Zaginięcie Beaty Klimek. Niebywałe, co dzieje się z jej dziećmi tuż przed świętami
W sprawie zaginięcia Beaty Klimek wciąż jest więcej pytań, niż odpowiedzi. Media donoszą o kolejnych wątkach, a los bliskich 47-letniej kobiety bardzo poruszył ludzi w całej Polsce. Tuż przed świętami zdecydowali się na wzruszający gest dla adoptowanych dzieci pani Beaty.
Zaginięcie Beaty Klimek
Zniknięcie Beaty Klimek bardzo mocno porusza opinię publiczną nie tylko w zamieszkiwanym przez nią Poradzu. W sprawie pojawia się szereg nowych wątków, z których wiele dotyczy męża kobiety. Mężczyzna utrzymuje, że nie ma żadnego związku z jej zaginięciem. Trudno sobie wyobrazić, co w tym czasie przechodzą dzieci pary. Wiadomo już, że przed Bożym Narodzeniem nie tylko lokalna społeczność, ale i ludzie z całej Polski, zrobili dla nich coś pięknego.
ZOBACZ: Chciał ratować trójkę swoich dzieci, zginął razem z nimi. Nowe fakty ws. tragedii
Wyjątkowy gest dla dzieci Beaty Klimek
Od zaginięcia Beaty Klimek minęło już ponad dwa miesiące . Śledczym do tej pory nie udało się ustalić, co stało się z kobietą chwilę po tym, jak odprowadziła swoje dzieci do szkoły. Bliscy nie wierzą w to, że 47-latka mogła dobrowolnie zniknąć i zostawić swoje ukochane dzieci. Najmłodsze z jej pociech ma zaledwie 8 lat, całą trójką opiekuje się teraz siostra pani Beaty wraz z mężem i córką. Ich los poruszył ludzi w całej Polsce.
ZOBACZ: Nie żyje Mikołaj Wrona, miał zaledwie 40 lat. Tragiczne informacje obiegły Polskę
Wzruszające, co zrobili ludzie dla dzieci zaginionej Beaty Klimek
Nie ma wątpliwości co do tego, że zaginięcie Beaty Klimek to dla trójki jej adoptowanych dzieci olbrzymia trauma. Po kobiecie wciąż nie ma śladu. Feralnego dnia 47-latka odprowadziła swoje pociechy na szkolny autobus i przepadła. Miała pojawić się w pracy, gdzie ostatecznie nie dotarła. Zaniepokojeni bliscy zawiadomili służby i rozpoczęli szeroko zakrojone poszukiwania .
Media nieustannie donoszą o nowych wątkach i tropach, które niestety na chwilę obecną nie przyniosły żadnego przełomu w sprawie. Nawet prywatni detektywi zaangażowani w sprawę mówią, że zaginięcie jest niezwykle zagadkowe.
Historia o kobiecie w średnim wieku, która pewnego dnia postanawia odwieźć dzieci do szkoły, a następnie zniknąć bez śladu i uciec z innym mężczyzną po prostu nie trzyma się logiki. To jest hipoteza klejona na sznurek i na zapałkę – oceniła dla Wprost detektyw Małgorzata Marczulewska, prezes Grupy Averto.
Niedługo potem pojawiły się plotki w sprawie męża pani Beaty. Para była w trakcie rozwodu po 26 latach małżeństwa, a mężczyzna spotyka się już z nową partnerką. Zapewnia, że nie ma żadnego związku z zaginięciem Beaty Klimek. Obecna partnerka Jana Klimka w rozmowie z Faktem przekonywała, że zaginiona tak naprawdę wszystko zaplanowała i uciekła . W jej opinii miała być nielubiana w miejscowości.
Jej nikt tutaj na wiosce nie lubił. Nikt. Przed jej zaginięciem było tak, że ludzie byli przeciwko niej, odsuwali się od niej, nie miała nawet przyjaciółek. Ona na te swoje dzieci krzyczała. Ona się na nie darła. Nie rozmawiałam z nią, trzymałam się z dala, ale jak siedziałam na dole, to słyszałam, co ona wyrabia z dziećmi. Słyszałam, jak krzyczy na nie. Dzieci uciekały, mówiły, że biła je parasolką. Ona robiła im zakazy – twierdzi obecna partnerka Jana Klimka.
Ostatni gest lokalnej społeczności i ludzi z całej Polski świadczy o tym, że los dzieci Beaty Klimek poruszył wiele osób. Tuż przed świętami zdecydowali się na okazanie wsparcia rodzinie zaginionej kobiety. O wszystkim opowiedziała Faktowi siostrzenica 47-latki, Ola Klimek.
Znajomi z okolicy zorganizowali zbiórkę prezentów dla dzieci i wszystkie zostały już do mnie dostarczone. Część prezentów dzieci dostały 6 grudnia, a część dostaną pod choinkę. Wysyłane były nawet do mnie paczki z prezentami dla dzieci. Jesteśmy wszystkim bardzo wdzięczni, bo to ogromna pomoc dobrych ludzi — powiedziała.
Kobieta podkreśla, że dzieci przeżywają obecnie coś, co trudno sobie wyobrazić. Potrzebują specjalistycznego wsparcia.
Cały czas ją wspominają i czekają na jej powrót. Dzieci potrzebują pomocy specjalistycznej, jeździmy z nimi do lekarzy. Najstarszy chłopiec Marcelek powiedział ostatnio, że on nie chce świąt Bożego Narodzenia i jeżeli mama nie wróci, to on nie usiądzie w ogóle do świątecznego stołu – zdradziła.
Sprawą zaginięcia Beaty Klimek zajmuje się Komenda Powiatowa Policji w Łobzie. Wiadomo, że poszukiwana 47-latka ma ok. 160 cm wzrostu, brązowe oczy i rude włosy przed ramiona. Jest krępej budowy ciała. W dniu zaginięcia była ubrana w różową kurtkę, czarne spodnie i biało-niebieskie buty. Każdy, kto ma jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszony jest o kontakt z policją pod numerem telefonu 47 782 55 11 lub numerem alarmowym 112.