Zdradziła, ile wydała na komunię chrześniaków. "Urlop spędzimy na działce"
Pierwsza komunia święta powinna być wydarzeniem radosnym dla całej rodziny, ale coraz częściej powody do zadowolenia mają jedynie najmłodsi. Dorośli albo martwią się o to, jak zapłacić za wyprawienie wystawnego przyjęcia, albo też jak nie wyjść na skąpca, wręczając dziecku kopertę z pieniędzmi. Z takim dylematem zmierzyła się w tym roku pani Renata, która napisała list do redakcji Onetu. - Byliśmy tylko na dwóch komuniach. Trzeciej bym nie przeżyła - pożaliła się kobieta.
Komunie jak małe wesela
Pani Renata jest jedną z tych osób, które cieszą się z faktu, iż sezon komunijny powoli dobiega końca . Lata temu, gdy zostawała matką chrzestną chrześniaków, było to dla niej wielkie wyróżnienie i radość. Gdy chłopcy podrośli, przekonała się, niestety, że przysłowiowy “kij” rzeczywiście ma dwa końce. Jak zwykle, poszło o pieniądze, a raczej to, jak bardzo liczą się one teraz przy okazji wysłania dziecka do pierwszej komunii świętej.
Kobieta nie kryła zaskoczenia, słysząc, że rodzice jednego z chrześniaków wynajęli na okoliczność komunii salę bankietową w luksusowym hotelu i restauracji , którą musieli rezerwować z półtorarocznym wyprzedzeniem. Na drugiej ceremonii było zresztą podobnie. Przepych i uginające się od jedzenia stoły , niczym na wystawnym weselu.
Na pierwszym przyjęciu podano dewolaje, na drugim polędwiczki. Potem kelnerzy zaserwowali gościom ok. trzech ciepłych dań. Oprócz tego lody, owoce, ciasta i zimne przekąski. To się nazywa "rozmach"! - wspomina pani Renata, zaznaczając, że cena za talerzyk wyniosła ok. 300 zł za osobę.
Była na dwóch komuniach, wydała wszystkie oszczędności
Pani Renata wie doskonale, o czym mówi, bo sama 15 lat temu wyprawiała komunię swojej córki , ale przez myśl nie przeszło jej wówczas, by silić się na takie luksusy. Przyjęcie zorganizowała w domu, a jako prezent od matki chrzestnej jej pociecha dostała złoty medalik. Dziś bardzo kłuje ją w oczy to, czego była świadkiem. Nie pomijając faktu, że kobieta wydała na prezenty, stroje i paliwo wszystkie oszczędności.
ZOBACZ: Ksiądz po latach wyjawił prawdę o życiu w seminarium. Wyznanie niesie się po kraju
Jak wylicza autorka listu do portalu Onet, same upominki kosztowały ją 4 tys. złotych. Co prawda ona chciała postawić na skromniejsze wybory, ale mąż przekonał ją, by nie patrzeć na finanse. Łącznie wyszło ponad 5 tys. złotych. O wakacjach za granicą rodzina może zapomnieć.
Miały być wakacje w Turcji, będzie grill na działce
38-latka przyznaje szczerze, że ani ona, ani jej mąż “nie zarabiają kokosów” , ale gdyby nie komunie, wystarczyłoby na wykupienie atrakcyjnej oferty wakacji w Turcji . Kobieta nie kryje żalu i złości na “rozrzutność” siostry oraz kuzyna, których presji musiała, chcąc czy też nie, ulec.
Moglibyśmy polecieć na wakacje do 4-gwiazdkowego hotelu i grzać się pod palmami. A tak pewnie zostaniemy w Polsce i urlop spędzimy, grillując na działce - kwituje załamana.
Źródło: Onet