"Wkrótce Putin przejdzie na emeryturę". Dmitrij Miedwiediew zdradził nazwisko następcy dyktatora
Zaskakujące ustalenia ukraińskiego wywiadu na temat Dmitrija Miedwiediewa. Były prezydent Rosji i główny propagandysta Kremla, na zlecenie samego Władimira Putina, odwiedził w ubiegłym tygodniu tzw. separatystyczne republiki w Ukrainie i spotkał się z ich przywódcami. Podczas spotkania omówiono bieżące sprawy dotyczące bezpieczeństwa, a z ust polityka miała paść szokująca deklaracja.
Moskwa kontynuuje krwawą "operację specjalną" w Ukrainie i wciąż ma apetyt na zdobywanie kolejnych ziem. Mimo licznych porażek, Władimir Putin nie wycofuje się ze swoich szaleńczych planów, wprawiając w konsternację nawet własną administrację , a także budząc niechęć wśród walczących na froncie żołnierzy .
W mediach od tygodni krążą więc pogłoski sugerujące, że prezydent Rosji traci poparcie dla planowanych działań i wkrótce może zostać jedynie z garstką najwierniejszych, a może po prostu najbardziej strachliwych, współpracowników. Wtedy wydarzyć może się wszystko, ale pewne jest, że w gronie służących mu do końca znajdzie się Dmitrij Miedwiediew, któremu, jak się okazuje, marzy się powrót na szczyty władzy.
Miedwiediew - wierny posłaniec Putina
Dmitrij Miedwiediew zna już doskonale smak bycia na samym świeczniku. W latach 2012-2020 pełnił funkcję premiera Rosji, a wcześniej przez jedną kadencję był także jej prezydentem, choć z tylnego siedzenia i tak o wszystkim decydował Putin.
Panowie od lat tworzą zgrany duet mącicieli światowego porządku, nic więc dziwnego, że po tych niełatwych wyzwaniach politykowi powierzono kolejną istotną posadę, tym razem wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji.
Na tym stanowisku, podobnie jak na Telegramie, Miedwiediew czuje się jak ryba w wodzie, z chęcią więc udał się w ubiegły czwartek z ważną misją do Ukrainy, gdzie na polecenie swojego dyktatora spotkał się z przywódcami zagarniętych separatystycznych republik.
Kremlowski propagandzista z wizytą w Ukrainie
O wizycie w tzw. Ługańskiej Republice Ludowej Miedwiediew pochwalił się w mediach społecznościowych, pisząc, że jego celem jest omówienie spraw bezpieczeństwa "w republikach Donbasu".
Jak na wytrawnego propagandzistę przystało, ubierając wszystko w okrągłe słówka, poinformował także, iż podczas spotkania z przywódcami okupowanych terenów "szczególną uwagę" poświęcono "zharmonizowaniu" prawa separatystycznych republik z prawem Rosji , udowadniając po raz kolejny, że putinowski reżim nadal zamierza gwałcić międzynarodowe prawo i bezprawnie uznał zajęte ziemie za swoje na zawsze.
Co ustalił ukraiński wywiad?
Na tym lakonicznym, aczkolwiek ważnym, komunikacie miało się skończyć, jednak rąbka tajemnicy odnośnie do tego, co działo się w kuluarach spotkania, uchylił niezawodny ukraiński wywiad, który po raz kolejny pokazał, że nie ma przed nim tajemnic.
Według doniesień pochodzących ze źródeł telewizji "Kanał 24" separatystycznym przywódcom złożono szereg obietnic, m.in. zapowiadających zainwestowanie ogromnych środków w rozwój okupowanych regionów.
W opinii Ukraińców, sprawa ma także drugie dno, a wizyta Miedwiediewa nie była jedynie festiwalem prezentów i pokrzepiających haseł. Polityk ruszył bowiem na przeszpiegi, chcąc wybadać, czy może zaufać Puszylinowi i Pasiecznikowi. Ci, w zamian za utrzymanie się u władzy, zaoferowali lojalność, a ponoć nawet także i spore pieniądze .
W mniej przyjemnej części narady, Miedwiediew miał też zganić szefa ŁRL za to, że odważył się powiedzieć, iż "Rosjanie nie odbudują niedawno zdobytych miast" oraz ogłosił, że na okupowanych terytoriach będą działać rosyjskie służby, co wiąże się z usunięciem z kierownictwa wszystkich lokalnych bojowników i kolaborantów.
Miedwiediew: "Wkrótce Putin przejdzie na emeryturę"
Choć przytoczone powyżej doniesienia bez wątpienia nie pozostają bez znaczenia i mogą zostać uznane za wysoce interesujące, nic nie przebije słów, które miały paść w kulminacyjnym momencie rozmowy.
Miedwiediew miał wówczas zdobyć się na szczere wyznanie, zapewniając, że "wkrótce Putin przejdzie na emeryturę, a on jest jego następcą". Nie wiadomo, czy o śmiałych planach powrotu do władzy wie sam rosyjski prezydent, który rządzi swoim krajem od ponad 20 lat i jak twierdzi Kreml, nie pali się do oddania władzy, a na pewno nie z powodu kłopotów zdrowotnych.
Inna rzecz, że nawet gdyby Putin odszedł, na puste miejsce od razu zleciałoby się liczne stado sępów, gotowych równie twardą ręką rządzić Rosją, a może i czymś więcej . Wśród kandydatów na następcę dyktatora nieraz wymieniano bowiem ministra obrony Siergieja Szojgu, młodszą córkę prezydenta Katerinę Tichonową czy w końcu Nikołaja Patruszewa.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
"Wiadomości" TVP nie odpuszczają opozycji. Serwis pokazał materiał o "nieudacznikach"
-
Ksiądz przelał na swoje konto z parafii 2 mln zł. Kuriozalne działania kurii
-
Są wyniki badań na obecność toksyn w rzece Ner. Ujawniono zaskakującą przyczynę śmierci ryb
Źródło: o2.pl, Goniec.pl