Znajomi z pracy partnerki męża Beaty Klimek przerwali milczenie. "Boimy się z nią pracować"
Trwają intensywne poszukiwania Beaty Klimek, która zniknęła bez ślady niemal dwa miesiące temu. Rodzina zaginionej jest przekonana, że kobieta padła ofiarą poważnego przestępstwa, a wszelkie podejrzenia kierowane są w stronę jej męża, z którym jest w trakcie rozwodu. Teraz na jaw wyszły nowe fakty na temat jego partnerki. Głos zabrali jej współpracownicy.
Trwają poszukiwania Beaty Klimek
Beata Klimek z niewielkiego Poradza w województwie zachodniopomorskim wyszła z domu 7 października, aby odprowadzić trójkę dzieci na autobus. Później miała się udać do pracy, w której miała pojawić się o 8 rano. Kobieta jednak nigdy tam nie dotarła. Od tamtej pory trwają wzmożone poszukiwania, a o sprawie huczy cała Polska. Zdaniem rodziny zaginionej , 47-latka mogła stać się zbrodni
Bardzo bym chciała, żeby znalazła się żywa, to jest moje marzenie. Nie bardzo w to jednak wierzę - wyznała w programie "Interwencja” pani Katarzyna, siostra zaginionej.
W Poradzu pojawiło się mnóstwo plotek na temat męża pani Beaty. Mężczyzna kategorycznie zaprzecza, jakoby miał jakikolwiek związek z tą sprawą, ale nie ukrywa, że ma nową partnerkę. Agnieszka B., bo tak nazywa się nowa miłość Jana Klimka, ma za sobą kryminalną przeszłość - odsiadywała wyrok w związku z zabójstwem jej pierwszego męża Romualda T. Zbrodnia wydarzyła się pod koniec 1999 roku, a motywem miał być romans kobiety z przyrodnim bratem ówczesnego męża. Kobieta została skazana na 3 lata więzienia, jednak opuściła je po 1,5 roku przez wzgląd na wychowywanie małego dziecka.
Szokująca teoria partnerki męża Beaty Klimek
Nowa partnerka, podobnie jak mąż Beaty (Jan Klimek), uważa, że zaginiona po prostu uciekła. “Ludzie myślą, że moja żona nie żyje. Ale ona daje ślady swojego istnienia. 23 października była aktywna na TikToku. Teraz - 7 i 8 listopada , znowu była aktywna na TikToku. To co? Ktoś na jej konto wchodzi? I policja o tym wie. Ludzie myślą, że to ja wchodzę na jej konto. A to nieprawda, bo ja nawet nie wiedziałem, że ona ma konto na TikToku” - przekonuje w rozmowie z "Faktem" mąż pani Beaty. Informacje te jednak szybko zdementowali policjanci z KPP w Łobzie.
To nieprawda, że ona nie żyje. Taka osoba, która wychodzi z domu i znika, nie robi tego pod wpływem chwili. Ona to planuje. […] Nie wiem, co się stało, może poszło jej na psychikę. Mi się wydaje, że ona wyjechała, uciekła po prostu - tłumaczy Agnieszka B.
Kobieta ponadto twierdzi, że mąż Beaty Klimek jest bardzo dobrym ojcem, a zaginiona utrudniała mu kontakt z dziećmi. W wiosce miała być natomiast bardzo nielubiana.
ZOBACZ: Zakończono poszukiwania. Policja wydała oficjalny komunikat w sprawie zaginionej kobiety
Jej nikt tutaj na wiosce nie lubił. Nikt. Przed jej zaginięciem było tak, że ludzie byli przeciwko niej, odsuwali się od niej, nie miała nawet przyjaciółek. Ona na te swoje dzieci krzyczała. Ona się na nie darła. Nie rozmawiałam z nią, trzymałam się z dala, ale jak siedziałam na dole, to słyszałam, co ona wyrabia z dziećmi. Słyszałam, jak krzyczy na nie. Dzieci uciekały, mówiły, że biła je parasolką. Ona robiła im zakazy - mówi obecna partnerka męża zaginionej.
"Boimi się z nią pracować"
Z ustaleń Faktu wynika, że Agnieszka B. nie pojawiła się w pracy 7 października - w dniu zaginięcia Beaty Klimek. Według relacji Jana Klimka kobieta miała tego dnia przebywać w mieszkaniu w Łobzie. Z najnowszych ustaleń wynika jednak, że nowa ukochana męża Beaty Klimek była również tego dnia obecna w domu zaginionej.
Jak przyjechałam tego dnia na miejsce z policją, około godz. 15:00, to wyszli na podwórko tylko rodzice Jana. Po około 15-20 minutach dojechał Jan i wtedy zobaczyłam też panią Agnieszkę na podwórku. Być może przyjechała z nim. Nie zmienia to faktu, że tego dnia Jan dużo jeździł i równie dobrze Agnieszka mogła być w Poradzu rano i mógł ją odwieźć do ich mieszkania w Łobzie, a później znowu ją przywieźć. Aczkolwiek nie wiem, jak było naprawdę - mówiła Ola Klimek, siostrzenica zaginionej.
W tej sprawie anonimowo wypowiedział się także jeden z pracowników Biedronki w Łobzie, gdzie na co dzień pracuje Agnieszka B. "Przypadek? Nie sądzę. I nagle wzięła zwolnienie, jak już się sprawa rozkręciła . Boimy się z nią pracować " - skomentował mężczyzna. Mąż zaginionej stanął w obronie nowej partnerki. ”Miała wolne zgodnie z grafikiem, który mają w pracy" - stwierdził.