróżnika zasnął po nocnej zmianie w pracy i stracił czujność, a jego podopieczny wymknął się wówczas z mieszkania i dotarł na ulicę.
- Od razu widziałem, że to opiekuńczy tata. Był przestraszony i jednocześnie szczęśliwy, kiedy brał małego na ręce. Policjanci też świetnie zareagowali. Mam tylko nadzieję, że tata trzylatka nie będzie miał problemów, bo było widać, ze to porządnych chłop. I dzieciak też taki fajny. Dobrze, że nic się nie stało i chłopczyk jest cały i zdrowy - przekazał kierowca autobusu.
Podziękowania od samego prezydenta
Czyn pana Andrzeja szybko zyskał wielki rozgłos i został doceniony nawet w zgierskim magistracie. Prezydent miasta Bohdan Bączak zaprosił uczynnego kierowcę na spotkanie i wręczył mu specjalną nagrodę.
- To wzór empatii. Nawet przy okazji nagrody nie myślał o sobie, tylko o swoich dzieciach. To postawa absolutnie warta pochwały i naśladowania - ocenił.
Co ciekawe, skromny bohater już wcześniej miał nie być anonimowy w lokalnej społeczności i słynąć z zaangażowania oraz służby dla pasażerów. Na co dzień prowadzi zwykle autobus 6 do Łodzi i 10 do Ozorkowa.
Siedmiu wspaniałych
Bohater ze Zgierza wyznał po wszystkim “Faktowi”, że nadal ma zamiar pomagać, bo tak właśnie został wychowany. - Sam pochodzę z licznej rodziny. Babcia nam tłumaczyła, że pomagać trzeba. Sobie i innym. Tak mam od dzieciństwa, że jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to pomagam. Uważam, że trzeba reagować i nie można się tego bać. I najważniejsze to traktować ludzi tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani – powiedział.
Mężczyzna zwraca też uwagę na postawę swoich pasażerów, którzy także wykazali się ogromną empatią i zrozumieniem. - Jeśli mówi się, że jest tu jakiś bohater, to było nas siedmiu wspaniałych - ja i sześciu pasażerów - żartuje.
Źródło: Facebook, Fakt