25-letni strażak stracił życie w remizie. Wstyd, co dzieje się z tymi, którzy go wykończyli
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem w dalszym ciągu nie rozwikłała zagadki śmierci 25-letniego strażaka z OSP Biały Dunajec, który został skatowany podczas imprezy w remizie. Od tragedii minął już ponad miesiąc, a nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów. Dzieje się to mimo faktu, iż śledczy posiadają nagranie z feralnego wieczoru, na którym widać jego oprawców w trakcie dokonywania zbrodni.
Nie żyje młody druh. Nikt za to jeszcze nie odpowiedział
Do dramatycznych wydarzeń doszło w nocy z piątku na sobotę, 2 sierpnia, około godziny 2.00 w remizie OSP Biały Dunajec. Podczas spotkania strażaków między dwoma z nich miało dojść do bójki, podczas której 25-letni Paweł Ziętkowicz doznał poważnych obrażeń ciała i został przewieziony do szpitala w Nowym Targu (woj. małopolskie). Niestety, w niedzielę 11 sierpnia przekazano informację, że życia 25-letniego druha nie udało się uratować.
Według informacji przekazanych przez Onet, bliscy 25-latka z OSP Biały Dunajec są przekonani, że pobił go jeden ze starszych druhów. Feralnego wieczoru zakrapianego alkoholem mieli zadzwonić do niego koledzy z remizy, prosząc, by przywiózł im burgery z pobliskiej restauracji. W tym czasie myli oni swoje samochody, przygotowując je do odpustu, który wypadał następnego dnia, tj. 2 sierpnia. Wszystko wskazuje na to, że doszło wówczas do bójki, która przyczyniła się do śmierci Pawła.
Jest nagranie, ale nikt nie usłyszał zarzutów
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Zakopanem. Śledztwo ruszyło, ale nikt do tej pory nie usłyszał jeszcze zarzutów. Po śmierci młodego mężczyzny zarządzono sekcję zwłok, która wykryła, że przyczyną zgonu 25-latka był krwiak podtwardówkowy . Dopiero opinia biegłego powie jednak, w jaki sposób ten uraz powstał. Ta według informacji Onetu ma być znana dopiero za kilka tygodni.
Co najbardziej bulwersujące, śledczy posiadają nagranie z monitoringu, na którym widać, z kim bił się Paweł. Twierdzą jednak, że nie jest ono na tyle jednoznaczne, by można było na jego podstawie oskarżyć kogokolwiek.
Nikt nie widzi nieprawidłowości w prowadzonym śledztwie
Zobacz: Była 3:38. Osobówka wbiła się pod TIR-a. Z auta zostały strzępy, służby były bezradne
Lokalna społeczność coraz częściej zabiera głos twierdząc, że zakopiańska prokuratura źle prowadzi śledztwo. Powstał nawet pomysł, aby je przenieść, jednak jak dowiedział się Onet - szanse są na to nikłe. Mógłby do tego doprowadzić jedynie prokurator generalny , jednak ten nie widzi żadnych nieprawidłowości.
Prokurator generalny Adam Bodnar wykonuje swoje kompetencje w sposób nienaruszający autonomii i niezależności prokuratora. Dlatego podejmuje on określone prawem działania tylko w sytuacji stwierdzenia nieprawidłowości w pracy prokuratury i prokuratorów - przekazała serwisowi prok. Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej.
Co ciekawe, nawet sama Prokuratura Rejonowa w Zakopanem chciała przekazać śledztwo, jednak nie zgodziła się na to prowadząca nad nią nadzór służbowy Prokuratura Rejonowa w Nowym Sączu.
Oznacza to, że przeprowadzona przez jednostkę nadrzędną ocena postępowania i podejmowanych w nim czynności nie wykazała nieprawidłowości w dotychczasowych czynnościach śledczych z Zakopanego - kończy prok. Adamiak.