71-latek poszedł do apteki po "darmowe leki dla seniorów". Zapłacił fortunę
Darmowe leki dla seniorów były nadzieją emerytów, jednak według czytelnika Gazety Wyborczej skończyło się na ułudzie. Zdesperowany 71-letni emeryt z Rybnika zdradził, ile wydał na niezbędne leki w aptece. Swoją relację okrasił także przemyśleniami natury politycznej. 71-latek zostawił u farmaceuty krocie, a bezpłatnie nie dostał nawet reklamówki.
Darmowe leki dla seniorów to ułuda/
Przed wyborami parlamentarnymi 15 października walka wyborcza trwa w najlepsze także w Rybniku. Na terenie miasta pojawiły się billboardy, na których kandydaci zachwalają swoje i partyjne osiągnięcia. Tak zrobił także jeden z pretendujących do sejmowych ław radny.
Na swoich plakatach poinformował o konkretach rządu PiS, a jednym z wymienionych przez niego projektów były darmowe leki dla seniorów 65+ i do 18. roku życia. Czy leki rzeczywiście są bezpłatne? Emeryci przyznają, że tylko nikła część z tych, których potrzebują. Panu Ryszardowi Mazurkowi, który z apteki wyszedł z istnym "paragonem grozy", nie udało się dostać za darmo żadnego lekarstwa . To sprawia, że kampanię wyborczą PiS nazywa propagandą.
Ryszard Mazurek ma 71. lat i boryka się z bakterią Helicobacter pylori atakującą żołądek i dwunastnicę. Lekarka podczas ostatniej wizyty przepisała mu nowe recepty. - Pełen optymizmu zapytałem o darmowe lekarstwa dla seniorów. W odpowiedzi uśmiech i szczera odpowiedź: "te za dwa złote od bólu" - czytamy w Gazecie Wyborczej. Ile zatem musiał zapłacić za leki w aptece?
Senior poszedł po "darmowe leki" do apteki. Zapłacił kilkaset złotych
Pan Ryszard Mazurek szacował, że wyda na leki około 250-300 złotych. - Jeszcze dwa tygodnie temu podobne lekarstwa, ale na około trzy tygodnie, kupowałem za około 230 zł - mówił. Niestety, na rachunku widniała zupełnie inna kwota. Za 30 kapsułek Symbiosys, 28 sztuk Omeprazole i 30 tabletek Symbiosys emeryt musiał zapłacić aż… 435,98 zł.
Zbulwersowany czytelnik Gazety dodał, że to nie wszystko, ponieważ dokupić musi także leki kardiologiczne (ok. 180 zł) dla siebie i specyfiku na problemy z kończynami dla żony. Emerytka jakiś czas temu na jeden zastrzyk musiała wydać aż 600 zł. To wydatki spore nie tylko jak na budżet seniorów, którzy na własnej skórze czują, ze "darmowe leki dla seniorów" to nic innego, jak fałszywe złudzenia.
- Kiedy tylko to hasło się pojawiło, zdawałem sobie sprawę, że darmowe leki dla seniorów to wyborcza propaganda partii rządzącej, czyli PiS. Zresztą jestem osobą świadomą i wiem, że nie ma "darmowych" prezentów od państwa, za wszystkie i tak płacimy my, podatnicy - podsumował pan Ryszard Mazurek. Jak tę kwestię komentują internauci?
Emeryt zapłacił w aptece fortunę. Nie jest jedyny, w sieci wrze
Po opowieści pana Ryszarda Mazurka opublikowanej w Gazecie Wyborczej w sieci zawrzało. Użytkownicy sieci współczuli emerytowi i wyznali, że sami często są w podobnej sytuacji. Niektórzy mają już doświadczenie, jednak inni raz po raz się "nacinają". Z nadzieją braku kolejek udają się do lekarzy prywatnie, jednak na miejscu okazuje się, że medyk bez podpisanej umowy z NFZ nie ma prawa przepisać darmowych leków.
- A ja kupiłem lekarstwo Eligius 60 tabletek za 160 zł, a następnym razem opakowanie 54 tabletki za 270 zł. Prawie za darmo, tylko prawie robi wielką różnicę, zwłaszcza jak ktoś ma mocno ograniczony budżet - napisała jedna z internautek.
- W rodzinie też mam przykład, jak może wyglądać paragon za leki, które są niezbędne. Co najlepsze w ostatnim czasie nawet jeden lek został wycofany z refundacji, a koszt jednego opakowania to ponad 250 zł. Jak osoby starsze, schorowane mają funkcjonować? Brakuje kompleksowego wsparcia - podkreśla kolejna zmartwiona czytelniczka. Czy po wyborach ten problem da się jakoś rozwiązać? Póki co w kampanii wyborczej temat darmowych leków nie istnieje.
Źródło: Gazeta Wyborcza