Wyszli z samochodu w trakcie burzy. Trzy osoby nie żyją
Tragiczny finał burzy. Silny wiatr doprowadził do zerwania linii energetycznej, a ta wylądowała wprost na samochodzie, w którym byli ludzie. Dwoje dorosłych ludzi oraz nastolatek i małe dziecko znaleźli się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Niestety popełnili fatalny błąd.
USA: potężna burza zerwała linię energetyczną, zginęły trzy osoby
W środę 17 stycznia w godzinach porannych w Portland w stanie Oregon w Stanach Zjednoczonych rozpętała się burza. Zimowe wyładowania były wyjątkowo silne, a towarzyszące im podmuchy stwarzały realne zagrożenie życia i zdrowia.
Jeden ze słupów energetycznych okazał się śmiertelną pułapkę dla czterech osób siedzących w samochodzie. Co się stało? Silny burzowy wiatr zerwał jedną z linii energetycznych, a ta wylądowała wprost na karoserii pojazdu pełnego ludzi. Tylko dwie z nich były dorosłe. Wewnątrz samochodu znajdował się również nastolatek i małe dziecko.
Żona Mariusza Kamińskiego musiała ujawnić majątek. Spore zaskoczenieLinia energetyczna opadła na samochód
Niestety osoby siedzące w samochodzie, na które spadła linia energetyczna podjęły fatalną decyzję. Po tym incydencie zdecydowały, że wysiądą z pojazdu i poszukają pomocy. Była to najgorsza rzecz, jaką mogli zrobić.
ZOBACZ: Duży błąd w "19.30", to nie powinno mieć miejsca. "Fakty" nie miały z tym problemu
- Gdyby pozostali w pojeździe, najprawdopodobniej mogłoby do tego nie dojść - oświadczył Rick Graves, rzecznik służb ratowniczych Portland Fire & Rescue cytowany przez OregonLive.
W wyniku tragicznego splotu zdarzeń życie straciły trzy osoby. Z incydentu żywe wyszło jedynie dziecko. To efekt natychmiastowej reakcji jednego ze świadków zdarzenia. Co dokładnie się stało?
Przeżyło tylko dziecko
Zgodnie z relacją świadków oraz wstępnymi ustaleniami służb ratowniczych po tym, jak linia energetyczna wylądowała na samochodzie, osoby będące wewnątrz chciały z niego wysiąść i oddalić się od niebezpieczeństwa. Niestety, kiedy ich nogi dotknęły ziemi, przy jednoczesnym dotykaniu samochodu, zostali porażeni prądem.
ZOBACZ: Gdzie trafiają pieniądze z tacy? Wiadomo, na co wydają je księża
Wtedy zareagował świadek zdarzenia. Podbiegł do osoby trzymającej dziecko i wyrwał je z jej objęć. Kiedy przyjechała karetka pogotowia i straż, oddał małego pacjenta pod ich opiekę. Chociaż nie stwierdzono obrażeń, to dziecko i tak trafiło do szpitala. Konieczne było przeprowadzenie badań, by wykluczyć obrażenia wewnętrzne.
Źródło: polsatnews.pl