Wyznanie siostry Kamilka. "Chciałabym go przytulić"
Kamilek przed śmiercią przeżył coś, co można nazwać wyłącznie piekłem. W pierwszą rocznice jego śmierci Magdalena Mazurek, przyrodnia siostra, opowiedziała o swoim życiu po tragedii. ”Mam czasami takie wrażenie, że mi się to po prostu to wszystko śni” – mówiła w rozmowie z ”Faktem”.
Kamilek przeżył piekło. Dramatyczne wyznanie siostry Kamilka
8-letni Kamilek z Częstochowy przed śmiercią był wielokrotnie katowany. Oprawcy sadzali go na rozgrzanym piecu, przypalali papierosami i bili po całym ciele. Przed tym, jak uzyskał pomoc w szpitalu, jego stan był jeszcze gorszy. Chłopczyk miał poparzoną głowę, klatkę piersiową, kończyny i spalone włosy. Lekarze walczyli o uratowanie życia Kamilka, niestety bezskutecznie.
Mija rok od śmierci Kamilka. 8-latek został skatowany przez swoich najbliższych
8 maja 2023 roku Kamilek zmarł w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność wielonarządowa. Chłopiec doznał poważnej choroby oparzeniowej i ciężkiego zakażenia całego organizmu przez to, że jego rany długo nie były leczone.
Sprawa wyszła na jaw dopiero wtedy, kiedy biologiczny ojciec Kamilka przyszedł odwiedzić syna. Ojczymowi Dawidowi B. i matce, Magdalenie B. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności , wciąż jednak nie zostali skazani.
W rocznicę śmierci Kamilka głos zabrała jego przyrodnia siostra. Magdalena Mazurek w rozmowie z ”Faktem” opowiedziała o traumie i bólu, z którymi nieustannie mierzy się po odejściu brata.
Czasami pytam Boga, co on ma dla mnie jeszcze? Co ja jeszcze przejdę w tym życiu? Czy ja już w końcu będę miała dobre życie, czy jeszcze coś mnie strasznego spotka? Psychicznie jestem wykończona, staram się być silna dla Fabiana, ale mam czasami takie doły, że chciałabym zniknąć – powiedziała.
ZOBACZ TAKŻE: Tragedia pod Piłą. 20-latek uderzył w drzewo, zginął na miejscu
Siostra zobaczyła, w jakim stanie był maltretowany Kamilek. ”Byłam przerażona”
Pani Magdalena nie miała kontaktu ze swoim ojcem, nawiązała go dopiero przed rokiem. Wtedy właśnie dowiedziała się, że ma dwóch młodszych braci – Kamilka i Fabianka.
Mam czasami takie wrażenie, że mi się o po prostu to wszystko śni. Tyle w swoim życiu sama przeszłam, już od dziecka. Po tylu latach chciałam nawiązać kontakt z ojcem. Dowiedziałam się o braciach, poznałam ich. No i taka tragedia nas dotknęła, czy to nie jest zły los, jakieś fatum?
Kobieta zobaczyła zdjęcie Kamilka w momencie, kiedy jego maltretowanie odkrył ich biologiczny ojciec.
Byłam przerażona zdjęciem poparzonego Kamilka, które tata mi przesłał, gdy odnalazł go w takim stanie. Nie wiedziałam, czy mam płakać, jechać do ojca, czy się zwolnić z pracy, co robić – powiedziała.
Kamilek trafił do szpitala , w którym odwiedziła go jego siostra. Było to 7 kwietnia, czyli w dniu, w którym chłopiec umierał po raz pierwszy. Lekarzom udało się przywrócić mu funkcję życiowe, jednak Kamilek przeżył zaledwie 35 następnych dni.
Kamilek całkiem inaczej wyglądał, niż go zapamiętałam. Widać było oparzenia, rany na twarzy, rączki połamane leciały. Gdy weszliśmy do kaplicy, powiedziałam:" tata to nie jest Kamil"…. Pamiętam, gdy zamknęli trumnę. Tak krzyczałam, błagałam, żeby się obudził w tej trumnie, żeby nie odchodził. Kochałam go bardzo, tęsknię za nim, on tak mocno moje serce urzekł – mówiła z żalem.
Źródło: Fakt.pl