Ważny apel lekarza do wszystkich Polaków. Po zelżeniu COVID-19 pojawił się nowy problem
Znaczne osłabienie pandemii koronawirusa wcale nie oznacza końca kłopotów zdrowotnych Polaków. Dużym problemem jest teraz niechęć pacjentów do zgłaszania się do gabinetów lekarskich z trapiącymi ich dolegliwościami. Dr Michał Sutkowski apeluje więc, by nie zwlekać z diagnostyką i planowymi zabiegami, gdyż może mieć to opłakane skutki.
16 maja minister zdrowia Adam Niedzielski zniósł obowiązujący przez wiele miesięcy stan epidemii w Polsce . Choć sam zastrzegł, że nie oznacza to końca pandemii koronawirusa, wielu z nas odetchnęło z ulgą i z optymizmem zaczęło wracać do normalności.
Szybko okazało się jednak, że COVID-19 to nie jedyny problem, z którym muszą mierzyć się Polacy. Nie dość, że na horyzoncie pojawiła się małpia ospa , która całe szczęście nie dotarła jeszcze do naszego kraju, to jasnym się stało, że mierzymy się z jednym z największych długów zdrowotnych w Europie, spowodowanym ograniczonym dostępem do opieki medycznej w czasach koronawirusa.
Wydawać by się mogło, że wraz z odblokowaniem szpitali tłumnie ruszymy do lekarskich gabinetów, by nadrobić stracony czas. I choć w niektórych placówkach medycznych oddziały powoli się zapełniają, nadal istnieje spora grupa osób konsekwentnie unikających spotkania z medykiem.
Lekarz apeluje: Nie odkładajmy badań i zaplanowanych zabiegów
O problemach, z którymi Polacy mierzą się po pandemii koronawirusa opowiedział Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski, który gościł w programie "Newsroom" WP. - COVID-19 nie jest już dominujący, choć zdarzają się takie przypadki u każdego lekarza rodzinnego - powiedział, dodając, że skutki zakażenia są obecnie o wiele łagodniejsze niż jeszcze rok temu, gdy wirus był w natarciu.
Mimo tego, dr Sutkowski ocenia, że jest to "zły czas dla medycyny", biorąc pod uwagę to, że pacjenci ignorują często objawy innych chorób i szerokim łukiem omijają przychodnie. Zdaniem lekarza, może być to wynik niespokojnego kresu, w tym wojny w Ukrainie.
Wyraźnie zmartwiony takim stanem rzeczy, zaapelował więc do Polaków, by ci nie odkładali zaległych zabiegów i operacji, a także wykonywali kompleksowe badania , mogące niekiedy nawet uratować życie.
Polacy nie chcą się badać
O tym, że Polacy niechętnie się badają mówił także niedawno minister zdrowia Adam Niedzielski . Kierowany przez niego resort doszedł do takich wniosków po tym, jak kompletnym niepowodzeniem zakończył się szumnie promowany swego czasu program "Profilaktyka 40+".
Pracujący w ministerstwie politycy i eksperci uznali, że akcję trzeba w takim razie przeformułować. - Chcemy traktować program nie tylko jako zachętę, ale np. włączyć do medycyny pracy lub powiązać z korzystaniem z usług publicznych, lub nawet wpływem na składkę zdrowotną – oświadczył Niedzielski.
Póki co pomysł jest jedynie luźną ideą, ale gdyby udało się go wcielić w życie, oznaczałoby to, że jeśli ktoś nie robiłby regularnie badań albo nie uczestniczyłby w programach profilaktycznych, musiałby zapłacić wyższą składkę zdrowotną.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Rewolucyjne zmiany w programie "500 plus". W czerwcu i lipcu można nie dostać wypłaty
-
Fatalna pomyłka podczas pogrzebu. Rodzina zmarłej musiała pochować ją dwa razy
-
Ambasada Rosji odmówiła wydania Polsce nieruchomości nad Zegrzem. Sprawa trafi do sądu
Źródło: WP, Goniec.pl